OSP Lyski ma nowy wóz bojowy
- To średni wóz bojowy marki man. Jest fabrycznie nowe auto, przywieźliśmy je z Kielc kilka dni temu. Wyposażone jest w zbiornik o pojemności 3500 litrów wody i drugi na 350 litrów środka pianotwórczego. To jest pełna automatyzacja. Nie musimy pilnować, by w garażu było ciepło, nie musimy odpalać go na próbę. Wszystko dzieje się automatycznie - mówi Edward Cyran, naczelnik OSP Lyski.
O nowy samochód, na który strażacy z innych jednostek spoglądają z wielką zazdrością, strażacy z Lysek starali się od lat.
- Już od 10 lat pisaliśmy pisma do urzędu z prośbą o zabezpieczenie na zakup nowego auta pieniędzy. W końcu ubiegłym roku wójt znalazł w budżecie 160 tysięcy. Część dostaliśmy z Krajowego Systemu Ratownictwa, część z Zarządu Wojewódzkiego OSP. Potem okazało się, że jeszcze trochę nam brakuje, więc gmina dołożyła jeszcze kilkadziesiąt tysięcy, wsparło nas Nadleśnictwo, EDF Rybnik. Zrobiliśmy nawet zbiórkę w internecie - wylicza Andrzej Kolarczyk, prezes OSP Lyski.
Auto jest najnowszej generacji - nawet sterowanie oświetleniem, uruchamianie zraszaczy itp. odbywa się automatycznie, a strażakom potrzebny jest tylko niewielki pilot. Co ważne wóz ma napęd na cztery koła.
- To dla nas cenne, bo 80 procent naszych wyjazdów to akcje związane z pożarami traw, lasów, łąk i pól. Starym Jelczem musieliśmy uważać, gdzie jedziemy. Dziś nie ma już problemu. Samochód jest nawet wyposażony w zraszacze z przodu i z boku, dzięki czemu możemy gasić niewielki pożar trawy nawet nie wysiadając z auta - mówi naczelnik. - Nie mieliśmy jeszcze okazji wyjechać tym wozem do akcji, ale nie możemy się już doczekać. Na razie go testujemy, uczymy się obsługi. A przeskok jest gigantyczny. Auto prowadzi się łatwo, przyjemnie. Skończyły się już czasy, kiedy kręcąc kierownicą w lewo, jedzie się w prawo - mówi Krzysztof Wojtyczka, jeden z kierowców w OSP Lyski.
Fabrycznie nowy man miał wysłać na zasłużoną emeryturę ponad 30-letniego Stara, którym dotąd, do pożaru jeździli strażacy z Lysek. W ubiegłym roku wyjeżdżali nim z garażu wiele razy, choć niestety wóz coraz częściej się psuł. A strażacy, którzy są włączeni do Krajowego Systemu Ratownictwa łatali go, sklejali, naprawiali własnym sumptem. Byle był w stanie wyjechać z garażu. - W ubiegłym roku wyjechaliśmy nim do akcji dokładnie 100 razy. Ostatni wyjazd, setny był jednocześnie ostatnim wyjazdem naszej jednostki tym autem. Wóz teraz przekazaliśmy kolegom z OSP w Łukowie. Oni mieli samochód jeszcze starszy niż nasz, z lat 70-tych. Tym naszym starem jeszcze się nacieszą - mówią ochotnicy z Lysek.
Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?