Uczniowie klasy czwartej liceum profilowanego w Zespole Szkół Technicznych, do studniówkowej imprezy przygotowują się już od kilku miesięcy. Szaleństwu oddawać będą się już dzisiaj. Spośród wszystkich klas maturalnych w popularnej "górniczówie", to właśnie oni, do białego rana, bawić się będą jako pierwsi.
- Już w październiku zaczęliśmy szukać właściwej sali. Początkowo trwały dyskusje, czy lepiej robić studniówkę w szkole, czy w lokalu, ale ostatecznie zwyciężyła ta druga opcja - mówi Anna Juraszczyk. - I bardzo dobrze. Komu dzisiaj chciałoby się biegać ze stołami, krzesłami, martwić się o dekoracje i światła. Tak jest wygodniej. Przychodzimy na gotowe i od razu możemy się bawić - dodaje jej kolega, Błażej Czerw.
A jeszcze kilkanaście lat temu, to właśnie ciasne, szkolne korytarze i duszne sale gimnastyczne, były ulubionym miejscem organizacji studniówek.
- To było dobry pomysł. Zbieraliśmy się w szkole już wcześnie rano, żeby przygotować girlandy i przekąski. Zabawy i śmiechu przy tym było co niemiara. Dodatkowym plusem było to, że podczas takiej studniówki bawiły się wszystkie klasy jednocześnie, razem z nauczycielami - wspomina Marta Kulik, absolwentka II Liceum Ogólnokształcącego w Rybniku. Na parkietach królował wówczas Michael Jackson i Modern Talking, a dziewczyny wirowały na parkiecie ubrane w białe, odświętne bluzeczki i czarne spódnice. A panowie?
W latach 70 podczas tej wyjątkowej zabawy obowiązkowe były dzwony i wąsy, a w latach 80 i nawet na początku 90, żaden z nich nie mógł się obejść bez zielonej albo bordowej marynarki. - Wówczas nikt nie serwował mięsa na obiad i szampana na początek imprezy. Jedna z dziewczyn z klasy robiła kartoflaną sałatkę, inne przynosiła koreczki i tak się bawiliśmy do późnych godzin nocnych - mówi nam Konrad Nagły, dziś 45-latek.
I tylko polonez, czyli taniec, którym tradycyjnie maturzyści otwierają studniówkę, nadal pozostał bez zmian. Maturzyści z rybnickiego "Tygla" kroki tego tańca starają się opanować już od dwóch miesięcy. Czasu na próby do tej pory nie było zbyt wiele. A efektowne pokłony, przytupy i obroty, podczas dzisiejszej studniówki muszą wyjść idealnie.
- Mam lekką tremę, bo tańczę w pierwszej parze. Ale myślę, że kroki opanowałam, nie powinno być źle - zdradza nam Anna Juraszczyk. - Tremę to ja będę miał potem, kiedy ta część oficjalna się skończy i na parkiet trzeba będzie wyjść i zacząć tańczyć już nie według wyuczonych kroków - dodaje z uśmiechem Mariusz Pisarek. A potem, kiedy noc się skończy, maturzystom nie pozostanie już nic innego, jak tylko zasiąść nad podręcznikiem z matematyki i historii i wkuwać, przed egzaminem dojrzałości.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?