Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tłuste i chude lata klubu. 40 lat Rybnickiego Klubu Karate Kyokushin

JW
40 lat w tym roku świętuje rybnicki Klub Karate Kyuokusin. Sztuka walki wywodząca się z Japonii w dużym ośrodku Górnego Śląska ma się całkiem nieźle. Chętni do udziału w zajęciach są, trenują w ośrodku Bushido na os. Nowiny, w każdy wtorek i czwartek. Najpierw dzieci, potem dorośli.

40 lat Rybnickiego Klubu Karate Kyokushin

Dziś rozmawiamy z szefem Klubu Karate Kyuokusin - Zbigniewem Palińskim (3 dan).

Jak to się stało, że wschodnia sztuka walki, zawędrowała do regionu, który znany był ze wznoszących się szybów kopalnianych?

W 1973 roku trzech uczniów Technikum Mechanicznego, gdzieś wypatrzyło w czasopiśmie, że w Knurowie jest sekcja karate i przez trzy kolejne lata uczęszczali na zajęcia do Knurowa, do pierwszego mistrza Stanisława Sachera. Po trzech latach otworzyli filię w Rybniku.

Jak wyglądały początki?

Lata`70 i `80 to były złote czasy dla karate, czasy Bruce`a Lee, gdzie na sali było 200-300 przy każdym naborze, dwa raz w roku.

Z każdą projekcją filmu mieli Państwo oblężenie...

To było jakimś odzwierciedleniem popularności. Gdy zaczynaliśmy w latach `70 świat był czarno-biały, odskocznią było oglądanie czegoś egzotycznego. Natura szlachcica wzięła górę, a Samuraj był jego odpowiednikiem.

Ilu trenerów prowadziło wtedy zajęcia?

To byli: Andrzej Nowaczek, Andrzej Siwczyk i jego młodszy brat - Krzysztof.

Malała później popularność?

Wręcz przeciwnie. Pomiędzy 1976-1979 jest boom na karate. Później lata `80, gdy po "Wejściu smoka" przybyło nam jeszcze chętnych i byliśmy chyba największym klubem na południu Polski.

Przez jaki czas byliście tak dużym klubem?

Do przemian w 1989 roku, z tego względu, że mieliśmy dobrego prezesa. Organizowaliśmy Puchar Skarbka, Puchar Polski, byliśmy współorganizatorem Mistrzostw Europy w 1987 oraz Pucharu Oyama w 1993 roku.

Jak Pan trafił na treningi do Klubu?

Miałem to szczęście chodzić do szkoły z jednym z braci Siwczyków i po roku czasu obserwacji zaprosił mnie na trening. Gdy powiedział, że to trening karate myślałem, że to szachy czy warcaby, bo był taki spokojny i opanowany [...]. Na początku było bardzo trudno. Kyuokusin to nie jest taka prosta dysycplina. Polega to na tym, że człowiek przychodzi i zaczyna się uczyć... bić, dokłanie. To nie jest udawane. Przeciwnik się bije, ty się bronisz.

Są siniaki po treningu?

Muszą być. Jeżeli jest kontakt, to jest siniak. Obojętnie czy człowiek się broni, czy atakuje.

Wiele osób zniechęca się na początku?

Wiele. Dlatego teraz ta dyscyplina stoi na stałym poziome. Wielu zaczyna ale rezygnuje po pierwszym, drugim treningu.

W tym roku świętujecie 40-lecie działalności. Świętujecie w najbliższy piątek...

Chcemy ten jubileusz uczcić taką małą imprezą w Teatrze Ziemi Rybnickiej i podziękować wszystkim współpracownikom i tym, którzy pomogli tworzyć to karate. 27 maja o godz. 16.00 zaczynają się warsztaty, gdzie dzieci i dorośli mogą się zapoznać z kulturą Japonii i z tym, co nas w tamtych czasach zainspirowało, o 18.00 gala.

Jakie perspektywy na najbliższe lata, kierunki rozwoju?

Jeżeli dojdziemy do stanu liczebności sprzed lat, to chcielibyśmy znów wrócić do organizacji imprez tego typu jak Mistrzostwa Polski, czy Puchar Skarbka, bo chcielibyśmy przywrócić tę piękną tradycję. Nie wiem czy się nam to uda, bo żeby zorganizować taką imprezę, to trzeba mieć zaplecze i środki finansowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto