Za taką usługę, albo na przykład za mycie szyb, można zapłacić, ile się chce - jedni dają 50 groszy, inni złotówkę. Ale portfel wyciągają też ci, którym na pilnowaniu auta nie zależy, bo mimo że żebrzący są uprzejmi, boją się o lakier i opony.
- Lepiej nie ryzykować, bo nigdy nie wiadomo, w jakim stanie zastanę auto po powrocie. Dlatego żeby nie płacić haraczu, zwykle omijam ten parking szerokim łukiem. Ale czasem się nie da, bo trzeba coś załatwić na Sobieskiego, a stąd najbliżej i wówczas płacę - przyznaje pan Mariusz Pawełek, kierowca opla, dodając, że miasto powinno zrobić z tym porządek. - Od czego mamy straż miejską i policję? - pyta.
Funkcjonariusze doskonale znają problem, a nawet osoby "oferujące swoje usługi" naBrudnioka. - Takie żebranie jest wykroczeniem, ale nikogo nie możemy ukarać. Bo nawet jeśli mamy sygnał od mieszkańca o takim procederze, zawsze jest to anonim. Gdy funkcjonariusze przyjeżdżają na miejsce, nie ma osoby, która potwierdziłaby, że próbowano od niej wyłudzić pieniądze albo zniszczono mienie - mówi Dawid Błatoń, rzecznik rybnickiej Straży Miejskiej. - Nasza rola kończy się na tym, że rozmawiamy z żebrzącymi, którzy zwykle potem się rozchodzą - dodaje Błatoń.
Problem w tym, że jeszcze tego samego dnia wracają oni na "swój teren". A mieszkańcy się boją, bo mężczyźni czatujący na kierowców przy pasażu między Brudnioka a Sobieskiego, nierzadko są nietrzeźwi. - Czasem kilku mężczyzn siedzi w pasażu. Nie muszą nawet nikogo zaczepiać, by człowieka strach obleciał - mówi Marlena Krupa, mieszkanka Rybnika. - Wieczorem parking jest pusty. Jak proszą o złotówkę, wolę nie dyskutować. Szkoda, że strażnicy i policjanci zaglądają tu tylko, gdy jest jasno - dodaje. Tymczasem policja też nie widzi problemu. - To są zawsze te same osoby, które nikomu nic nie robią, niczego nie niszczą. One nie są wcale nachalne, nie wyłudzają pieniędzy. Jeżeli nie ma elementu natarczywości i oszustwa, to trudno interweniować w takiej sytuacji. Wówczas żebractwo nie jest wykroczeniem. A jak ktoś chce, może im z dobrej woli zapłacić za przysługę popilnowania auta - mówi nadkomisarz Aleksandra Nowara z rybnickiej policji.
Ciche przyzwolenie sprawia, że nowe grupy opanowują kolejne parkingi. Swoje usługi proponują już też m.in. na parkingu przy ul. Miejskiej, tuż pod magistratem. Urzędnicy rozkładają ręce. - To często bezdomni, którym proponowana była opieka. Ale nie chcą pomocy - mówi Lucyna Tyl, rzecznik magistratu.
Nie tylko myją szyby, czasem wróżą
Bezdomni oferują swoje usługi na parkingach całego województwa.
W Katowicach na zwykle pełnym parkingu, znajdu-jącym się na placu Sejmu Śląskiego, tuż obok gmachu urzędu wojewódzkiego, bezdomni wskazują, gdzie jeszcze można się "wcisnąć". Opłaty w zasadzie nie żądają, ale dostają zazwyczaj 2 zł. Podobna grupa działa w katowickim Załężu, na parkingu tzw. Szaber-placu - największego katowickiego targowiska. W Gliwicach na ul. Toszeckiej takie "ekipy" myją prawie codziennie szyby w samochodach, stojących w korkach, które tam są o każdej porze.
W Zawierciu na parkingach przy Intermarche i Biedronce na kierowców wysiadających z samochodów czekają czasem całe rodziny narodowości romskiej. Dzieci ciągną za rękawy, a starsi zamiast mycia szyb oferują wróżby.
VIA SILESIANA - POPRZYJ NASZA AKCJĘ NADANIA TEJ NAZWY DLA AUTOSTRADY A4
SPIS POWSZECHNY: 400 TYS. OSÓB WPISAŁO NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ [WYNIKI NIEOFICJALNE]
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?