Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek są w ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich

KUB
Rybniczanin, Mariusz Prudel wraz z Grzegorzem Fijałkiem awansował do 1/4 finału olimpijskiego turnieju w Londynie.

Dziś przed południem polska para pokonała 2:0 szwajcarski duet Seba Chevalier i Sascha Heyer. Stawką tego meczu był awans do najlepszej ósemki turnieju olimpijskiego w Londynie. I ta sztuka pochodzącemu z Rybnika siatkarzowi i jego partnerowi się udała.
W pierwszym secie duet z rybniczaninem w składzie pokonał doświadczonych rywali. Nasi zawodnicy tą część spotkania rozegrali bardzo spokojnie i pewnie. Na finiszu seta mieli trzy punkty przewagi nad rywalami i seta wygrali 21:18. W drugim secie było jeszcze lepiej. W początkowej fazie tej części spotkania gra toczyła się punkt za punkt. W połowie odsłony polski duet wypracował sobie 2-3 punktową przewagę, której nie oddał aż do końca meczu. Drugi set polscy siatkarze plażowi wygrali do 17.
Dumy z sukcesy rybnickiego siatkarza nie kryją działacze TS Volley Rybnik. To właśnie barwy tego klubu do teraz reprezentuje Mariusz Prudel. - Bardzo się cieszymy, choć na tym etapie nie ma co zapeszać i już wyrokować, że mamy medal w ręce. Na Igrzyskach nie ma łatwych rywali - mówi Lech Kowalski, dyrektor zarządzający TS Volley Rybnik.
Mariusz Prudel p raz pierwszy pod siatką stanął dokładnie 10 lat temu, w wieku 16 lat. Pierwsze kroki stawiał w klubie siatkarskim TS Volley Rybnik. Dziś ma 26 lat. Pierwsze kroki na siatkarskich parkietach stawiał w niewielkiej i mocno już sfatygowanej hali mieszczącej się przy ulicy Powstańców Śląskich w Rybniku. Na treningi biegł prosto ze szkoły, mieszczącego się po przeciwnej stronie drogi, prestiżowego II Liceum Ogólnokształcącego w Rybniku. – Nie trafił do nas z drogi. Siatkówka w Rybniku się dopiero wówczas odradzała, mieliśmy i nadal mamy dobry kontakt ze szkołami, przyglądaliśmy się rozgrywkom międzyszkolnym i staraliśmy się przyciągać młodych ludzi. I tak trafił do nas Mariusz. Nie było tak, że zaczepiliśmy go na drodze, bo był wysoki i namówiliśmy go do gry – mówi Roman Pinoczek, prezes TS Volley Rybnik. – Mariusz od początku był rozważny, spokojny, czasem nawet mówiliśmy mu, że nie widać po nim, że skoczyła mu adrenalina. Do dzisiaj nie ma w sobie nic z narwańca. – dodaje. Na zgrupowania, turniejach pilnie trenował, zawsze słuchał rad trenera. A wieczorami? Wysoki na dyskoteki, ucieczki na zimne piwko – to też nigdy nie było w jego stylu.
„Prudi” – bo tak pieszczotliwie mówią o nim znajomi i przyjaciele, już od momentu rozpoczęcia treningów, chętnie zaglądał na boisko piaszczyste. – W naszym klubie jest taka zasada, że każdy siatkarz halowy, musi też trenować na piasku. I Mariusz był zawsze wierny tej zasadzie. Chętnie zaglądał na boiska piaszczyste które mieliśmy w sąsiedztwie kąpieliska Ruda, w samym centrum Rybnika – wspomina Lech Kowalski, dyrektor zarządzający klubu TS Volley Rybnik. To właśnie na jednym z dwóch boisk mieszczących się przy niecce gigantycznego kąpieliska Mariusz stawiał pierwsze kroki.
W barwach rybnickiego klub siatkarskiego Mariusz Prudel na hali zagrał po raz ostatni trzy lata temu. – To był sezon, kiedy walczyliśmy o awans do II ligi siatkarskiej. Mariusz jak zawsze, dawał z siebie wszystko – mówi dyrektor klubu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto