Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bogusław Paszenda: Makosz budował rynek, Fudali kanalizację, Kuczera dużą drogę ROZMOWA z OSOBOWOŚCIĄ ROKU

Aleksander Król
Bogusław Paszenda, Osobowość Roku w Kategorii Samorządność i Społeczność Lokalna w Rybniku, wieloletni emerytowany skarbnik miasta, zdradza nam kulisy współpracy z trzema kolejnymi prezydentami

Jako długoletni a dziś emerytowany skarbnik miasta współpracował Pan z prezydentem Józefem Makoszem, Adamem Fudalim, a ostatnio Piotrem Kuczerą, dbając o finanse miasta. Pewnie na początku nie było łatwo. Objął Pan stanowisko skarbnika w czasach przemian początku lat 90-tych. To był trudny czas dla budżetu Rybnika?

Czas w ogóle był trudny. Te zmiany, które nagle nastąpiły, dla starych urzędników były bardzo trudne. A do administracji przyszli też nowi ludzie, którzy nie znali ani starych zasad, ani nowych. Jednak patrząc z punktu widzenia finansów miasta, to te początki, pierwsze - 2, 3, 4 lata były stosunkowo dobre. Pieniędzy nie brakowało, dopóki gminy nie dostały jako zadania własnego prowadzenia oświaty. Dopiero przejęcie oświaty - a myśmy to przejmowali w pilotażu jako jedna z nielicznych gmin - spowodowało niestety bardzo poważne kłopoty, olbrzymie obciążenie dla finansów Rybnika. Całe lata dopłacamy do tej oświaty. W ostatnich latach ponad 40 milionów złotych!

Makosz sam z własnej woli wziął oświatę na własne barki? Nie musiał?

To było na końcu pierwszej lub na początku drugiej kadencji. W naszym przypadku był to pilotaż oświatowy. W pierwszym roku przejmowały oświatę gminy, które się zgłosiły, a potem było to już obligatoryjne.

Piotr Kuczera przeprowadza wielką inwestycję jaką jest budowa Drogi Racibórz-Pszczyna, Adam Fudali budował kanalizację, za Józefa Makosza też się działo. Chociażby przebudowa rynku…

Przebudowa rynku zaczęła się jeszcze przed Makoszem, a Makosz to dokończył. Gros robót było wówczas robionych. Pamięta Pan rynek przekopany? Działo się. Ale ponieważ sytuacja finansowa w pierwszych latach była bardzo dobra - myśmy też wspomagali budowę szpitala. Przecież Józef Makosz przejął też budowę SP 34, której powstał szkielet i byłoby się to zawaliło, gdyby miasto nie przejęło inwestycji, chociaż to nie było zadaniem miasta. Potem się zaczęły ronda, nie mówiąc o tym, były poważne remonty dróg. Wiceprezydent Adamczyk dużo robił w tym zakresie.

Te ronda prezydent Makosz „sprowadził” z Francji. Pewnie niełatwo było je adaptować na rybnicki grunt?

Owszem. Zawiózł kilku naszych urzędników do Francji, by sobie je pooglądali, a potem u nas wykonali. Ale łatwo nie było. Z trudem udało się przekonać nadzory najróżniejsze, ale opłacało się. Okazało się, że ronda są najlepszym rozwiązaniem.

Sytuacja finansowa Rybnika wtedy była lepsza czy gorsza. Pieniędzy Rybnik miał więcej czy mniej?

To jest nieporównywalne. Tamten budżet w porównaniu do dzisiejszego był maleńki ale tych małych pieniędzy wystarczało, bo administracja nie była tak rozbudowana, zadań było mniej. Budżet państwa nas nie okradał, tak, jak potem przez kolejne kadencje dokładając zadań bez pieniędzy. Jakoś te pierwsze lata wspominam, że były dobre. Inaczej wszystko się odbywało. Pamiętam na przykład, jak wzięliśmy tylko niedużą pożyczkę na rozbudowę oczyszczalni. Wtedy od razu medialnie zrobiło się trochę niewesoło, a przecież to była w porównaniu z dzisiejszymi tylko maleńka pożyczka z narodowego funduszu.

Odchodząc na emeryturę, w laudacji podkreślano, że współpracując z trzema prezydentami zawsze był Pan ponad politycznymi podziałami…

Taka jest rola urzędnika. Nie wyobrażam sobie, by nie współpracować z prezydentem. Chociaż przyznam, że czasami skręcało człowieka, jak widział te wojny. Ale trudno, trzeba było stać z boku i jak następowała zmiana, to trzeba było lojalnie współpracować z kolejną ekipą, tym bardziej, że kolejni prezydenci chcieli współpracować ze mną, nie wyrzucali z urzędu.

Panowie prezydenci czasem się przekomarzają, chwaląc tym, która z inwestycji większa - budowa kanalizacji za Fudalego, czy drogi Racibórz-Pszczyna za Kuczery?

Jeśli chodzi o kwoty, to na pewno jest większa droga regionalna, bez dwóch zdań i troszeczkę większe pieniądze unijne. Z kolei kanalizacja była dla nas, jako miasta porażająca. Myśmy bali się bardzo tego zadania. A okazało się, że oprócz kanalizacji udało się wybudować jeszcze kilkanaście sal gimnastycznych i inne rzeczy. Jakoś żeśmy to wytrzymali i w ubiegłym roku całkowicie kredyt związany z kanalizacją spłacili w terminie.

Zadanie skarbnika nie jest łatwe, mimo, że pozostawał Pan w cieniu, na Pana barkach spoczywał cały trud pilnowania budżetu…

Podstawowa rola skarbnika to przygotowanie i opracowanie projektu budżetu, a potem czuwanie nad realizacją, czyli m.in. pilnowanie tego, by organa gminy realizując budżet się nie zagalopowały za bardzo, by nie popaść w zbyt wielkie zadłużenie. Czasami, szczególnie w ostatnich latach była spora walka o to, by nie dopuścić do przekroczenia…

Musiał Pan studzić entuzjazm prezydentów? Chcieli więcej zrobić niż pozwalała na to kasa?

Przyznam, że miałem początkowo wyrzuty sumienia, gdy wywalczyłem z Adamem Fudalim, by nie inwestował w bibliotekę uczelnianą na kampusie, a teraz mam mniej wyrzutów, bo uczelnie się stamtąd wycofują. Dziś mielibyśmy przy Rudzkiej wielką bibliotekę bez studentów...

Rozmawiał: Aleksander Król

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto