MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Cudu nie było

(mak)
Rybniczanie zaczęli dobrze. Dwa pierwsze wyścigi wygrali 5:1 i wlali w serca kibiców odrobinę nadziei na odrobienie strat z pierwszego meczu.
Rybniczanie zaczęli dobrze. Dwa pierwsze wyścigi wygrali 5:1 i wlali w serca kibiców odrobinę nadziei na odrobienie strat z pierwszego meczu.
W niedzielę na stadionie przy ul. Gliwickiej w Rybniku najlepsi byli kibice. W drugim meczu fazy play-off żużlowcy RKM podejmowali Marmę Polskie Folie Rzeszów i przegrali 44:46.

W niedzielę na stadionie przy ul. Gliwickiej w Rybniku najlepsi byli kibice. W drugim meczu fazy play-off żużlowcy RKM podejmowali Marmę Polskie Folie Rzeszów i przegrali 44:46. Choć rybnicka drużyna szanse na awans do finału rozgrywek miała niewielkie, kibice stanęli na wysokości zadania. – To coś niesamowitego! Wasz zespół przegrał, ale fani żużla bawili się znakomicie i gratulowali nam zwycięstwa – mówiła po meczu szczęśliwa Marta Półtorak, prezes Marmy Rzeszów.

A pani prezes miała się z czego cieszyć, bo jej zawodnicy pokazali rybnickim żużlowcom ich miejsce w szeregu i zapewnili sobie miejsce w finale, w którym zmierzą się z Intarem Ostrów Wlkp. Rybniczanie zaczęli dobrze, dwa pierwsze wyścigi wygrali 5:1 i wlali w serca kibiców odrobinę nadziei na odrobienie strat z pierwszego meczu. Jednak te dwa starty wystarczyły rzeszowianom do rozszyfrowania tajemnic twardego i dziurawego toru, jaki przygotowali dla nich rybniczanie. Zresztą trzeba przyznać, że i miejscowi mieli z nim problemy, na co dowodem były m.in. dwa upadki Renata Gafurova i bardzo niepewna jazda Patryka Pawlaszczyka.

Rybniczanie do samego końca walczyli o korzystny wynik. Swoją jazdą rozgrzewał kibiców Rafał Szombierski (piękna walka ze Śledziem i Klingbergiem w 15 wyścigu), solidnie zaprezentowali się też Chromik i Gafurov. Ale to było zbyt mało, by pokonać świetnie dysponowanych gości, tym bardziej że tym razem zawiódł Zbigniew Czerwiński.

– Mamy młodą drużynę, perspektywiczną. Nie obiecywaliśmy przed sezonem awansu – powtarzał uparcie Aleksander Szołtysek, prezes RKM. Wtórował mu trener Czesław Czernicki. – To jest sport, tu nie da się niczego przewidzieć. Przegraliśmy z silnym przeciwnikiem – tłumaczył po zawodach.


Komentarz DZ
Panowie Szołtysek i Czernicki potrafią opowiadać. Ten drugi na przykład jeszcze miesiąc temu mówił, że jego zawodnicy nie jadą na sto procent możliwości, że mają jeszcze rezerwy i on wie, gdzie ich szukać. Wynik dwumeczu z Rzeszowem pokazał, że złotousty trener się przeliczył. Rezerwy może i są, ale on ich znaleźć nie potrafi. Tak jak nie potrafił w 2004 roku utrzymać RKM w Ekstralidze – to, że przejął zespół z zerowym dorobkiem punktowym nie ma nic do rzeczy, bo wiedział czego się podejmuje. Nie dał rady zwyczajnie...

Aleksander Szołtysek natomiast od dwóch lat powtarza wytarty slogan o tym, jaką to młodą i perspektywiczną drużynę mamy, że zawodnicy wciąż nabierają doświadczenia, które będzie procentować w przyszłości... Ale kiedy ta bliżej nieokreślona przyszłość zakwitnie w Rybniku kolorami Ekstraligi panie prezesie? Za rok, dwa, a może za 10 lat, kiedy Szombierski, Chromik i Czerwiński
w będą wciąż „młodymi, perspektywicznymi i nabierającymi doświadczenia zawodnikami”, tyle że już z przeszłością?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto