Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawny rowerzysta z Jankowic k. Rybnika pokonuje góry na trójkołowcu. Zobaczcie zdjęcia

Rafał Czarnecki
Niepełnosprawny rowerzysta z Jankowic k. Rybnika pokonuje góry na trójkołowcu
Niepełnosprawny rowerzysta z Jankowic k. Rybnika pokonuje góry na trójkołowcu arc. prywatne
“Góry uczą pokory, morze inspiruje.” - to motto, które towarzyszy podróżom Mariusza Urbanka - niepełnosprawnego rowerzysty z Jankowic koło Rybnika. A skoro trasa poprzedniej wyprawy prowadziła wzdłuż polskiego wybrzeża, teraz przyszedł czas na zmianę scenerii. Tegoroczna wycieczka wiodła przez malownicze pasma górskie w województwie małopolskim.

Niepełnosprawny rowerzysta z Jankowic k. Rybnika pokonuje góry na trójkołowcu. Zobaczcie zdjęcia

Mariusz urodził się z mózgowym porażeniem dziecięcym i każdy dzień jest dla niego walką z
przeciwnościami losu.
Walką, która ma na celu utrzymanie sprawności pozwalającej na w
miarę samodzielne funkcjonowanie - chociaż lekarze na początku nie dawali mu na to
szans. Dzięki olbrzymiemu uporowi Mariusz jest dziś osobą bardzo aktywną zawodowo.
Zajmuje się m.in. projektowaniem grafiki użytkowej, folderów, ulotek oraz kalendarzy.
Ponadto pracuje jako administrator stron internetowych, a ostatnio zgłębia się w tajniki SEO
oraz realizuje własne projekty na drukarce 3D.

Ale praca to nie wszystko. Gdy tylko ma wolną chwilę i pogoda na to pozwala, zamienia fotel
przy biurku na siedzenie w nietypowym rowerze, skonstruowanym “na wymiar” przez jedną z
czeskich firm. Jego niski trójkołowy pojazd z żółtą chorągiewką na antence najczęściej
spotkać można na drogach i ścieżkach rowerowych województwa śląskiego oraz u naszych
południowych sąsiadów. Wyprawy “free solo” są ważnym elementem rehabilitacji Mariusza.
Chociaż poruszanie się takim pojazdem nie jest łatwe, rowerzysta nie odpuszcza i wyznacza
sobie kolejne cele. Dość powiedzieć, że w ciągu ostatnich 7 lat pokonał na nim już prawie 20
tys. kilometrów. Tym razem Mariuszowi towarzyszyć miało trzech kolegów.

Kierunek Zakopane!

Na stacji w Gliwicach, gdzie zaplanowana została zbiórka, Mariusz zameldował się grubo
przed 5, czyli 60 minut przed czasem. I nie chodziło tutaj o trudności, z jakimi w takich
miejscach często mierzą się osoby niepełnosprawne, ale o prozaiczne pomylenie godzin.
Zresztą odnowiony dworzec w Gliwicach w kwestii udogodnień może uchodzić za wzór.
Trójkołowiec bez problemu zmieścił się w windzie, co pomogło zaoszczędzić czas i siły. To
ewenement, bo tak duże kabiny należą u nas do rzadkości.
Gliwice na miejsce startu wybrane zostały nieprzypadkowo, ponieważ pociąg do
Zakopanego właśnie tam zaczynał swój bieg. Każdemu, kto ma przed sobą misję
przewiezienia większego bagażu, daje to przewagę. Team Mariusza przekonał się o tym na
kolejnych stacjach, gdy następni fani dwóch kółek zmuszeni zostali do upychania swojego
sprzętu po korytarzach. Trochę szkoda, że wygodny - bądź co bądź - skład Kolei Śląskich
wyposażony został w tylko dwa haki na rowery.

Zobaczcie zdjęcia z wyprawy Mariusza Urbanka

Początek z wysokiego “C”!

Celem pierwszej części wyjazdu były Tatry, a właściwie dwa spośród sześciu szlaków
udostępnionych fanom dwóch kółek przez TPN. Po krótkim odpoczynku rowerzyści udali się
w okolice skoczni, by tam dostać się na Drogę pod Reglami. Szlakiem wijącym się u
podnóża gór, członkowie wyprawy chcieli dostać się do Doliny Chochołowskiej. Trudności tej
trasy okazały się jednak zbyt duże w stosunku do możliwości trójkołowca. Usłane
kamieniami, krótkie ale strome podjazdy spowalniały jazdę i - co gorsze - groziły
uszkodzeniem sprzętu. Po pokonaniu niespełna 2 km i zaczerpnięciu informacji od kolarzy
jadących w przeciwną stronę, zapadła decyzja o zmianie trasy.
Podróż zatłoczoną drogą 985, nie należała do przyjemności, ale dzięki temu rowerzyści
szybciej dotarli do kolejnego punktu. Przejazd Doliną Chochołowską z nawiązką to
wynagrodził. Chociaż asfalt skończył się w połowie drogi i zastąpiła go mniej komfortowa
nawierzchnia szutrowa, Mariusz dzielnie pokonywał kolejne kilometry, a przy okazji nabierał
wysokości. Dotarcie do Schroniska PTTK na Polanie Chochołowskiej oznaczało przełamanie
następnej bariery. Obiekt ten położony jest na poziomie 1146 metrów. Tak wysoko Mariusz
jeszcze nie był!

Deszcz krzyżuje plany

Pierwszego dnia aura zrobiła rowerzystom niespodziankę i - wbrew prognozom - przywitała
ich błękitnym niebem. Drugiego pokazała swoje nieprzyjemne oblicze. Na szczęście zrobiła
to w miarę wcześnie i można było jeszcze skorygować plany. Dodatkowy dzień w
Zakopanem pozwolił kolarzom się nieco zregenerować po podróży oraz sobotniej
wspinaczce. O tym, że z naturą nie ma żartów, świadczyły napływające informacje o
zalanych miejscowościach i nieprzejezdnych odcinkach szlaku Velo Dunajec. Trasy, która
była kolejnym celem.
Szlak rowerowy ciągnący się wzdłuż Dunajca powstał stosunkowo niedawno i szybko zyskał
opinię jednego z najbardziej malowniczych w Polsce. Nie może to dziwić, w końcu oferuje
widoki na kilka malowniczych pasm górskich. Zaczyna się on przy dworcu w Zakopanem, a
kończy w podtarnowskich Wietrzychowicach, gdzie łączy się z Wiślaną Trasą Rowerową.
Według oficjalnych źródeł ma 237 km długości. Mariusz miał jednak ograniczony czas, który
jeszcze się skurczył z powodu przymusowej przerwy. Rowerzyści uznali, że nawet jeśli nie
uda się pokonać całej trasy, warto spróbować przejechać chociaż początek, by nacieszyć
oczy górskimi widokami.

Niepełnosprawny rowerzysta z Jankowic k. Rybnika pokonuje góry na trójkołowcu

Niepełnosprawny rowerzysta z Jankowic k. Rybnika pokonuje gó...

Velo przez Podhale

Pierwszy odcinek Velo Dunajec to przejażdżka uliczkami równoległymi do “Zakopianki”.
Niezbyt duży ruch i malownicze pejzaże sprawiły, że jechało się dosyć przyjemnie, nawet
pomimo tego, że brakuje tam osobnej jezdni dla kolarzy. Sielankę zakłócały momenty, gdy
trzeba było przedostać się na drugą stronę osławionej drogi nr 47.
Wyodrębniona ścieżka rowerowa pojawia się dopiero za Szaflarami. Dosyć świeży asfalt
świadczy o tym, że projekt Velo Dunajec wciąż jest w fazie budowy. Do Nowego Targu
rowerzyści dotarli wygodną, asfaltówką dla rowerów, poprowadzoną w miejscu dawnego
torowiska kolejki. Niewielkim utrudnieniem był objazd poprowadzony w miejscu, gdzie
powstaje droga ekspresowa.
Za stolicą Podhala zaczął się odcinek, o jakim marzy chyba każdy szanujący się fan dwóch
(i trzech) kółek. Gładki asfalt tylko dla kolarzy, trzymający się blisko Dunajca i malownicze
widoki wprowadzały błogi nastrój. Zadbane Miejsca Odpoczynku Rowerzysty (MOR) z
nowoczesnymi wiatami wyposażonymi w stoliki i ławki, z toi-toiami, a nawet grillem kusiły, by
zrobić sobie przerwę. Ale czas biegł szybko i wkrótce trzeba było zacząć myśleć o noclegu.
Próby telefonicznej rezerwacji miejsc kończyły się fiaskiem. Rowerzyści nie zamierzali
ryzykować jazdy do Niedzicy, bo w znanej turystycznej miejscowości w środku sezonu
można spodziewać się pełnego obłożenia. Nocleg znaleźli wcześniej - w spokojnym Dębnie.

Pieniny z przygodami

Dżdżysty poranek wykorzystany został przez rowerzystów na rejestrację w systemie
e-hranica.
To dziś obowiązek każdego, kto ma w planach wizytę na Słowacji, a nie chce
trafić na kwarantannę. Około południa deszcz ustał, więc Mariusz z ekipą postanowili wrócić
na szlak. Jednak tym razem aura spłatała kolarzom psikusa. Po przejechaniu kilku
kilometrów, wróciły opady, zabierając całą przyjemność z jazdy w sąsiedztwie uroczego
Jeziora Czorsztyńskiego.
Sporym wyzwaniem był podjazd w Falsztynie, o którym Mariusz słyszał, że jest
“masakryczny”. Wspinaczka w deszczu przebiegła jednak dość sprawnie. Kolejna fala
opadów zmusiła ekipę do zrobienia sobie przerwy w Niedzicy. Zadaszony taras z widokiem
na jezioro, pozwolił delektować się zarówno obiadem, jak i pienińskimi pejzażami. Był to
dopiero przedsmak wtorkowych atrakcji, bo wszyscy ostrzyli sobie apetyty na przejazd
wzdłuż słynnego Przełomu Dunajca. Ten odcinek znajduje się po słowackiej stronie, co w
czasach pandemii rodzi wspomniane wcześniej komplikacje. Szutrowa droga klucząca
wśród skał i wartkiej rzeki, pozwala podziwiać prawdziwe cuda natury. Dzięki rowerom ma
się w końcu widoki identyczne z tymi, za jakie flisacy kasują spore sumki od płynących
tratwami turystów.
Nagle błogie podziwianie skał przerwały niepokojące dźwięki i widok przypadkowych osób
otaczających rower Mariusza. Trójkołowiec, przemierzający pienińskie szutry,
niespodziewanie się złożył, tak jakby chciał, by spakowano go do bagażnika. Problem w
tym, że działo się to podczas jazdy. Na szczęście prędkość na liczniku nie była zbyt duża i
zarówno Mariusz, jak i pojazd, wyszli z tego zdarzenia prawie bez szwanku.

Kto rano wstaje...

Środa zaczęła się wyjątkowo wcześnie. Nie dlatego, że Mariusz i reszta ekipy to ranne
ptaszki, ale z powodu umowy z właścicielką hoteliku w Krościenku nad Dunajcem.
Rowerzyści dostali pokój, który chwilę wcześniej szczęśliwie się zwolnił. Problemem było to,
że już o 9 rano mieli wprowadzić się tam kolejni goście. Będąc w miejscowości turystycznej
w szczycie sezonu nie ma co wybrzydzać. Taka sytuacja miała też swoje plusy. Skoro
jeszcze przed godziną 8 wyrusza się na szlak, jest szansa na zrobienie solidnej ilości
kilometrów.
Za Krościenkiem szlak wyglądał nieco gorzej, bo dwa odcinki poprowadzono ruchliwą drogą
nr 969. W Zabrzeży rowerzyści mogli w końcu na dłużej wrócić na boczne drogi i
odseparowane od samochodów ścieżki. Za to przed Starym Sączem czekała na nich
niespodzianka - pobojowisko związane z… budową trasy Velo Dunajec. Z pomocą
drogowców udało się Mariuszowi pokonać i tę przeszkodę.
Na usłanym kocimi łbami - malowniczym starosądeckim rynku - doszło do miłego spotkania.
Parę rowerzystów, jeżdżących z przypiętym do sakwy - pawim piórem - ekipa Mariusza
mijała już kilkukrotnie. Tym razem była okazja, by chwilkę porozmawiać. Okazało się, że są
to przemierzający Polskę blogerzy.

Zagubieni w akcji

Chociaż uroczy Stary Sącz kusił, by zrobić tam dłuższą przerwę, rowerzyści postanowili w
pełni wykorzystać dłuższy dzień. Wygodną ścieżką, która na sporym odcinku poprowadzona
została wałami, dotarli do Nowego Sącza. Tam należało podjąć kolejną decyzję. Dosyć
wczesna pora, skłoniła ich do tego, by powalczyć ze wzniesieniami Pogórza Rożnowskiego i
poszukać noclegu w Gródku nad Dunajcem.
Odcinek trasy Velo Dunajec, który prowadzić ma w pobliże Jeziora Rożnowskiego, nie został
jeszcze ukończony, więc sakwiarze zmuszeni byli skorzystać z dróg publicznych. Którędy?
Mariusz wraz z ekipą zaufali technologii, chociaż już wcześniej GPS płatał im figle. Tym
razem nawigacja wprowadził ich na całkiem spory szczyt. Długie zjazdy są tym, co
rowerzyści lubią najbardziej. Gdy jednak nitka szosy zaczęła mocno oddalać się od celu,
trzeba było zatrzymać rozpędzone pojazdy. - Panowie, zjeżdżacie do Nowego Sącza - rzucił
człowiek, zapytany przez kolarzy o drogę. Co teraz? Czy zawrócić i mozolnie wspinać się na
szczyt w świetle promieni zachodzącego słońca? A może wrócić do punktu wyjścia?
Rozsądek podpowiadał, że w Sączu będzie łatwiej o nocleg. Tym bardziej, że telefony
wykonane z trasy, kazały spodziewać się pełnego zakwaterowania w pensjonatach
położonych w sąsiedztwie jeziora.

Góry uczą pokory

Chociaż kapryśna pogoda oraz problemy z nawigacją nie pozwoliły pokonać całego Velo
Dunajec, to rowerzyści wrócili bogatsi o ciekawe wrażenia oraz nowe doświadczenia.
Mariusz przełamał kolejną barierę - tym razem wysokości - docierając na swoim trójkołowcu
do znanego tatrzańskiego schroniska. O tym, że góry uczą pokory, świadczył też całkiem
poważny serwis, jakiego rower wymagał tuż po zakończeniu wyprawy. Bo z wycieczkami
rowerowymi jest trochę jak z życiem. To nie pokonany dystans jest głównym wyznacznikiem
trudności, ale to co spotyka nas na trasie.

Mariuszowi pomóc można także wtedy, gdy rozliczamy się z fiskusem. Wystarczy w
formularzu PIT wpisać: KRS: 0000223366. Koniecznie z dopiskiem: „Rehabilitacja
Mariusza”.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto