MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nie ma jak na "Maju"

MARCIN KASPRZYK
Na pierwszym zjeździe "wypędzonych" bawiło się ponad 30 osób.
WOJCIECH KURAŻ
Na pierwszym zjeździe "wypędzonych" bawiło się ponad 30 osób. WOJCIECH KURAŻ
Choć kopalnia "1 Maja" w Wodzisławiu przeszła już do historii, byli pracownicy tego zakładu nie mogą o nim zapomnieć. Kilkudziesięciu górników działu maszynowego postanowiło wspólnie się spotykać, aby wspominać lepsze ...

Choć kopalnia "1 Maja" w Wodzisławiu przeszła już do historii, byli pracownicy tego zakładu nie mogą o nim zapomnieć. Kilkudziesięciu górników działu maszynowego postanowiło wspólnie się spotykać, aby wspominać lepsze czasy, gdy wydobycie w kopalni "1 Maja" szło pełną parą. - Kiedyś w dziale maszynowym pracowało 300 osób. Do listopada 2001 roku zostało nas tylko pięciu. Wyjechaliśmy na powierzchnię jako ostatni. Można powiedzieć, że zgasiliśmy światło - mówi Wojciech Kuraż, górnik z Czyżowic, który przepracował w wodzisławskiej kopalni 12 lat.

Teraz pan Wojciech został przeniesiony do marklowickiego szybu kopalni "Marcel". To m.in. z jego inicjatywy we wrześniu 2001 roku odbył się Pierwszy Zjazd Wypędzonych z "1 Maja". Impreza miała miejsce na terenie czyżowickiego miasteczka country. Kowbojska atmosfera widać spodobała się górnikom. Na pierwszą biesiadę przyszło ponad 30 osób. Większość z nich znalazła pracę w innych zakładach Rybnickiej Spółki Węglowej. Kilka osób skorzystało z urlopów górniczych.

- Dlaczego czujemy się wypędzeni z "1 Maja"? Nie znam się na ekonomii, ale myślę, że to był dobry zakład. Większość z nas uważa, że nie trzeba było zamykać tej kopalni. W tych samych okolicach fedruje radliński "Marcel" i nikt go nie likwiduje - argumentuje Wojciech Kuraż.

Górnik z Czyżowic dodaje, że pracownicy wodzisławskiego zakładu, którzy trafili do innych kopalń, są chwaleni przez zwierzchników. Dobrze znają się na swojej robocie. Na pierwszym zjeździe ustalono, że kolejny odbędzie się przed górniczą Barbórką. Na spotkanie w grudniu przybyło już ponad 50 osób. Przy piwie i golonce znów wspominano lepsze czasy. Nie brakowało też typowo gwareckich zabaw i konkursów. Odśpiewano również piosenkę poświęconą kopalni. "Zachodzi słoneczko nad Maja szybami. Z żalu za kopalnią łzy płyną kroplami" - śpiewali "wypędzeni".

Janusz Reclik, twórca czyżowickiego miasteczka country, też przez lata pracował w wodzisławskiej kopalni. - Górnikiem jest się do końca życia. Większość mężczyzn z Czyżowic pracowała w "1 Maju". Do dziś wszyscy przychodzą na barbórkową mszę. Mnie również coś chwyta za gardło, gdy słucham jak "wypędzeni" śpiewają górnicze piosenki - zwierza się Janusz Reclik.

Dla Wojciecha Kuraża najbardziej wzruszającym momentem było wyprowadzenie z wodzisławskiego kościoła figury św. Barbary. - Pamiętam, jak czytano wtedy nazwiska 80 osób, które zginęły w całej historii istnienia kopalni. Każdy miał wśród nich kolegów - wspomina czyżowiczanin.

Choć "wypędzeni" spotykają się tylko w celach towarzyskich, być może w przyszłości zajmą się gromadzeniem pamiątek po kopalni "1 Maja". To dzięki ich inicjatywie przed budynkiem szkoły w Czyżowicach stanęła lokomotywa, która niegdyś woziła górników po podziemnych tunelach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nie ma jak na "Maju" - Rybnik Nasze Miasto

Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto