Józef Gawliczek: Nie dostałem roweru na komunię tylko szkloki
Po raz pierwszy Tour de Rybnik nie odbędzie się na drogach naszego miasta, a przejedzie trasą gminy Lyski i Gaszowice. Głównie dlatego, że 28 sierpnia, kiedy mają jechać kolarze, w Rybniku odbędzie się też Music & Water Festival. Ale wyścig na tym nie straci... Pan najlepiej zna tę trasę, która pobiegnie - przez Lyski, Czernicę, w której był Pana klub, Raszczyce, Adamowice...
Trasa jest fajna, pagórkowata. Razem z Karolem Łukoszkiem przeprowadzaliśmy na niej wiele treningów.Tam też odbywał się jeden z etapów, w którym roku to już nie pamiętam, “ROW-u Rybnik”. Ta impreza trwała co najmniej 28 lat. Teraz znowu pojawiła się impreza na tym terenie. Bardzo się z tego cieszę. I mimo wieku, zaczynam odżywać. Bo żyję kolarstwem od urodzenia.
No właśnie pamięta pan jeszcze swój pierwszy rower? To był prezent komunijny?
Ależ nie. Jak szedłem do komunii to tylko parę szkloków dostałem. Takie były czasy. Rower na komunię? To było nie do pomyślenia. Ale ojciec miał rower i jeździł na nim do pracy. Od czasu do czasu pozwolił mi na tym swoim rowerze jechać. Najpierw na męskim. Za dziecka, człowiek był taki mały, że kręciło się jeszcze pod tą siodłową rurką i takim wykrzywionym się jeździło. Raz jechał jeden, raz drugi - rodzice dawali łebkom trochę pojeździć, tak żeby mieliśmy trochę rozrywki. Ale rower był raczej środkiem komunikacyjnym do pracy.
CAŁĄ ROZMOWĘ CZYTAJ W ŚLĄSK PLUS:
Józef Gawliczek: Tata miał rower, czasem dał się karnąć
Błysk i cekiny czyli gwiazdy w Cannes
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?