Wielkie czarne kule ze szkła znajdują się już na słupach przy trzech skrzyżowaniach: ulic Kotucza z Rudzką, Wyzwolenia z Różańskiego i Gliwickiej z ul. Komisji Edukacji Narodowej, przy wyjeździe z Grabowni, gdzie najczęściej kierowcy łamią przepisy.
- Urządzenia posiadają coś w rodzaju fotokomórki, działają tak jak lampki przy domkach jednorodzinnych, które włączają się, gdy zarejestrują ruch. Samochód, który wjedzie na skrzyżowanie na czerwonym, będzie miał trzy zdjęcia - pierwsze z tyłu, drugie już na skrzyżowaniu, a trzecie z przodu, by było widać twarz kierowcy - zdradza nam Dawid Błatoń, rzecznik rybnickiej Straży Miejskiej. Fotografie z czarnych kul będą przesyłane drogą radiową do komendy straży miejskiej, a tu obrabiane. Potem funkcjonariusze będą poszukiwać kierowców i wzywać ich do zapłacenia mandatu.
Póki co, straż miejska nie zamierza kupować urządzeń, a jedynie je dzierżawić. - Jeden zestaw kosztuje od 30 do 60 tysięcy złotych. My zapłacimy jedynie za jego miesięczną obsługę, co wyniesie około tysiąca złotych za jeden zestaw - mówi Dawid Błatoń. Przy 500-złotowych mandatach inwestycja ma się szybko zwrócić, a do miejskiej kasy popłyną kolejne pieniądze - wpływy ze wszystkich mandatów wystawianych przez straż miejską, w tym z fotoradarów, to około 1,2 miliona złotych rocznie.
Wielu rybniczan uważa, że robienie zdjęć na skrzyżowaniach to dobry pomysł.
- Trzeba karać kierowców, którzy nie zatrzymują się na czerwonym świetle. Nieraz widziałam, jak samochody w ostatnim momencie przejeżdżają przez przejście dla pieszych przy skrzyżowaniu Wyzwolenia z Różańskiego. Przez te pasy chodzą do szkoły małe dzieci - mówi rybniczanka Aneta Kowol
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?