Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybnik szykuje się na przyjęcie ewentualnych uchodźców z Ukrainy. Co u sytuacji w ojczyźnie myślą Ci, którzy tu mieszkają?

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Wyjątkowo napięta sytuacja panuje na Ukrainie. Nasi wschodni sąsiedzi niemal w każdej chwili spodziewają się inwazji ze strony Rosji. Dla naszego kraju może to oznaczać, że trzeba będzie się przygotować na wsparcie uchodźców. Rybnik jest na to przygotowany - przekonują urzędnicy. A co o konflikcie wokół swojej ojczyzny myślą mieszkający w regionie Ukraińcy?

Rybnik jest gotowy w razie potrzeby oczywiście wesprzeć Ukraińców uciekających z ojczyzny przed ewentualną, rosyjską agresją. Takie informacje płyną z magistratu. - Mówimy o budynku byłej szkoły na ulicy Górnośląskiej. To byłoby takie miejsce do doraźnego przyjęcia uchodźców, gdybyśmy musieli zareagować z godziny na godzinę. Trudno mi powiedzieć ile osób się tam zmieści, ale pod względem lokalowym, dostępu do wody, do ciepła, tak żeby przygotować sobie posiłek to miejsce się nadaje - mówi Agnieszka Skupień, rzeczniczka Urzędu Miasta w Rybniku. -
My mamy bardzo dobre doświadczenie wynikające ze spotkań z Ukraińcami, bo oni u nas żyją, pracują, mieszkają i mają się dobrze. To są bardzo serdeczni, otwarci ludzie i bardzo nas cieszy inicjatywa Stowarzyszenia 17-tka, które powołało "28 Dzielnicę", jako ta organizacje pomagającą Ukraińcom - dodaje.

Według różnych szacunków w Rybniku żyje kilka tysięcy Ukraińców. W całym regionie ma ich być nawet 10 tysięcy. Wielu z nich z niepokojem spogląda w stronę swojej ojczyzny, szczególnie w ostatnich dniach, kiedy sytuacja na ukraińsko-rosyjskiej granicy, tak bardzo się zaognia. - Oczywiście, że cały czas nasłuchujemy wieści z Ukrainy, ale wiemy, że w kraju nie ma strachu, nie ma paniki. Strach nie jest dobrym doradcą, działa paraliżująco, natomiast u nas panuje mobilizacja. My żyjemy od ośmiu lat z agresorem na swoim terenie. Dzielimy z nim granice i niejako do tych wszystkich działań jesteśmy przygotowani - mówi Ivanka Kolisnyk, mieszkanka centralnej części Ukrainy, która wraz z mężem w poszukiwaniu pracy przyjechała do Polski. - Poza tym, po raz pierwszy w historii mamy takie wsparcie Europy, USA, Zachodu. Wiele, europejskich krajów stoi za nami murem, a tego nie było nawet osiem lat temu, kiedy Rosja mówiła, że nie zajmuje naszego kraju, nie jest agresorem, a konflikt na Ukrainie jest konfliktem wewnętrznym. Przez tych osiem lat wiele się u nas w kraju zmieniło. Wiemy, że Rosja by chciała, by Ukraina się nie rozwijała, żebyśmy nie byli w NATO, w Unii Europejskiej, ale tych zmian, które u nas zaszły nie da się już zatrzymać. My jesteśmy zdecydowani bronić drogi, jaką obraliśmy, jesteśmy zdesperowani by bronić niezależności swojej ojczyzny - przekonuje.

Na Ukrainie zostawiła dom, rodziców, dwójkę dzieci. - Były ze mną jakiś czas w Polsce i nawet jakiś czas temu, myślałam nad tym, żeby je ściągnąć tu z powrotem. Ale potem doszliśmy z mężem do wniosku, że przecież, jeśli się coś stanie, to my i tak wrócimy do domu, do ojczyzny bronić jej przed agresorem. I tak myśli wielu z nas - podkreśla Ivanka. - Jestem podbudowana tym, kiedy widzę w polskiej telewizji. Wiem, że wszyscy na Ukrainie się szkolą, uczą się strzelać. Widziałam nawet materiał o babci żyjącej na granicy, która też przeszła szkolenie wojskowe. Myślę, że jeśli Rosja zdecyduje się nas zaatakować, to czeka ją piekło - dodaje.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto