Superstrażak powiatu rybnickiego jest naczelnikiem OSP w Szczerbicach
Dach budynku Ochotniczej Straży Pożarnej w Szczerbicach widział z okna rodzinnego domu, a syrenę wyjącą nawet w nocy słyszał doskonale. Kiedy będąc jeszcze w podstawówce wygrał szkolny konkurs wiedzy o pożarnictwie, długo się nie zastanawiał. Trzeba było do jednostki w rodzinnej wsi w końcu wstąpić.
Mariusz Piecha od sześciu lat dowodzi jednostką Ochotniczej Straży Pożarnej w Szczerbicach (gmina Gaszowice). Rządzi dobrze. W garażu stoi wysłużony, ale dobrze utrzymany samochód bojowy, strażacy garną się do akcji i rzadko się zdarza, by nie wyjechali, gdy syrena zawyje, a siedziba OSP tętni życiem każdego dnia. Nic dziwnego więc, że wysiłek i ciężką pracę pana Mariusza docenili jego koledzy po fachu - najpierw nominując go do uczestnictwa w naszym plebiscycie na ,,Superstrażaka 2015”, a potem oddają głosy tak chętnie, że pozwolili mu wygrać zabawę. - To cieszy - mówi pan Mariusz.
W słowach jest raczej oszczędny, ale kiedy idzie o chwalenie jednostki i załogi, której szefuje - trudno mu przerwać. A powodów do chwalenia ma wiele. Jednostka wpisana jest do Krajowego Systemu Ratownictwa Gaśniczego, ma wiele wyjazdów, a on sam na niejednej akcji zęby już zjadł.
- Zaczynałem w drużynie młodzieżowej i na ,,miotle”. Kiedy przychodziłem do straży, to pierwsze co musiałem zrobić, to pozamiatać plac - śmieje się pan Mariusz.
- Ale wciągnęło mnie to wszystko mocno. Podglądałem doświadczonych strażaków, uczyłem się, spędzałem w remizie całe godziny. Nie raz, nie dwa, mama przychodziła, żeby mnie do domu ściągnąć - dodaje. W straży zaczynał jako 15-latek. Jeszcze przed osiemnastką pojechał do pierwszego pożaru lasu.
- Dostałem łopatę i kazali mi iść przekopywać spaloną ziemię. Zrobiłem, co kazali - mówi naczelnik. Doskonale pamięta widok na zalany w 1997 roku Racibórz i pożar domu w rodzinnych Gaszowicach. Ale do dnia dzisiejszego na dźwięk syreny gna co sił w nogach. - Nie wyobrażam sobie życia bez straży - mówi nam. Na szczęście w domu, pracy, ludzie rozumieją tę pasję.
- Moja żona narzekała, że dużo czasu spędzam w straży, więc też ją zapisałem. Dziś jest jedną z trzech kobiet, które mają badania i mogą jeździć do akcji. A 3-letnia córka najbardziej lubi siedzieć za kierownicą strażackiego auta - dodaje.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?