Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

2,5 godziny poślizgu, a potem koncert palce lizać! 10 lat temu czekaliśmy na koncert Axla Rose i Gunsów na stadionie w Rybniku

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Koncert Guns N' Roses w Rybniku
Koncert Guns N' Roses w Rybniku ARC DZ
To było kosmiczne show! Jednorazowe, niesamowite. Wydarzenie, które miasto zapamiętało na lata. Dokładnie 10 lat temu, 11 lipca 2012 roku, około 15 tysięcy osób blisko 2,5 godziny czekało na rozpoczęcie koncertu zespołu Guns N' Roses w Rybniku. Ale doczekali się! I było fantastycznie!

Godzina i 20 minut spóźnienia.... Ale Gunsi są już na scenie, rozpoczęli wybuchem pirotechnicznym przy wybiegu. Na scenę posypały się róże od fanów, kilka z nich złapał Axl. Najpierw "Chinese democracy". Jako drugi w kolejce jest słynne "Welcome to the jungle". Jest moc! Fani szaleją!
Tymi słowami, dokładnie 10 lat temu swoją relację live z koncertu legendarnej kapeli Guns N' Roses w Rybniku rozpoczęła nasza dziennikarka Ola Szatan. To ona cały koncert relacjonowała na bieżąco tym mieszkańcom regionu, którzy nie wybrali się na rybnicki stadion, wydarzenia ze sceny. A tej nocy w Rybniku działo się naprawdę sporo.

Koncert zespołu Guns N' Roses był drugim, wielkim koncertem zorganizowanym przez agencję Prestige MJM w górniczym mieście. Rok wcześniej, latem, na tym samym, pamiętającym czasy PRL-u stadionie zagrał Bryan Adams. Ale to koncert dinozaurów rocka wspomina się w mieście do dziś.

Tego dnia w pracy, w rybnickiej redakcji DZ, zameldowaliśmy się wszyscy w komplecie bladym świtem. W zasadzie to pracowaliśmy bez przerwy przez kilka wcześniejszych dni. Pokazywaliśmy mapy z miejscami parkingowymi, pisaliśmy co można wnieść na stadion, reklamowaliśmy okoliczne atrakcje, licząc po cichu, że fani zespołu, nie przyjadą do Rybnika tylko na koncert i co kilka godzin zaglądaliśmy pod stadion, sprawdzić, czy aby nie ma już tam pierwszych fanów Axla i spółki.

Kiedy dzień przed koncertem, przed godziną 20 wracałam do domu z pracy, znów zajrzałam pod stadion. Były! Dwie sympatyczne dziewczyny z centralnej Polski, ubrane w koszulki z charakterystyczną różą. Przyjechał dobę przed koncertem. Były pierwsze. Pamiętam z jakim podnieceniem opowiadały mi o swoim uwielbieniu dla zespołu, o tym, że to już kolejny koncert Gunsów w ich karierze i o tym, że kiedy gruchnęła wiadomość, że legendarna grupa zagra w Rybniku, od razu rzuciły się do komputerów sprawdzać gdzie to miasto w zasadzie jest położone… Jeszcze szybkie zdjęcie uśmiechniętych dziewczyn zanim mój wymęczony w tym dniu niemiłosiernie aparat ( a raczej jego bateria) wyzionęła ducha. Byłam szczęśliwa. Mam dobry materiał. Już po kilkunastu minutach zdjęcia dziewczyn były w internecie, a one same, spotkane po bramą także dzień później, nie zauważyły nawet, że z racji iż wykonałam tylko jedną fotkę, na której jedna z pań miała zamknięte oczy, byłam zmuszona „przekleić” jej oczy koleżanki w programie graficznym...

Pod stadionem był szał. Największe hity Gunsów brzmiały wszędzie. Słychać je było pod bramami stadionu, nucili je przechodnie. Grupka największych fanów, choć miejsca w okolicy stadionu nie brakowało, ciasno oblepiła bramki wejściowe, tak jakby się obawiali, że miejsc na rybnickim molochu dla nich zabraknie. A my? Biegaliśmy po okolicy jak szaleni, uwijając się jak w ukropie, bo internauci spragnieni byli informacji, gdzie już są korki, gdzie wolno parkować, gdzie można kupić coś do picia. Byliśmy wszędzie. Było nas pełno - dziennikarzy, fotoreporterów. Przez długich 12 godzin. I z godziny na godzinę nam też udzielało się nerwowe oczekiwanie.

Emocje sięgnęły zenitu wieczorem. Supporty – owszem – wysłuchaliśmy. Ale kiedy ze sceny zeszli już muzycy supportujących zespołów, kiedy zapadła na niej ciemność, a na stadionie migały tylko światełka z telefonów komórkowych, zaczęło się nerwowe oczekiwanie. Nikt nie spodziewał się, że Axel wyjdzie na scenę punktualnie… Ale minuty dłużyły się niemiłosiernie. Na stoiskach gastronomicznych co chwilę "wywalało" prąd, więc żeby wybrać co bardziej wysmażoną kiełbaskę, trzeba było sobie na grilla świecić latarką z telefonu, a kolejka do stoisk z piwem wydłużała się coraz bardziej. Nasłuchiwaliśmy wieści. Ola, specjalistka od muzyki w DZ miała wieści z pierwszej linii frontu. „Nie wyjechał jeszcze z hotelu w Katowicach” - mówiła nam po kilkudziesięciu minutach oczekiwania. Robiło się nerwowo. Nikt nic nie mówił, nikt nic nie potwierdzał. Były tylko pogłoski. Jedni twierdzili, że nie przyjedzie wcale, inni szukali informacji o notorycznych spóźnieniach Axla na koncerty.

Co bardziej nerwowi mieszkańcy po godzinie 23 (koncert miał się zacząć o 21) wychodzili ze stadionu odgrażając się, że następnego dnia pierwsi ustawią się po zwrot kosztów zakupu biletów. Cóż to za gwiazdor, który karze na siebie czekać ponad dwie godziny? - krzyczało wielu. Ale kiedy w końcu, wokół sceny zrobiło się całkiem cicho, a siedząc w jednym z bocznych sektorów stadionu zauważyliśmy za sceną ogromne poruszenie, wszystko było już jasne. Jest! Przyjechał! Zaśpiewa!

Nie pamiętam, czy po drugim czy już po trzecim utworze publiczność wybaczyła mu ponad 2,5 godzinne spóźnienie. Byliśmy zachwyceni. Zauroczeni. Kupieni. I oddani mu po grobową deskę.

Następnego dnia, po trzech godzinach snu, znów zameldowałam się na stadionie. Robiłam zdjęcia pobojowiska, wielkiej akcji sprzątania śmieci na stadionie. Ale wcześniej napisałam: Piwo? Zmieszane z wodą! Kiełbasa surowa, bo ludziom od grilla co chwilę wywalało prąd. Spałam 4 godziny, a samochód w drodze do pracy wydał dwa dziwne odgłosy, ale co tu dużo gadać..... Na „November rain” miałam gęsią skórkę. Nauczycielem muzyki nie jestem, fałszu nie słyszałam. I myślałam, że z tyłu sceny stoi gdzieś Slash z gitarą, zaraz wyjdzie zza kolumny i powie ludziom: a kuku!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 2,5 godziny poślizgu, a potem koncert palce lizać! 10 lat temu czekaliśmy na koncert Axla Rose i Gunsów na stadionie w Rybniku - Rybnik Nasze Miasto

Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto