Młody bocian w Rybniku nie żyje
- Rodzice wyrzucili go z gniazda. Bocian padł z wyziębienia, bo dorosłe osobniki odleciały, gdy goście z domu przyjęć, który stoi obok gniazda, zaczęli strzelać petardami - denerwuje się Ośliźlok. Martwego ptaka znalazł dopiero teraz, po tygodniu od "strzelaniny" - jak mówi, do której doszło już w sobotę, 1 czerwca, gdy w lokalu przy ul. Trzech Krzyży w Radziejowie było wesele. - Gniazdo aż stało w ogniu. Takie mocne te petardy mieli. Wystraszone ptaki odleciały i zostawiły w gnieździe małe. Było bardzo zimno, na pewno przemarzły - ocenia Ośliźlok.
Co na to ornitolog?
Czy zdarzenie sprzed tygodnia rzeczywiście mogło być przyczyną śmierci ptaka? - pytamy ornitologa ze Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. - Owszem, pogoda nie sprzyja w tym roku bocianom. Jest zimno i bardzo mokro. Ptaki mają problemy ze znalezieniem pokarmu, bo wcale ich głównym pożywieniem nie są żaby. W takich warunkach wystarczyło, że dorosłe ptaki na jakiś czas odleciały z gniazda i nie grzały młodych. To nie jest tak, że od razu padają. Mały bociek chorował pewnie kilka dni - ocenia Sabina Cieśla-Nobis, kierownik sekcji ptaków w chorzowskim zoo. Jest wzburzona. - Strzelanie petardami przy gnieździe bocianów to czysta ludzka głupota. Bocian jest gatunkiem chronionym w Polsce - mówi.
Bocian w Rybniku przyzwyczajony do hałasu?
W Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach przyznają, że straszenie i płoszenie ptaków chronionych jest zabronione. - Przepisy ustawy o ochronie przyrody, w stosunku do dziko występujących zwierząt objętych ochroną, zabraniają ich płoszenia i niepokojenia - mówi Małgorzata Zielonka, rzecznik prasowy RDOŚ. Jednocześnie dodaje, że ptaki żyjące w mieście są przyzwyczajone do hałasu. - Współżyją od lat z nami i naszymi dźwiękami. A bociany należą do gatunków mało płochliwych. Trudno jest w tym wypadku uogólniać, każdą sytuację należałoby przeanalizować osobno - mówi Zielonka.
Straż Miejska w Rybniku interweniowała, ale sąsiedzi milczeli
Antoni Ośliźlok wezwał feralnej nocy straż miejską. Ta przyjechała natychmiast, ale niewiele wskórała. - Gdy przyjechaliśmy na miejsce, było już cicho i spokojnie. A sąsiedzi nie potwierdzili, że sprzed lokalu strzelano petardami - mówi Dawid Błatoń, rzecznik Straży Miejskiej w Rybniku. Dodaje jednocześnie, że strzelanie fajerwerkami może być potraktowane jako zakłócanie ciszy, spokoju i porządku, a wówczas można dostać mandat. Tymczasem panu Antoniemu nie zależy na tym, by ktoś został ukarany. - Chcę, by wydano jedynie na piśmie zakaz strzelania petardami i przesłano go do domu przyjęć - mówi Ośliźlok. Pisma nie będzie, ale urzędnicy zadzwonią do restauracji w Radziejowie. - Porozmawiamy z właścicielem lokalu, by do końca sierpnia nie odpalano żadnych fajerwerków - mówi Jarosław Kuźnik, kierownik wydziału ekologii w rybnickim magistracie.
W Domu Przyjęć przy ul. Trzech Krzyży w Radziejowie przekonują, że strzelanie fajerwerkami było incydentalne.
Kiedy strzelanie petardami jest zabronione?
Wszystko zależy od tego, czy komuś to strzelanie przeszkadza czy nie. My w takich przypadkach sięgamy najczęściej do artykułu 51 kodeksu wykroczeń, który mówi o zakłócaniu ciszy i porządku publicznego. Reagujemy na zgłoszenia od mieszkańców. Jeśli strzelający zakłóca porządek, popełnia wykroczenie - mówi Marek Wypych z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Grzywna w takim przypadku może wynieść 500 zł.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?