Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Górnicze osiedle familoków w Chwałowicach lata świetności ma już za sobą, ale klimat dawnych lat da się jeszcze wyczuć

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Kiedyś tętniło tu życie. Panie gawędziły przed domami, dzieciaki brały w piłkę na klepisku. Choć czasy się zmieniły, to miejsce wciąż wielu zachwyca, ma niezwykły klimat. Spójrzcie na zabytkowe osiedle familoków w Chwałowicach naszymi oczami...

Zachodzące za horyzontem wiosenne słońce, odbija się w delikatnie w szybie jednego z mieszkań w familoku. Ostatnie promienie padają na czerwoną cegłę z której zbudowany jest ponad stuletni dom. - Kasia, zadanie odrobione? - słychać zza firanki mieszkania na parterze. Spacerując pomiędzy wysłużonymi domami z czerwonej cegły momentami ma się wrażenie, jakby czas zatrzymał się tutaj kilka dekad temu. Na trzepaku bawiły się wtedy dzieci, na ławeczce zbitej z kilku desek popijały popołudniową kawę sąsiadki wesoło rozprawiając, a zmęczony robotą pracownik pobliskiej kopalni, wolnym krokiem zmierzał po szychcie do domu. Ale zaparkowane pod domami samochody świadczą o tym, że bynajmniej nie przenieśliśmy się w czasie...

Chwałowickie osiedla pełne są sprzeczności. Bo to z jednej strony ocieplone, kolorowe bloki, a z drugiej stare familoki z czerwonej cegły, z drewnianymi drzwiami i schodami. To z jednej strony młodzież uciekająca przed pracą w kopani, a z drugiej taka, która na ścianach budynków maluje graffiti z napisem „Szczęść Boże” i kopalnianymi szybami. - Kiedyś żyło się tutaj inaczej. Rano chłopy wychodziły do roboty, my wyprawiałyśmy dzieci do szkoły i robiły swoje w chałupach. A popołudniami siadywało się przed familokiem i rozmawiało. Dzieci biegały po okolicy, nikt się nie martwił, że coś się im stanie, bo jak nie przypilnowałeś ty, to zrobiła to sąsiadka. A teraz? Teraz każdy wraca do domu, zamyka się w czterech ścianach, żyje na własny rachunek i nie interesuje się niczym wokół. Bardzo często jest tak, że sąsiadów znamy tylko z widzenia i zdawkowego „dzień dobry” na klace – mówi nam jedna z mieszkanek. Takich jak ona, na osiedlu jest niewiele. Doskonale pamięta, jak pomiędzy familokami suszyło się pranie, grało w piłkę i żyło w harmonii. Ale te czasy minęły bezpowrotnie.

W Chwałowicach, które przez kilka lat było nawet samodzielnym miastem, a nie częścią Rybnika, cykl dnia zawsze wyznaczała praca na kopalni. "Gruba" zawsze była żywicielką dla większości mieszkańców. Wokół niej toczyło się życie. Kiedy padło hasło: budujemy dom kultury, oficjalnie mówiło się, że kopalnia remontuje płuczkę. A kasa szła na budowę ośrodka kultury. Kiedy powstał, panowie przychodzili tam pograć w skata, dzieci biegały na zajęcia z modelarstwa, a panie studiowały najnowsze wykroje w Burdzie. Park Górnika był obowiązkowym miejscem spotkań w w każde ciepłe, niedzielne popołudnie.

I chociaż w familokach nie ma już pieców kaflowych, na osiedlu jest coraz mniej górników, a dzieci chętniej niż w piłkę grają na komputerach, to chwałowickie osiedle, zachowało swój dawny urok. Tutaj wciąż da się dostrzec niezwykły klimat. Zobaczcie nasze zdjęcia i przekonajcie się o tym sami.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto