Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybnik: Dziury w drogach są większe, niż nam sie śniło [ZDJĘCIA]

Barbara Kubica
Są wszędzie. Zazwyczaj okrągłe, podłużne, w kształcie strusiego jaja albo plamy oleju. Dziury i wyrwy - bo o nich mowa - to zmora wszystkich dróg w regionie. Pojawiają się zazwyczaj niespodziewanie, atakują znienacka.

Wystarczy jedna albo dwie mroźne noce, a asfalt pęka niczym przełamywany na pół suchar, doprowadzając tym samym często kierowców do stanu przedzawałowego. W naszym mieście trudno bowiem znaleźć drogę, która tej epidemii się oparła.

- Jestem w stanie wymienić tylko jedną ulicę, gdzie nie wjechałem kołem do dziury. To nowa ulica Wyzwolenia. Ale tam z kolei zmorą są zapadnięte studzienki kanalizacyjne - mówi Marcin Krawczyk, kierowca z Rybnika.

Koło albo miskę olejową można urwać na wielu głównych ulicach miasta. Kołpaki z fiatów, opli i volkswagenów leżą już wszędzie.

Pierwsze można zauważyć już na wjeździe do miasta od strony autostrady A1, czyli na ulicy Mikołowskiej. Jadący trasą kierowcy, niezależnie od tego, czy darzą sympatią sporty zimowe - uprawiają slalom gigant. Nie dość, że wiedzie ona z górki, to jeszcze sporej wielkości dziury pojawiły się co kilka metrów. Są wszędzie, z boków pasów ruchu, na środku. Omijając jeden placek, wpada się od razu w następny.

Dla kierowców mamy jednak jedno pocieszenie - kilka dni temu załatano tam dziurę, która spokojnie mogłaby być nazwana "wielkim kanionem". Asfaltu nie wystarczyło niestety już na załatanie kolejnych, w rejonie skrzyżowania ulic Mikołowskiej i Wielopolskiej. Krzyżówka usiana jest tam dziurami, niczym dobry, szwajcarski ser.

Jadąc dalej w stronę centrum ulicą Wielopolską kierowcy mają wrażenie, że przed nim trasą przeszło stado mamutów. Tamtejsze dziury wyglądają bowiem jak odciski stóp prehistorycznych zwierząt, które z Rybnika uciekały w wielkim popłochu.

- Jeśli miałbym się pokusić o nazywanie tych dziur, to większość z nich nazwałbym "nówkami", bo dałbym sobie rękę uciąć, że jeszcze w zeszłym tygodniu ich tutaj nie było - mówi z uśmiechem pan Karol, kierowca fiata z Paruszowca.

"Spagetti po bolońsku" - to z kolei nazwa idealnie opisująca trasę prowadzącą do centrum Rybnika od strony dzielnicy Chwałowice. Droga wąska - a dziur na niej tyle, ile mielonego mięsa w słynnej potrawie. Drogi tej nie polecamy nawet miłośnikom włoskiej kuchni, chyba, że ktoś lubi co kilka minut wykrzykiwać soczyste "mamma Mia".

Prawdziwą "skocznię Małysza" mamy na ulicy Cegielnianej, gdzie jadąc z górki po wjeździe do jednej z wyrw auto wyskakuje ostro w górę. Takiego wybicia nie powstydziłby się nawet skoczek z Wisły.
Ze "studnią bez dna" mamy z kolei do czynienia nieco dalej, przy wjeździe na ulicę Brudnioka. Okazała dziura ma tam bowiem blisko 10 centymetrów głębokości.

Głębsze muszą być już tylko kieszenie rybnickich kierowców, którzy po rajdzie ulicami miasta będą zmuszenie odwiedzić warsztat samochodowy. Niestety, doraźne łatanie nic nie daje, bo następnego dnia już asfaltowy wypełniacz się kruszy.

Masz zdjęcie dziurawej drogi? Prześlij je do nas na adres [email protected] Opublikujemy je w piątkowym wydaniu Dziennika Zachodniego.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rybnik: Dziury w drogach są większe, niż nam sie śniło [ZDJĘCIA] - Rybnik Nasze Miasto

Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto