MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Ranny pod moim oknem

karina sieradzka
Samochód staranował płot i zatrzymał się w ogrodzie, zahaczając o przydrożne drzewo. KARINA SIERADZKA
Samochód staranował płot i zatrzymał się w ogrodzie, zahaczając o przydrożne drzewo. KARINA SIERADZKA
W sobotę rano 31-letni mieszkaniec Rybnika kierujący samochodem marki Audi 100 stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w drzewo, a następnie w płot posesji przy ulicy Małachowskiego w Boguszowicach.

W sobotę rano 31-letni mieszkaniec Rybnika kierujący samochodem marki Audi 100 stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w drzewo, a następnie w płot posesji przy ulicy Małachowskiego w Boguszowicach. Mężczyzna próbował ominąć inny samochód. Karetka pogotowia zabrała rannego do szpitala, mężczyzna ma obrażenia płuc. Tyle można się dowiedzieć z meldunku policji.


Szok

Sobotni ranek. Po zarwanej nocy ciężko wstaje się z łóżka. Dziecko marudzi: „Mamusiu, wstawaj, jest dzień...”. I nagle słychać potworny huk. Korona olbrzymiego drzewa widoczna z okna na pierwszym piętrze trzęsie się, a zaraz potem słychać odgłos jakby piłowania. Dziecko aż podskoczyło ze strachu. Pierwsza myśl: chyba ktoś ścina przydrożne drzewo. Ale już po kilku sekundach okazuje się, że to wypadek. Przez okno widać samochód tkwiący bokiem w drzewie a przodem w... ogrodzie. Szok. Panika. Co robić? Co w ogóle robi się w takiej sytuacji? Dziecko zdumione pyta w kółko „czemu wypadek?” i przykleja nos do szyby. Obok samochodu stoi jakiś mężczyzna. Kierowca? Pasażer? Nie wiadomo. Dzwonię na policję. Okazuje się, że już wiedzą. Są w drodze. Karetka też.


Strach

Karetka? Po co karetka? Chyba że... Jeszcze raz wyglądam oknem. Teraz dopiero dostrzegam postać leżącą obok samochodu. I jak zwykle w takich sytuacjach tłumy gapiów. Stoją, kiwają głowami, komentują. Wszyscy sąsiedzi wyszli z domów. Czekają. Jeszcze raz spoglądam w stronę skulonej postaci, trudno powiedzieć czy się rusza czy nie. Czy żyje czy nie. A jeżeli nie? Jeżeli człowiek zginął pod moim oknem? O Boże...


Bezradność

Jednak żyje. Nawołuje cicho. — Jest tam ktoś? — pyta z trudem. Cierpi. Mówi, że bolą go żebra i drętwieją mu nogi. Leży skulony na boku. Wśród tłumu poruszenie. Nikt nie wie co robić. Zostawić go tak, czy próbować pomóc. A jeżeli pomóc, to w jaki sposób? Choć co najmniej kilka osób to kierowcy, nikt nie ma pojęcia jakie są zasady udzielania pomocy w takich przypadkach. Wiedzą jedynie, że czasem ruszanie rannego może mu zaszkodzić. Być może to właśnie taki przypadek, więc może lepiej nie robić nic. — Może go przykryć kocem? — pyta ktoś cicho.


Ulga

Na szczęście już jest straż, zaraz też zjawiają się pogotowie i policja. To fachowcy. Ludzie czują ulgę. — Szybko przyjechali, bardzo szybko — chwalą. Strażacy obchodzą samochód, wchodzą do ogrodu, podnoszą maskę z przodu. Auto jest w takim stanie, że wydaje się, że za
chwilę się rozsypie. Pogotowie zabiera kierowcę do
szpitala. Policjanci przystępują do rutynowych czynności, strażacy sprzątają. Wrak zostaje przetransportowany na lawetę i odjeżdża. Ludzie rozchodzą się do domów.


Dwie wersje

Jak poinformował nas aspirant Arkadiusz Szweda z Komendy Miejskiej Policji, do wypadku doszło, gdy kierujący audi chciał ominąć samochód wyjeżdżający wtedy z podporządkowanej ulicy Nalazków. Tak przynajmniej wynika z zeznań poszkodowanego kierowcy. Na miejscu wypadku jeden ze świadków przedstawił jednak inną wersję zdarzeń. Powiedział, że audi również wyjechało z ulicy Nalazków i kierowca próbował ominąć inny samochód. Jak było naprawdę, ustalą biegli.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto