Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dwóch studentów z Rybnika na rowerach dojechało na Krym

KUB
Przejechali łącznie ponad 2500 kilometrów, a po drodze schudli łącznie 14 kilogramów. Nie jechali wygodnym samochodem, pociągiem, czy klimatyzowanym autokarem, a na rowerach! Dwóch studentów z Rybnika: Piotr Konsek i Adrian Stańko wsiedli na swoje jednoślady na rybnickim rynku i dojechali na nich aż na Krym.

- Chcieliśmy przeżyć przygodę i zobaczyć coś innego, nowego. Początkowo myśleliśmy o rowerowym wyjeździe do Portugalii, ale ostatecznie postawiliśmy na Krym. Ukraina mocno nam dała w kość - mówią rybniczanie.
Cała wyprawa zajęła im dokładnie 5 dni. Zmęczeni, ale bardzo szczęśliwi dotarli do Rybnika w minioną niedzielę, późnym wieczorem. - Piotrek rok temu był w Rzymie na rowerze wraz z grupą znajomych. Dla mnie to była pierwsza taka daleka podróż. Wcześniej kursowałem co najwyżej do Czech, czy po naszym kraju - mówi nam Adrian Stańko.
W drogę wyruszyli na wysłużonych rowerach trakingowych. W niewielkim plecakach przewieszonych na rowerach mieli trochę jedzenia, kilka ubrań na zmianę. - Jedzenia mieliśmy zdecydowanie za mało. Na Ukrainie były tereny, gdzie przez 50 kilometrów nie minęliśmy ani jednego sklepu. Poza tym tam z zakupem jedzenia turystycznego w puszce, które potem można przyrządzić na postoju, jest duży problem. O zupie w paczce można było pomarzyć. Była tylko nie najlepsza fasola w pomidorach. Ale i to zmuszeni byliśmy kilka razy kupić - wspomina z uśmiechem Piotrek.
Podczas wyprawy jednego dnia pokonywali czasem 100 kilometrów, innego aż 190. - Widoki na pewno nas nie rozczarowały, gorzej było ze stanem dróg. Niektóre były tak dziurawe, że myśleliśmy, że dalej nie pojedziemy. Ja po przejechaniu pierwszych 50 kilometrów po ukraińskich drogach musiałem od razu wymieniać szprychy w rowerze - mówi Piotr Konsek.
Spali albo w przykościelnych salkach na terenie polskich parafii, albo w namiocie. Kilka razy zdarzyły się nawet noclegi pod gołym niebem. - Raz spaliśmy nawet w jaskini. Niczego wcześniej nie planowaliśmy, nie rezerwowaliśmy pokoi w motelach, czy zakonach. Poszliśmy na żywioł. Pewnego dnia spotkaliśmy na drodze młodego Rosjanina, Andrieja, który wraz z dwójką kolegów naprawiał swoją Ładę. Nie miał narzędzi, więc pożyczyliśmy mu nasze. A on w ramach rewanżu zaprosił nas do siebie do domu, na noc - wspomina Adrian. Najmilej z całej wyprawy wspominają spotkanych po drodze ludzi. - Ukraińcy, Rosjanie, mieszkańcy Mołdawii byli bardzo przyjaźnie nastawieni - wspominają.
W przyszłym roku obaj panowie chcą ponownie wybrać się w rowerową podróż. - Ale zwiedzimy już bardziej cywilizowane zakątki - mówią.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto