Deptak w Rybniku z nową organizacją ruchu. Kupcy są przeciwko

Deptak w Rybniku: Jest nowy plan organizacji ruchu, kupcy oburzeni

Deptak w Rybniku to dziś największy, bezpłatny parking w mieście. Trzeba to zmienić - tymi słowami rozpoczął spotkanie z kupcami, przedsiębiorcami i mieszkańcami ulic przylegających do rynku oraz deptaku, prezydent miasta Adam Fudali. Podczas tego spotkania zainteresowanym po raz pierwszy przedstawiono plan organizacji ruchu po zakończeniu remontu ulic: Sobieskiego, Powstańców oraz św. Jana. Co zakłada projekt? - Na ulicach Sobieskiego, Powstańców, Kościelnej, Korfantego obowiązywał będzie całkowity zakaz ruchu. W tej okolicy wyznaczone zostaną cztery darmowe parkingi wyłącznie dla samochodów dowożących towar do sklepów. Stamtąd towar będzie musiał być dowożony do sklepów zlokalizowanych przy wymienianych drogach na wózkach, paleciakach, czy innymi sposobami - mówił Michał Śmigielski, wiceprezydent Rybnika.
Miejsca dla dostawców - według planów urzędników - mieścić się mają w rejonie ulicy Mikołowskiej (obok Bazyliki), przy ulicy Białych i Wysokiej, na parkingu przy ulicy Brudnioka i wzdłuż drogi bocznej od ulicy Pocztowej. Według tego pomysłu na deptak wjechać będą mogły tylko samochody uprzywilejowane, albo mieszkańcy, którzy jednak także nie będą mogli parkować na deptaku, ale od razu po wjeździe zaparkują na własnych podwórkach. - Zasada dla nich będzie taka, że jeden samochód - jedna karta wjazdowa - mówi Śmigielski.
Pomysł z brakiem możliwości dojazdu samochodów dostawczych pod sam sklep wywołał oburzenie wśród przedsiębiorców. - Jak pan sobie wyobraża, że ja z biżuterią wartą majątek będę sobie spacerowała po deptaku? Przecież jak tylko podjadę na parking, to zaraz ktoś będzie na mnie czekał. Jak mi zapewnicie, że z parkingu do sklepu eskortować mnie będzie dwóch policjantów, to się zgodzę - mówiła właścicielka jednego ze sklepów jubilerskich zlokalizowanych przy deptaku.
Zastrzeżenia mieli także przedsiębiorcy, którzy dowożą do swoich sklepów mięso, wędliny, artykuły spożywcze. - Sanepid od razu nam wlepi mandat, jak będziemy w upalny dzień mięso wozili na wózkach przez pół miasta - grzmieli właściciele sklepów.
Choć sam pomysł z ograniczeniem do absolutnego minimum budzi kontrowersje, to nikt nie ma wątpliwości, że sytuacja, która miała miejsce przed remontem deptaku, nie może się powtórzyć. Wówczas bywały dni, gdy ulicą Powstańców czy Sobieskiego nie dało się swobodnie przejść, bo wzdłuż sklepów stały zaparkowane samochody. - To jednak wina nie dostawców, którzy cenią sobie czas i nie parkują na drodze, ale ludzi, którzy obchodzą system. Wszyscy wiemy, kto parkuje na rynku oraz na sąsiednich drogach. To im trzeba to uniemożliwić - podkreślała Bogumiła Polok, właścicielka sklepu Szkolak.
Ostatecznie urzędnicy zgodzili się zastanowić nad dwiema kwestiami: możliwością wyznaczenia czasu, w godzinach porannych, lub wieczornych, kiedy ów dostawy będą mogły być realizowane (na przykład dostawca może wjechać pod sklep, ale tylko pomiędzy godziną 7 a 9 rano). Przedyskutowana ponownie ma być także kwestia czasu, kiedy samochód dostawczy może przebywać w jednym z czterech wyznaczonych miejsc. Według planu urzędników jest to 30 minut, kupcy domagali się ewentualnego jego zwiększenia.

AKTUALIZACJA:
W kilka godzin po spotkaniu włodarze naszego miasta podjęli decyzję, że całkowity zakaz wjazdu na deptak nie będzie obowiązywał w godzinach od 6 do 9 rano. - To trzygodzinne wyłączenie z systemu ma zapewnić dogodny dojazd do nieruchomości zwłaszcza dla dostawców zaopatrujących funkcjonujące tam placówki handlowe - mówią urzędnicy. Po godzinie 9 na deptaku nie ma być już żadnych aut.

Czy całkowity zakaz wjazdu na deptak aut sprawi, że przybędzie tam ludzi? Chętniej wybierzecie się tam na zakupy? Piszcie