18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Agata Perenc, nasz Sportowiec Roku: Wierze, że największy sukces dopiero przede mną

Barbara Kubica
O planach na przyszłość, nadziejach, wielkiej pasji i codziennym życiu z Agatą Perenc, która wygrała nasz plebiscyt na Sportowca Roku rozmawia Barbara Kubica.

Wygrałaś nasz plebiscyt, ale to przecież nie pierwsze takie wyróżnienie dla Ciebie. Czujesz się jak najlepszy Sportowiec w Rybniku
Nie, nie patrzę na to w ten sposób. Robię to co kocham, a to, że ktoś mnie zna, rozpoznaje, zarabiam jakieś pieniądze, to jest gdzieś na razie na drugim planie. Uważam, że jeśli ktoś się skupi na tym, w czym jest dobry, to potem te mniej ważne rzeczy przyjdą z czasem. Na początku rzeczywiście odczuwałam fakt, że się o mnie mówiło, ale przywykłam już do tego. Niemniej, to przyjemne uczucie, kiedy ktoś o tobie mówi, docenia cię, twój wysiłek.
Jak trafiłaś do tego sportu?
Mój tata kiedyś trenował judo. Zaczął w czasach akademickich i w efekcie w domu to judo obiło mi się o uszy. Kiedyś tata nawet pokazywał mi pewne techniki. A potem, kiedy byłam w podstawówce, Polonia Rybnik zorganizowała pokaz w mojej szkole. Spodobało mi się. Miałam wtedy 9 lat.
Od razu podchwyciłaś tego przysłowiowego bakcyla, czy trzeba Cię było zachęcać do treningów?
Na początku to była zabawa, poduczyłam się trochę samoobrony. Zawsze zresztą byłam typem sportowca. Nie spędzałam czasu przed telewizorem, czy komputerem, tylko cały dzień spędzałam na podwórku, skakałam z chłopakami po drzewach. A judo jest bardzo ogólnorozwojowe, więc idealne dla mnie. Od razu wiedziałam, że to idealna dyscyplina sportu dla mnie.
Uprawianie sportu na najwyższym poziomie wymaga sporo poświęceń…
Na początku nie zdawałam sobie sprawy, że sport zajmie mi tyle czasu. Potem przyszedł taki moment, kiedy znajomi wychodzili gdzieś wieczorem, a ja sobie myślałam: "Boże na to co ja się zapisałam". Ale z drugiej strony jak mam dwa, trzy dni wolnego, to już mnie ciągnie do treningów. Zawsze sobie powtarzam, że sportowcem nie będę całe życie. Zdrowie pozwoli mi trenować może do trzydziestki. Wychodzę więc z założenia, że na wszystko to, co teraz odkładam na bok, przyjdzie czas potem, jak skończę ze sportem.
9-latek niewiele osiągnie, jeśli nie ma wsparcia najbliższych? Kto jest twoim najwierniejszym kibicem?
Mam niesamowite wsparcie wśród najbliższych. Tata jest moim najwierniejszym fanem. Od momentu kiedy zaczęłam trenować, to on woził mnie na treningi, zawody. Nawet teraz, kiedy ja jestem na obozie, a potrzebuje, żeby coś pilnie zawieźć na uczelnię, to tata mnie wyręcza. Bez niego bym w ogóle nie dała rady. Trzeba mieć przy sobie osobę, która pomoże to wszystko ogarnąć.
Pamiętasz pierwsza zawody? Towarzyszyły im wielkie emocje?
Tak, trenowałam chyba niecały rok. Zawody odbywały się w Rybniku, to był chyba turniej niepodległości. Walczyłam z chłopakami i zajęłam trzecie miejsce. Radość była ogromna. Zresztą jeśli dziecko już na początku przygody ze sportem zdobywa medale, puchary, to jeszcze bardziej mu się to podoba i zostaje w tym sporcie. Sukcesy nakręcają. Jestem pełna podziwu dla osób, które nie osiągają na przykład wielkich sukcesów, a mimo to trenują z zaangażowaniem.
Jak dużo czasu dziś poświęcasz na treningi?
To wszystko zależy, czy jestem na obozie, czy w klubie, czy jest okres startowy, czy nie. Generalnie to tak minimum na ten sport trzeba poświęcić od 2 do 6 godzin. Codziennie jestem w klubie na treningu, także w soboty, o ile nie jestem akurat na uczelni. Choć tam akurat bywam ostatnio rzadko.
Właśnie. Agata Perenc, żyje podobno nie tylko sportem.
Tak. Studiuję dietetykę na Śląskim Uniwersytecie Medycznym. To studia zaoczne. Na szczęście nie mam problemów z pogodzeniem nauki z treningami. Na uczelni nikt nie robi mi jakiś problemów z powodu nieobecności. Wiadomo, że czasem muszę przygotować więcej referatów, czy iść na zajęcia z grupą studentów, którzy uczą się dziennie, ale daję radę to ogarnąć. Za miesiąc zdaję egzamin licencjacki. Ale na magisterkę pójdę już tam, gdzie moje miejsce, czyli na AWF w Katowicach. Uwielbiam też coś w domu ugotować. I całkiem nieźle mi to chyba nawet wychodzi, choć przyznam, że obiadu dla 20 osób nigdy nie przygotowałam.
Największy sukces masz jeszcze przed sobą?
Wierzę, że tak. W sobotę jadę na Puchar Świata w Pradze. Potem, za miesiąc są Mistrzostwa Europy seniorów w Budapeszcie. Teraz wszystko jest podporządkowane tym zawodom. A w odległej przyszłości? Kto wie? Może olimpiada.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto