Zakończył się nabór do przedszkoli w Rybniku. Dla 851 dzieci zabrakło miejsc

- Innego wyjścia nie ma - mówią urzędnicy.
Dodatkowe oddziały przedszkolne, łącznie dla 195 dzieciaków, mają powstać w ośmiu szkołach podstawowych na terenie miasta ( w Boguszowicach, Niedobczycach, dzielnica Północ, Smolna, Kamień, Maroko-Nowiny, Golejów i Orzepowice).
- To właśnie w tych dzielnicach mamy największy niedobór wolnych miejsc w przedszkolach - tłumaczy Adam Fudali, prezydent Rybnika. W specjalnie przystosowanych na potrzeby przedszkola salach lekcyjnych dzieci będą spędzały osiem godzin. - Dokonane w ostatnich czterech latach zwiększenia oraz coroczne podwyżki płacy nauczycielskiej spowodowały wzrost wydatków na edukację przedszkolną o prawie 8 milionów. A wszystko wskazuje na to, iż te koszty będą jeszcze większe, bo sale lekcyjne w których miałyby się uczyć dzieci z zerówek, też trzeba będzie do potrzeb tych maluchów odpowiednio przygotować - mówi prezydent Fudali. -
Rozważana jest także możliwość otwarcia pięciogodzinnych oddziałów popołudniowych od 30 kwietnia w naborze uzupełniającym. Do tych grup łącznie moglibyśmy przyjąć kolejnych 175 maluchów.
- Koszt jednego oddziału przedszkolnego (pięciogodzinnego) związany z wynagrodzeniami nauczycieli i obsługi wynosi ok. 70 tys. zł rocznie, a jeden oddział liczy zaledwie 25 wychowanków - wylicza prezydent.
Przyczyną tak dużego braku miejsc w naszych przedszkolach jest zmiana decyzji Ministerstwa Edukacji dotycząca dzieci sześcioletnich, które zgodnie z ustawą od 1 września tego roku miały rozpocząć edukację w klasach pierwszych szkoły podstawowej. - W Rybniku kwestia ta dotyczy 1 417 dzieci z rocznika 2006 - wyliczają urzędnicy. Co więcej w przedszkolach jest w tym roku wyjątkowo ciasno, bowiem obowiązkowej nauce w zerówce podlegają także dzieci w wieku 5 lat.
- Niestety do szkół podstawowych zapisała się tylko niewielka liczba dzieci sześcioletnich. Apelujemy więc do rodziców by raz jeszcze przemyśleli swoją decyzję. Wszystkie rybnickie szkoły są przygotowane na przyjęcie sześciolatków - apelują urzędnicy.