Dziś Rybnik pożegnał Joachima Maja, legendę rybnickiego żużla. W ostatniej drodze wybitnego sportowca towarzyszyła rodzina, przyjaciele, żużlowcy, zarząd ROW-u Rybnik i wielu mieszkańców Rybnika.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się o 10 w Bazylice Świętego Antoniego w Rybniku. Przy trumnie zmarłego Joachima Maja czuwali młodzi żużlowcy. Na cmentarzu zaryczały żużlowe motory.
W ostatnich dniach słuchałem wypowiedzi na temat Świętej Pamięci Joachima, wśród nich wszystkich występował jeden wspólny mianownik. Każdy ze wspominających, koledzy z toru czy redaktorzy sportowi podkreślali że był człowiekiem spokojnym, zrównoważonym, chodzącą klasą. A inna z legend naszego klubu pan Andrzej Wyglenda podkreśla, że był także jeżdżącą klasą - mówił podczas kazania ksiądz.
- Żeby tak powiedzieć o kimś z nas trzeba być naprawdę człowiekiem przez wielkie C. Człowiekiem wielkiego formatu. Myślę, że wszyscy którzy znali naszego brata Joachima mogą potwierdzić te słowa. Był wybitnym zawodnikiem, w zasadzie całą karierę związany z naszym rybnickim klubem – z małym epizodem w czasie służby wojskowej we Wrocławiu - mówił ksiądz.
- Wiele na torze osiągnął, wiele mógł jeszcze zdobyć. 10 tytułów Drużynowego Mistrza Polski z rybnicką drużyną, Złoty Kask, występy w finałach kontynentalnych Indywidualnych Mistrzostw Świata i wiele innych o których dziś pamiętamy i wspominamy. Aż do feralnego dnia 1 maja 1969 roku w Bydgoszczy, kiedy tragiczny wypadek na torze zakończył jego karierę - wspominał ksiądz.
- Możemy powiedzieć, że oprócz tego że był wybitnym zawodnikiem, był wielkim człowiekiem, kochającym mężem, kochającym ojcem i te zadania spełniał doskonale - dodał.
Pan redaktor Henryk Grzonka tutaj obecny wspominał ostatnio w Rybnickim Magazynem Żużlowym, że miał okazje gościć w jego domu, zawsze przyjęty ciepło, zawsze przyjęty posiłkiem. I wspomina słowa, które wypowiadał Śp. Joachim, że tak naprawdę żyje dzięki swojej żonie Marii. Że ona jako jedna z nielicznych wierzyła, że ma żyć , wtedy w 69 roku, jako jedna z nielicznych nie postawiła krzyżyka przed jego nazwiskiem, z nadzieją wierzyła, że to nie koniec, że wiele jeszcze przed nim - mówił ksiądz.
Dziś stawiamy ten krzyżyk przed Śp. Joachima ale z nadzieją, że spotkamy się wszyscy tam gdzie nie ma cierpienia, bólu śmierci, gdzie jest wieczne szczęście. Że spotkamy naszych bliskich, przyjaciół, tych którzy byli dla nas autorytetem
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?