Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybnik: Były poseł PiS załatwiał posady w spółkach skarbu państwa, a potem oczekiwał za to pieniędzy? Trwa proces przeciwko Grzegorzowi J.

Piotr Chrobok
Piotr Chrobok
Grzegorz J. nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów.
Grzegorz J. nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. arc.
W 2016 roku wręczyłem posłowi korzyść majątkową - mówił podczas zeznań w CBA jeden ze świadków w procesie Grzegorza J. W sądzie wycofał się ze swoich słów, twierdząc, że pieniądze parlamentarzyście faktycznie dał, ale miały one zostać przekazane na budowę pomnika Marii i Lecha Kaczyńskich.

Grzegorz J. załatwiał posady, a później oczekiwał za to pieniędzy? Trwa proces byłego posła

W sądzie okręgowym w Rybniku odbyła się następna - już trzecia - rozprawa w procesie, w którym głównym oskarżonym jest Grzegorz J. To były poseł Prawa i Sprawiedliwości, w latach 2005-11 i 2013-19. Prokuratura oskarża parlamentarzystę o korupcję, czy powoływanie się na wpływy w spółkach należących do skarbu państwa.

Podczas kolejnej rozprawy, sąd przesłuchał świadków. Zeznania złożył m.in. znajomy J., z którym ten współpracował, gdy był prezesem klubu piłkarskiego w Rybniku i z którym obecnie pracują w jednej firmie. Były już poseł miał mu przed kilkoma laty załatwić miejsce w radzie nadzorczej przedsiębiorstwa, którego udziałowcem jest jedna z państwowych spółek. Jednocześnie J. miał później zażądać od niego przekazywania mu części wynagrodzenia.

Mężczyzna przyznał się do przekazania Grzegorzowi J. pieniędzy, jednak - jak przekonywał nie miały one - mieć żadnego związku z pełnioną przez niego funkcją.

- One zostały wręczone, ale to były środki na szczytny cel - budowy pomnika Lecha i Marii Kaczyńskich - później otrzymałem za nie cegiełki. To było 500 i 1000 złotych. Nie jestem zamożnym człowiekiem - wyjaśniał w sądzie.

Świadek tłumaczył, że wprawdzie do spółki do rady nadzorczej, której wszedł zarekomendował go J., lecz miał on mieć do tego wymagane doświadczenie, przez co nikt nie podważał jego obecności w składzie rady.

- Nikt tego nie kwestionował. Miałem olbrzymie doświadczenie, jeśli chodzi o kolejnictwo (z tą branża związana jest spółka - przyp. red) - zaznaczał 67-latek, dla którego rekomendacja jego osoby do członkostwa w radzie nadzorczej przez posła nie była niczym nadzwyczajnym. - To normalne, że takie rzeczy posłowie jednej, drugiej, czy trzeciej partii pewne rzeczy załatwiają - przekonywał, jednocześnie kilkukrotnie zaprzeczając, jak gdyby miał dzielić się otrzymywaną pensją z J.

Na co innego wskazują jednak wcześniejsze zeznania mężczyzny, który podczas przesłuchania w CBA miał się przyznać do przekazywania byłemu posłowi pieniędzy, na jego wyraźną prośbę.

- W 2016 roku wręczyłem posłowi korzyść majątkową. Było to tak, że poseł zaproponował mi stanowisko w Radzie Nadzorczej spółki S. W rozmowie w cztery oczy powiedział, że może gdzieś mnie "włożyć" do Rady Nadzorczej. Przekaz był taki, że mam coś ze swojego wynagrodzenia oddać - odczytała treść wcześniejszych zeznań świadka, sędzina.

Do przekazania pieniędzy miało nawet dojść. - Po około dwóch miesiącach (od momentu wejścia do rady nadzorczej - przyp. red) wypłaciłem pieniądze, które przekazałem później posłowi J. Z całej tej kwoty wziąłem 1000 zł. Posła spotkałem na stadionie. Pieniądze przekazałem bezpośrednio do ręki. Powiedziałem mu, że to jest ta jego część z mojego wynagrodzenia. Nie pamiętam dokładnie jego reakcji - brzmiał kolejny fragment odczytanych zeznań.

W sądzie mężczyzna zaprzeczył jednak swoim wcześniejszym słowom. - Nie było takiej rozmowy, w czasie której J. powiedział, że jeśli dostanę to stanowisko, to coś mu "odpalę" - zapewniał. Jak wskazywał, przesłuchanie w CBA odbyło się kilka godzin po dokonanym przez funkcjonariuszy przeszukaniu w jego mieszkaniu. Miało też się odbywać w trudnych dla niego warunkach.

- Samo przesłuchanie odbywało się w ten sposób, że kilka osób wchodziło, wychodziło, zadawało pytania. To było stresujące. Tych zapisów nie kojarzę. Być może to powiedziałem, ale to było w stresie albo być może wręcz narzucone - sugerował świadek, dodając, że już podczas przeszukania mieszkania funkcjonariusze CBA mieli nakłaniać go do złożenia zeznań obciążających byłego posła. "Trzeba tego pana zniszczyć, trzeba go zlikwidować" - przytaczał słowa, które miały wówczas paść.

Świadek zaprzeczał zeznaniom w CBA. Odmienne zeznania złożyła też jego żona

Zeznania mężczyzny nie do końca pokrywały się również z tym, co zeznawała jego żona, która również występuje w procesie w charakterze świadka. Składająca wcześniej zeznania kobieta twierdziła, że mąż po przejściu na emeryturę szukał zajęcia, przez co trafił do spółki.

Tymczasem, mężczyzna inaczej zapamiętał tę sytuację. Jak mówił, nie zależało mu na znalezieniu pracy, a fakt, że został członkiem rady nadzorczej był pokłosiem pełnionej przez niego charytatywnie funkcji w klubie sportowym.

- Propozycja Grzegorza J. wyszła od niego, bo skoro byłem w klubie charytatywnie, dostawałbym pieniądze za zasiadanie w radzie nadzorczej (...) Ja byłem w tym okresie na emeryturze i nie szukałem pracy - opowiadał świadek, z którego wcześniejszych zeznań wynikało również, że były poseł nie tylko od niego otrzymywał pieniądze za załatwioną posadę.

Kolejni świadkowie zeznawali bez obecności mediów

Oprócz 67-latka i jego żony, w sądzie jako świadkowie zeznawały także trzy inne osoby. One również dzięki znajomościom z J. miały uzyskać zatrudnienie, jedna z osób także miała być członkiem rady nadzorczej spółki związanej z kolejnictwem. Na świadka powołano m.in. szwagra Grzegorza J.

Mężczyzna ze względu jednak na koligacje rodzinne miał prawo do odmowy składania wyjaśnień, z czego skorzystał. Dwaj pozostali świadkowie wnieśli o wyłączenie jawności ich zeznań. Sąd wprawdzie się do niego nie przychylił, ale postanowił, że zostaną one złożone bez obecności mediów.

W procesie oprócz J. oskarżonych jest jeszcze trzech mężczyzn

Proces przeciwko Grzegorzowi J. toczy się od kwietnia. Oprócz byłego posła, na ławie oskarżonych zasiadają także trzej inni mężczyźni. To śląscy przedsiębiorcy: Karol S., Michał G. i Jarosław J. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów.

Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 24 lipca. Prawdopodobnie będą wówczas zeznawać kolejni powołani świadkowie. Wszystkich z nich sąd ma zamiar przesłuchać do końca lipca.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto