Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tylko myśleli, że posłali karetkę po pacjentkę

Barbara Musiałek
Mam nadzieję, że to się nie powtórzy - mówi Stefan Lukas
Mam nadzieję, że to się nie powtórzy - mówi Stefan Lukas Fot. Barbara Musiałek
Stefan Lukas, 71-letni mąż pacjentki Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku, musiał zawieźć częściowo sparaliżowaną żonę na badanie tomograficzne do Centrum Onkologii w Gliwicach... prywatnym samochodem, bo rybnicki szpital nie wysłał karetki.

Po naszej interwencji dyrekcja szpitala tłumaczy, że zaszła pomyłka i przeprasza rodzinę pacjentki.

Żona pana Stefana w rybnickim szpitalu była leczona na serce, poczuła się jednak na tyle dobrze, że wysłano ją na kilka dni do domu. I to właśnie stąd powinna ją zabrać karetka na badanie do Centrum Onkologii w Gliwicach.

- Kiedy córka dzwoniła na pogotowie z pytaniem, czy dostaniemy karetkę, powiedziano jej, że nie ma wolnych ambulansów - denerwuje się pan Stefan.

Dla Stefana Lukasa zawiezienie chorej żony do Gliwic wiązało się z wieloma trudnościami. - Żona ma sparaliżowaną rękę i nogę, ja jestem po kilku wypadkach. Żeby wyjść z domu, musimy pokonać trzynaście schodów, a ja jestem za słaby, żeby nosić żonę. Dobrze, że pomogły nam dzieci - mówi.

Czy takie sytuacje w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 zdarzają się często? Tomasz Zejer, dyrektor szpitala, był zdziwiony wiadomością, że po pacjentkę nie wysłano karetki, bo - jak twierdzi - było takie zlecenie. - Taka sytuacja miała w naszym szpitalu miejsce pierwszy raz. Pacjenci zawsze są wożeni naszymi karetkami do innych ośrodków zdrowia, nawet w czasie "urlopowania" - mówi dyrektor. Jak się okazało, pracownicy pogotowia nie wykonali zlecenia na przewóz pacjentki nie dlatego, że nie było karetki, ale dlatego, że... myśleli, iż już ją zawieźli. - Przypuszczam, że był to błąd człowieka. Na oddziale kardiologicznym leżą bowiem dwie pacjentki o tym samym imieniu i podobnie brzmiących nazwiskach, zaczynających się na "L" i kończących na "s". Nazwisko na zleceniu było napisane niewyraźnie, a osoba, która je przyjmowała, nie wczytała się dokładnie. I prawdopodobnie pomyślała, że zlecenie zostało już wykonane, bo jedna z tych pacjentek tego samego dnia została przewieziona do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu - tłumaczy Zejer. - Bardzo mi przykro z tego powodu, proszę w moim imieniu przeprosić rodzinę pani Lukas - dodaje.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto