Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oszczędzanie na książeczkę SKO wciąż jest w modzie. W Świerklanach mamy mistrzów oszczędzania!

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Na SKO w PRL-u oszczędzało się na nowy numer Żbika i rower damkę. Dziś Szkolna Kasa Oszczędności to internetowe konta uczniów. Ale wciąż cieszy się sporą popularnością.

Było już po dzwonku. W powietrzu latały jeszcze zrobione na szybko z kartki papieru samoloty, a Marcin siedzący w ostatniej ławce pluł po całej klasie kulkami wystrzeliwanymi z rozkręconego długopisu. Fuj! Nagle stare, drewniane drzwi w sali nr 7 otwierają się z rozmachem. Do klasy wchodzi wychowawczyni, pani Renata. Samoloty z papieru w sekundzie lądują na ziemi. I nagle wstaje on. Wiedziałam! Pewnym krokiem zmierza w stronę biura w ręku trzymając malutki kartonik i coś jeszcze. Uśmiech nie schodzi mu z twarzy. Łukasz. Siedzący zazwyczaj w trzeciej albo czwartek ławce, obok Piotrka. Kartonikiem, który trzyma w ręce jest książeczka SKO. Choć dopiero początek listopada, on ma już drugą! W ślicznym, błękitnym kolorze! Od 1 września dokonał już tyle wpłat, że musieli mu dać drugą książeczkę! Jakże ja mu tego błękitu zazdrościłam! Bo w moim piórniku wciąż leżała brązowa, bura pierwsza, rozdawana nam w czasie pasowania na ucznia 1 klasy książeczka. Wizja zakupu mojego wymarzonego roweru nie przybliżała się ani o krok. Bo to Łukasz, a nie ja, codziennie stawał przed panią i na swoje konto w Szkolnej Kasie Oszczędności wpłacał pieniążki. Nasz mistrz oszczędzania.

Takie wspomnienia, jak autorka tekstu, o Szkolnej Kasie Oszczędności, ma każdy z pokolenia dzisiejszych 40 czy 30-latków. W czasach PRL-u i początku lat 90-tych SKO przeżywały boom! Kolorowe plakaty zachęcały uczniów do gospodarowania pieniędzmi. Były konkursy i nagrody. Takie, które były marzeniem każdego 8-latka. Bo rower, w tych czasach, to było coś!

Choć dziś mogłoby się wydawać, że książeczki SKO, to nic więcej jak nieco już zapomniany relikt PRL-u, to wciąż są w kraju szkoły, w których uczniowie śmiało o miano mistrzów oszczędzania mogą się ubiegać Tak jest na przykład w Świerklanach, w tamtejszej Szkole Podstawowej numer 1, gdzie uczniowie niczym mróweczki zbierają złotówkę do złotówki zajmując co roku czołowe lokaty w ogólnopolskich rankingach. Znajduje się wśród najlepszych 60 z ponad 4,5 tysiąca szkół należących do Programu Szkolnych Kas Oszczędności. Przez ostatnie 10 lat, co roku, działania szkoły nagradzane są przez PKO BP i Biuro Młodego Klienta w Warszawie- uczniowie zdobywali dla szkoły nagrody II stopnia, a ich opiekunowie otrzymywali Srebrne Odznaki.

I choć wielu przedstawicielom dzisiejszych 30 czy 40-latków wydaje się, że książeczki SKO niczym inne kultowe produkty PRL-u jak słodycze z Jutrzenki i polo-cockta odeszły już w zapomnienie, okazuje się, że nie tyle z nostalgii za minionym ustrojem, a z czystej przedsiębiorczości, SKO znów ma się dobrze.

- Kiedyś książeczki SKO dzieci otrzymywały automatycznie, kiedy 1 września przekraczały próg szkoły i rozpoczynały naukę w pierwszej klasie. Dziś konta są internetowe i z tego względu przystąpienie do SKO jest dobrowolne. Przystępuje to dziecko, którego rodzic wyrazi na to zgodę. Każdemu z uczniów tworzymy subkonta pod kontem szkoły, do którego dostęp ma tylko rodzic, uczeń i ja - jako opiekunka koła SKO - mówi Magdalena Pieszko, opiekunka SKO w świerklańskiej szkole.

Tam uczniowie z dumą prezentują swoje książeczki. Tak jak Sonia Setlak z trzeciej klasy. To taki świerklański mistrz oszczędzania. Złotówkę, dwie, czasem 5, a nawet 10 złotych wpłaca regularnie, jak nie każdego dnia, to co najmniej co drugi dzień. A jej wirtualna, internetowa skarbonka puchnie w oczach. Ale nie ma się co dziwić, bo Sonia, choć ma ledwo 9 lat, ma już konkretny plan na co przeznaczy zgromadzone na SKO pieniądze. - Marzę o pandzie. Misiu, prawdziwym, żywym, do głaskania. I tak wiem, że trudno go zdobyć, kupić czy dostać i tak wiem, że zje codziennie wiadro jedzenia. Ale mam za domem mały ogródek, byłby u mnie szczęśliwy - śmieje się trzecioklasistka.

Jej siostra Hania słysząc kolejny raz o wymarzonej pandzie, z wyraźnym rozbawieniem kręci głową. Od Sonii jest starsza o dwa lata, chodzi już do piątek klasy. Ona ma bardziej przyziemne marzenia. - Jeżdżę konno od kilku lat i wiosną pozwolą mi już chyba na koniu przeskakiwać przez przeszkody, więc potrzebują odpowiednie ochraniacze - zdradza nam dziewczynka. Ich szkolne konto zasilane jest przez rodziców, czasem przez babcię, a rezolutne dziewczynki przelewają na nie nie nawet połowę swojego kieszonkowego. - Mama często mi powtarzała, że wydaję niepotrzebnie pieniądze. A to lody kupiłam, a to chrupki, a innym razem znowu gościłam w McDonaldzie. Teraz większość tego co dostanę, czy to na urodziny, czy od babci ląduje na koncie. Mówię większość, bo czasem jeszcze jakiegoś loda kupię, ale mama mówi, że jak zbiorę sporo, to może jak będę dorosła i kupię już pandę, to zostanie mi jeszcze na kurs prawa jazdy - śmieje się dziewczynka.

Jej młodsza koleżanka, Paulina Sobik, konkretnej wizji na co zbiera na koncie, nie ma. Ale ląduje tam niemal każdy grosz. - Kiedy jest na koncie, to mnie nie kusi, że go wydać. Może kupię jakiś prezent dla mamy i babci? - zastanawia się dziewczynka. Ona oszczędza, bo lubi, a każde 10 złotych, to dla niej poważna suma. - Mama mi nawet nie chce pokazywać ile na koncie już mam, żeby mnie to nie kusiło - przyznaje szczerze. Janek Olearczyk tak jak Hania, plan na oszczędzanie ma konkretny. 160 złotych, które ma na koncie w SKO na pewno tam zostanie dopóki w domu nie pojawi się śliczny, nowy, świecący laptop.

Już w XVIII w. Komisja Edukacji Narodowej postulowała o rozszerzenie programów nauczania o aspekt finansowy, jednak z realizacją tego pomysłu trzeba było poczekać do początków XX w. Prawne uregulowanie funkcjonowania SKO nastąpiło w 1925 r. wraz z wydaniem przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Stanisława Grabskiego, specjalnego okólnika, w którym wskazywał, że „młodzieży szkolnej należy wpajać umiejętność i zasady oszczędzania pieniędzy”. Jednym ze sposobów realizacji tego celu miało być tworzenie SKO. Do wybuchu II wojny światowej (w jej trakcie działalność została zawieszona) SKO działały w 14 tysiącach szkół, skupiając ponad milion członków. Działalność SKO wznowiono w 1947 roku. Kolejne lata to okres największego wzrostu liczby szkół uczestniczących w programie, bo co tu dużo gadać, komunistom pomysł z SKO bardzo się podobał. Nauka oszczędności najmłodszego pokolenia była sprawą wagi państwowej, odpowiednio napędzaną przez propagandę. Do 1963 roku do SKO przystąpiło niemal 24 tysiące placówek w kraju.

Do zgromadzonych przez dzieci kwot nie były doliczane odsetki, ale dla szkół istniały też książeczki zbiorcze, które już oprocentowane były. Młodzież uwielbiała odkładać na pilne wydatki. Z wypłacone na koniec roku pieniądze z SKO kupowano najnowsze numery Żbika, albo zabierano jako kieszonkowe na harcerski obóz w lesie czy kopalniane kolonie w Wiśle. Rywalizacja i współzawodnictwo w oszczędzaniu pomiędzy szkołami był na porządku dziennym. Bo gdy uczniowie sporo zaoszczędzili bank fundował szkole nowego Rubina do jednej z pracowni.

- W roku szkolnym 2010/2011 PKO Bank Polski wprowadził SKO do internetu, tworząc blogową platformę edukacyjną Szkolneblogi.pl. Między innymi za jej pośrednictwem, we współpracy z tysiącami szkół uczestniczącymi w programie SKO, w kraju realizowana jest misja edukacyjna Banku kierowana do dzieci - mówi Małgorzata Witkowska, specjalista z Departamentu Komunikacji Korporacyjnej Banku PKO BP.

I choć internetowa bankowość wymusiła pewne zmiany w podejściu do SKO, to jedno wciąż się nie zmieniło. Najaktywniejsze szkoły, jak świerklańska podstawówka wciąż są nagradzane. - Dziś SKO to już nie tylko program polegający na oszczędzaniu. My podejmujemy w szkole szereg działań wpisujących się w ideę Szkolnych Kas Oszczędności. To działania w zakresie bardzo istotnych tematów: szeroko pojętego ekologii, zdrowego odżywiania, niemarnowania żywności i zasobów planety; bezpieczeństwa, w tym cyberbezpieczeństwa, przedsiębiorczości oraz gospodarowania i zarządzania środkami finansowymi. Organizujemy na przykład zbiórki makulatury, okularów korekcyjnych - mówi Anna Oleksy, opiekunek SKO w świerklańskiej szkole.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto