Rybnik: Pacjenci szpitala będą oglądać seriale na plazmach

- Pacjenci tracili pieniądze, wrzucali 2 złote, a telewizor "chodził" 20 minut - mówi Tomasz Zejer, dyrektor rybnickiego szpitala, jednocześnie uspokajając, że telewizory wrócą, tylko nie wiadomo jeszcze kiedy.

- Najpierw firma, która dotąd świadczyła u nas usługi musi po sobie posprzątać. A idzie jej to bardzo powoli. Telewizory już ściągnięto, ale w salach zostało całe okablowanie - mówi Zejer. Dodaje, że nikt się nie skarży, że nie może zobaczyć np. "M jak miłość".

- Moim skromnym zdaniem bez telewizorów jest nawet lepiej. Pacjenci się nie kłócą o to, co oglądać - mszę, czy mecz piłki nożnej. Jest cicho, starsi mogą odpocząć - mówi dyrektor.

Jednak telewizory w szpitalu to standard, dlatego zostanie rozpisany przetarg na nowe.

- Ogłosimy przetarg, gdy firma pozbiera swoje rzeczy. Chcemy zdecydowanie podwyższyć standard. Zastanawialiśmy się nawet, czy nie montować tabletów przy każdym łóżku, ale zrezygnowaliśmy z tego, bo wówczas taki sprzęt byłby narażony na zniszczenia - zauważa Zejer. Czy w tej sytuacji na ścianach szpitalnych sal powieszone zostaną telewizory plazmowe? - Musimy iść z duchem czasu. Nie będziemy montować starych pudeł. Chcemy też wprowadzić specjalne karty, które zastąpią bilon - mówi Tomasz Zejer. Dodaje, że o zyski z oglądania TV nie chodzi - bo te dotąd wynosiły zaledwie 4 do 5 tys. zł miesięcznie.

Póki co, pacjenci zamiast oglądać filmy, patrzą na tabliczki informujące o tym, ile trzeba wrzucić monet, by włączyć telewizor widmo. Starsi nie narzekają. - Mnie się to nawet podoba, że zabrali telewizor. Gdy wcześniej byłam w szpitalu, razem ze mną w sali była kobieta, która oglądała telewizję cały dzień. To naprawdę było uciążliwe. Aż głowa bolała od tego szumu. Moim zdaniem telewizory powinny być tylko tam, gdzie leżą lekko chorzy pacjenci - mówi Róża Maria Jakubiak z Rybnika.