Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z budowy zniknęła... koparka

Jacek Bombor
Złodzieje dysponowali z pewnością ciężkim samochodem z przyczepą, to musiała być dobrze zorganizowana szajka – mówią policjanci


Z placu budowy w Niewiadomiu przy ulicy Sportowej w nocy złodzieje ukradli... kilkunastotonową koparko-ładowarkę. Pracownicy żorskiej firmy budowlanej, którzy przyszli do pracy, nie kryli zdziwienia z powodu zniknięcia maszyny. 


– Złodzieje dysponowali z pewnością ciężkim samochodem z przyczepą, to musiała być dobrze zorganizowana szajka. Prowadzimy intensywne śledztwo w tej sprawie – wyjaśnia nadkomisarz Aleksandra Nowara, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Rybniku. I policjanci mają duże szanse na sukces, bo udowodnili, że specjalizują się w podobnych sprawach – kilka miesięcy temu rozpracowali 12-osobowy gang, który kradł sprzęt budowlany z terenu całej południowej Polski.

Przypomnijmy, szajka specjalizowała się w ograbianiu placów budów z koparek, spychaczy i innych ciężkich maszyn. Rozwiązanie tej zagadki zajęło dwa lata. Zaczęło się w październiku 2008 roku. Wtedy w Szczejkowicach, wsi leżącej w połowie drogi między Żorami a Czerwionką-Leszczynami, zniknęła olbrzymia spycharka marki Komatsu, warta 700 tysięcy złotych. Już następnego dnia ta maszyna została znaleziona na terenie jednej z baz transportowych we Wrocławiu. Ale wtedy na ślad złodziei policja nie trafiła. - Wkrótce takie maszyny zaczęły znikać w całej południowej Polsce - wyjaśnia nadkomisarz Nowara. Po Szczejkowicach przyszedł czas na Bełk, Jastrzębie Zdrój, Żory, Knurów i Istebną. Szajka działała także na Opolszczyźnie. Tam olbrzymie koparki i spychacze znikały w Brzegu, Oleśnicy i Zawadzie.

- Od lipca 2008 roku do marca 2009 roku grupa ukradła około 30 takich maszyn. Ich wartość szacujemy na około 3,6 mln zł. Ale ci złodzieje nie gardzili też drobnicą. W Knurowie opróżnili magazyn z piłami łańcuchowymi, pilarkami kątowymi, wiertarkami, agregatami prądotwórczymi. Po kilku miesiącach benedyktyńskiej pracy policja natrafiła na ślad szajki. Latem ubiegłego roku zatrzymała pierwszych złodziei. W śledztwie ustalono, że byli świetnie przygotowani: posługiwali się dwiema specjalistycznymi przyczepami, które służyły im do transportu ciężkiego sprzętu. Te przyczepy też były kradzione. To byli profesjonaliści. Przed każdą akcją sprawdzali budowę i katalogowali używany na niej sprzęt. Wybierali taki, który stał na uboczu, często bez zabezpieczenia. Kradli zazwyczaj w nocy.

Kto składał zamówienia na ten sprzęt? Wszystkie tropy prowadziły do Artura T., prezesa firmy z Wrocławia, zajmującej się obrotem nieruchomości. Ten człowiek był już wcześniej karany i ścigany także za inne przestępstwa przez Centralne Biuro Śledcze. To Artur T., zdaniem policjantów, był mózgiem wszystkich operacji gangu. Werbował wspólników i zlecał im robotę. Wśród złodziei byli między innymi tacy, którzy posiadali uprawnienia do prowadzenia i obsługi ciężkiego sprzętu budowanego. Mężczyzna wpadł we Wrocławiu i - podobnie jak większość jego wspólników - trafił do aresztu. Ustalono,że s sprzedawał maszyny z fałszywymi papierami po promocyjnych cenach w całej Polsce. Podejrzanym grozi kara pozbawienia wolności do 10 lat. Wszyscy podejrzani odpowiadają przed Sądem Okręgowym w Wodzisławiu Śląskim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto