Podział Czerwionki-Leszczyn możliwy? Grupa mieszkańców chce referendum

Podział Czerwionki-Leszczyn ma sens?

Czy dojdzie do podziału gminy Czerwionka-Leszczyny na trzy mniejsze? W gminie zawiązała się grupa z Janem Tokarzem (szef rady powiatu rybnickiego i rady dzielnicy Czerwionka Karolinka) i Leszkiem Salomonem (radny z Leszczyn) na czele, która chce doprowadzić do podziału Czerwionki-Leszczyn na trzy gminy: Czerwionkę (razem z Czuchowem i Dębieńskiem), Leszczyny (razem z Książenicami i Przegędzą i Bełk (razem z Palowicami, Szczejkowicami i Stanowicami). Powód? - Zły rozdział pieniędzy pomiędzy dzielnice i sołectwa, oraz złe zarządzanie gminą - mówią pomysłodawcy przedsięwzięcia, którzy póki co zbierają pierwsze podpisy mieszkańców pod wnioskiem o referendum. Na zebranie 10 procent podpisów osób uprawnionych do głosowania, którzy są mieszkańcami gminy, pomysłodawcy mają teraz 60 dni. Aby referendum było ważne w głosowaniu musi wziąć potem udział ponad połowa mieszkańców gminy.

Z Janem Tokarzem, pomysłodawcą podziału Czerwionki-Leszczyn, rozmawia Barbara Kubica

Skąd pomysł podzielenia gminy na trzy mniejsze?
To wynik niezadowolenia mieszkańców ze sposobu zarządzania gminą. Brakuje u nas inwestycji, a środki z budżetu gminy są niesprawiedliwie dzielone pomiędzy dzielnice i sołectwa. Jak to możliwe, że Czerwionka, która najwięcej płaci do budżetu, dostaje z niego mniej niż malutkie Palowice?
Czy podział gminy na trzy jednostki nie sprawi, że diametralnie wzrosną środki na administrację. Potrzebne będą trzy urzędy, OPS, zarządy dróg?
Nie, bo administracja w Czerwionce jest dziś tak rozbudowana, że nawet przy podziale ludzi powinno w urzędach być mniej niż dzisiaj. Teraz UMiG w Czerwionce zatrudnia około 300 osób w jednostkach. Nawet gdyby w trzech gminach pracowników było po 60-80, to i tak będzie ich mniej niż dzisiaj. Jestem przekonany, że te gminy są w stanie się utrzymać.
Czy organizacja referendum teraz to nie jest przypadkiem element kampanii wyborczej?
Absolutnie nie, bo ten pomysł rodził się od ponad roku i nie ma on nic wspólnego z wyborami. Arogancja władzy sięgnęła zenitu i czas to zmienić.

Z Wiesławem Janiszewskim, burmistrzem Czerwionki-Leszczyn, rozmawia Barbara Kubica

Spodziewał się pan, że pojawi się pomysł podziału gminy?
Docierały do mnie takie pogłoski, ale pomysł jest niezrozumiały, szczególnie w sytuacji, gdy jesteśmy coraz lepiej postrzegani i przez mieszkańców, i przez otoczenie. Mamy swój styl pozyskiwania unijnych funduszy. Udaje nam się realizować sporo inwestycji, planujemy kolejne i efekty tej pracy widać.
Trzy małe gminy miałyby szanse się utrzymać?
Nie sądzę, by w czasie, kiedy miasta się łączą w subregiony i metropolie, miało sens dzielić jeden organ na trzy małe. Za kilka miesięcy mamy nowe rozdanie unijnych środków i te gminy już byłyby na straconej pozycji w kwestii pozyskiwania dotacji. I zdaniem fachowców jesteśmy też jednym z najtańszych samorządów w Polsce. A argument, że pieniądze są źle dzielone, też jest chybiony. To właśnie na Czerwionkę idzie teraz najwięcej środków inwestycyjnych. Pan Tokarz, jako szef rady powiatu rybnickiego i szef rady dzielnicy powinien rozróżniać, czym są pieniądze na działalność rady, czyli organizację pikników, postawienie lampy, a czym pieniądze zabezpieczone w budżecie na inwestycje.
Myśli pan, że referendum ma szansę powodzenia?
Zdecydują mieszkańcy. Dla mnie ten pomysł to tylko rozgrywka przedwyborcza.