Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Jejkowicach rządzi najmłodszy wójt na Śląsku

KUB
KUB
Ma 25 lat, w pracy korzysta z gadu-gadu i na dodatek z mieszkańcami "godo po naszymu". Tak w kilku słowach opisać można najmłodszego wójta na Śląsku, a być może i w całej Polsce - Marka Bąka, który zaledwie od kilkunastu dni oficjalnie rządzi małą gminą Jejkowice w powiecie rybnickim.

Spokojne, zazwyczaj senne Jejkowice liczą zaledwie 3540 mieszkańców. Życie tutaj toczy się powoli. - Rano jak wszyscy młodzi pojadą do szkół do Rybnika, a dorośli do pracy do miasta, to wieś wygląda na wymarłą - mówi nam pan Zygmunt, mieszkaniec Jejkowic.
W niedzielę i święta życie mieszkańców skupia się wokół okazałego kościoła, w tygodniu największy ruch jest w okolicy miejscowego gimnazjum i szkoły podstawowej. To właśnie pomiędzy sporym gmachem podstawówki, a ulicą Główną, najważniejszą arterią, która przecina całą gminę, wbity jest niewielki, pomalowany na pomarańczowo budynek urzędu gminy. Na parkingu stoi kilka samochodów, ale o żadnych nowoczesnych mercedesach, czy bmw, nie ma mowy. Ot zwykłe, rodzinne auta. W sekretariacie na piętrze szerokim uśmiechem wita nas sekretarka wójta. - Proszę, proszę, wójt czeka - wita nas wskazując na szeroko otwarte drzwi pokoju znajdującego się tuż obok jej biurka.
- Myślałem, że czas wywiadów mam już za sobą. Strasznie mnie one póki co stresują, może z biegiem czasu, przyzwyczaję się do obecności dziennikarzy - mówi nam wójt Marek Bąk.
Niewysoki, uśmiechnięty, na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od setek studentów, których spotkać można na uczelnianych korytarzach wszystkich wyższych uczelni w kraju. Ubrany w modnie skrojony garnitur, śnieżnobiałą koszulę, której rękawy bynajmniej nie zostały zapięte na guziki, a kończą się eleganckimi spinkami. W gabinecie w tle słychać muzykę, radio jest włączone, a z laptopa otwartego na biurku dobiega nas dźwięk charakterystyczny dla komunikatora gadu-gadu. Siadamy przy sporym, drewnianym stole, ustawionym w gabinecie. - Aklimatyzacja w pracy jeszcze trwa. Zapoznaję się cały czas z pracownikami urzędu, jednostek, czytam statuty, regulaminy. Jest tego tak dużo, że czasem w ciągu dnia, nie mam czasu zjeść kanapki - mówi nam z uśmiechem nowy wójt Jejkowic.
Zaledwie 25-letni włodarz gminy wybrany został w wyborach uzupełniających po tym, jak kilka miesięcy temu zmarł dotychczasowy wójt Czesław Grzenia. Jak to możliwe, że zaledwie 25-latek zajął jego miejsce? Skąd wziął się w gabinecie mieszczącym się w gmachu przy ulicy Głównej 38? - Znajomi od dawna namawiali mnie, żebym spożytkował jakoś energię, która mnie rozpiera. Mówili o kandydowaniu najpierw na radnego, potem na wójta. Zastanawiałem się. Założyłem jednak komitet wyborczy pod nazwą: "Jejkowice-nasze wspólne dobro", no i udało mi się wygrać. Teraz to hasło będzie mottem mojej kadencji - mówi nam wójt. - Najmilej wspominam moment zbierania podpisów poparcia mieszkańców. Usłyszałem wówczas od ludzi wiele ciepłych słów. Pamiętam taką sytuację, że jeden z mieszkańców, kiedy poprosiłem go o poparcie, zapytał: "A baba ty synku mosz?". Odpowiedziałem, że nie. A on na to: "To cóż ty wiesz o życiu".

Więcej przeczytasz w dzisiejszym Dzienniku Zachodnim - dodatek Kocham Rybnik

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto