Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Rybniku potrącono sarnę. Nikt nie chciał się nią zająć

OPRAC.:
Aleksander Król
Aleksander Król
Dziś (24.11) około 16 w Rybniku potrącono sarnę. Nikt nie chciał się nią zająć. Jak informuje fundacja Pet Patrol z Rybnika - kolejne służby zrzucały z siebie obowiązek. Ostatecznie rannemu zwięrzęciu pomogła fundacja, która sama ledwo wiąże koniec z końcem.

Dziś (24.11) około 16 w Rybniku potrącono sarnę. Nikt nie chciał się nią zająć.

- To się już w głowie nie mieści. Kolejne aktualne zgłoszenie. Mała, potrącona sarenka ze złamaną nóżką lub nóżkami. Potrącona w Rybnik Niewiadomiu ok godziny 16 czy 16.30. W akcie paniki przemieściła się kilka metrów od jezdni do pobliskiego lasu i leży przerażona, osłabiona. I zaczyna się po raz enty standardowy cyrk - informuje Pet Patrol Rybnik.

Fundacja opisuje, jak kolejne służby zrzucały z siebie obowiązek...

Najpierw poinformowali zgłaszającą, że takie przypadki trzeba w pierwszej kolejności zgłosić straży miejskiej. Takie procedury obowiązują na terenie miasta Rybnik.

- Zgłaszająca Pani informuje nas, że otrzymała informację od straży miejskiej, że się takimi sprawami nie zajmują i teraz czytajcie uważnie... ma się kontaktować z Pet Patrolem, czyli z nami - informuje fundacja.

Dodają, że na miejsce udała się najbliższa wolontariuszka, która poinformowała policję.

Wolontariuszka otrzymała informację, że patrol policyjny został wysłany na miejsce zdarzenia. Ale zamiast policji pojawia się... pan ze służb komunalnych., który nie wiedział w ogóle co ma w tym przypadku zrobić.

- Kolejny telefon na policję. Dowiadujemy się, że , wysyłają "hycla", który ma podpisaną umowę z miastem Rybnik.
Pojawia się odpowiednia osoba i pytanie: "Kto za to zapłaci" - opisują sytuację wolontariusze z fundacji Pet Patrol.

- Sarenka leży obok jezdni i w tym przypadku urzędnicy miasta Rybnik już nie czują się za nią odpowiedzialni. Wysyłamy na miejsce osoby decyzyjne i po raz kolejny jesteśmy zmuszeni przejąć koszta leczenia i transportu na nas! W innym przypadku to maleństwo zostało by w tym stanie w lesie - komentuje Pet Patrol Rybnik.

Mówią, że to jest po prostu dramat. Zauważają, że ciężko jest przetrwać stowarzyszeniom lub fundacjom. Szczególnie w tym ciężkim czasie.
Ile muszą się "nażebrać "żeby móc pomagać, ratować jednocześnie odciążając budżet miasta. A miasto nie jest w stanie wywiązać się z własnych, obowiązujących procedur - zauważają w Pet Patrol.

W tym przypadku wystarczyło, że zwierzę się przemieściło i po procedurach.

Ile kosztuje leczenie dzikiego zwierzęcia. Dużo.
W leśnym pogotowiu takie leczenie to koszt jednorazowy 550 zł, plus koszt transportu 200 zł.

- Dla porównania koszt naprawy oświetlenia świątecznego w tym roku w Rybniku pochłonie 54 000 zł - zauważają wolontariusze.

Maleńka jest w drodze do Leśnego pogotowia w Mikołowie. Stan jest ciężki. Mamy nadzieję, że uda jej się pomóc. Najważniejsze jest jednak, że nie skona samotna, przerażona z połamanymi nóżkami w lesie. Trzymajcie mocno kciuki za dziewczynkę - mówią

- Bardzo Was prosimy o grosik na pokrycie leczenia malutkiej - proszą.

W fundacji Pet Patrol dodają, że tym razem będą żądać wyjaśnień.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto