Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyciek kontrolowany

MARCIN KASPRZYK
Pożarnicy wydobyli ciało uwięzionego w samochodzie kierowcy. MARCIN KASPRZYK
Pożarnicy wydobyli ciało uwięzionego w samochodzie kierowcy. MARCIN KASPRZYK
W piątek około południa w Książenicach koło Rybnika doszło do dramatycznego wypadku. Samochód osobowy, prowadzony przez młodego człowieka, zderzył się z cysterną, pełną śmiertelnej trucizny.

W piątek około południa w Książenicach koło Rybnika doszło do dramatycznego wypadku. Samochód osobowy, prowadzony przez młodego człowieka, zderzył się z cysterną, pełną śmiertelnej trucizny. Amoniak zaczął wyciekać na jezdnię. Na miejscu szybko stawiły się jednostki zawodowej i ochotniczej straży pożarnej.

Przybyły też policja, rybnicka Straż Miejska i pogotowie, czyli wszystkie służby ratownicze Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego.

Każdy, kto znalazł się w strefie "zero" (w promieniu 30 m od cysterny) mógł zginąć. Policja zamknęła więc wszystkie drogi dojazdowe do miejsca zdarzenia. Pożarnicy wyposażeni w aparaty tlenowe oraz narzędzia hydrauliczne rozcięli dach rozbitego wartburga. Po chwili wydobyli zeń uwięzionego rannego kierowcę, ledwo żywego od wyziewów amoniaku. Po przeniesieniu poza strefę, medycy z pogotowia udzielili mu pierwszej pomocy. Pod opiekę lekarzy trafiły też dwie osoby, które czekały na autobus na pobliskim przystanku i również uległy zatruciu.

Zabezpieczanie wycieku trwało kilkanaście minut. W tym czasie strażacy ustawili na granicach strefy "zero" tzw. kurtyny wodne, zapobiegające rozprzestrzenianiu się szkodliwych oparów. Amoniak bowiem rozpuszcza się w wodzie, a powstająca w ten sposób substancja jest zdecydowanie mniej szkodliwa.

Wypadek w Książenicach to na szczęście tylko ćwiczenia. Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magistratu powiedział, iż symulowany wyciek amoniaku był początkowym etapem treningu sztabowego w zakresie zarządzania kryzysowego. Po raz pierwszy brały w nim udział wszystkie służby Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Do tej pory poszczególne jednostki przeprowadzały ćwiczenia osobno. Celem piątkowej akcji było sprawdzenie współdziałania zespołów i służb ratowniczych, umiejętności szybkiej oceny zagrożenia i podejmowania fachowych decyzji. Sprawdzano również system łączności. Ratownicy poradzili sobie świetnie.

- Gdyby do takiego wypadku doszło naprawdę, wszyscy przebywający w odległości 30 metrów mogliby ponieść śmierć. W promieniu 80 metrów ludzie nie mogliby przebywać dłużej niż pół godziny. Konieczna byłaby szybka ewakuacja mieszkańców - stwierdził st. kapitan Erwin Jaworudzki, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Rybniku.
Trzeba przyznać, że ćwiczenia zostały przygotowane w najdrobniejszych szczegółach. Zadano sobie sporo trudu, by wszystko wyglądało jak najbardziej realistycznie. "Ofiary" leżące na pobliskim przystanku były odpowiednio ucharakteryzowane i udawały osoby nieprzytomne. Ludzie w samochodach, przejeżdżających przez Książenice, nawet nie domyślali się, że cała akcja to tylko ćwiczenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto