MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Marsz Śmierci z Oświęcimia do Wodzisławia Śląskiego 2012. Jan Stolarz prowadził

Arkadiusz Biernat
W niezwykły sposób mieszkańcy Śląska upamiętnili ofiary Marszów Śmierci. Przy porywistym, silnym wietrze oraz padającym deszczu grupa 15 osób (m.in. z Rybnika, Jastrzębia i Wodzisławia), na czele z 70-letnim Janem Stolarzem przeszła tę samą trasę, którą 67 lat temu maszerowali wyczerpani więźniowie KL Auschwitz.

To pierwsza tego typu inicjatywa na Śląsku. Droga z Oświęcimia do Wodzisławia Śląskiego, która mierzy 63 kilometry, zajęła uczestnikom wyprawy dwa dni.

- Warunki do marszu nie były najłatwiejsze. Wiał silny, porywisty wiatr, a na dodatek padał deszcz. Baliśmy się, żeby nikogo nam nie zwiało na trasie. Jednak nikt z nas nie myślał o wycofaniu się - mówi nam Jan Stolarz, inicjator niezwykłej wyprawy.

Marsz wyruszył w czwartek o 8 rano spod bramy obozu Auschwitz-Birkenau. Uczestnicy tego samego dnia przeszli przez m.in. Brzeszcze, Ćwiklice, Pszczynę, aż do Studzionki.

- Tam proboszcz miejscowej parafii wraz z mieszkańcami przygotowali dla nas posiłek oraz nocleg. Następnego dnia rano po mszy św. ruszyliśmy dalej - dodaje Stolarz.

Dalsza część trasy przebiegała przez Jastrzębie-Zdrój i Mszanę. W tej ostatniej na uczestników marszu czekały tłumy mieszkańców oraz uczniowie miejscowej szkoły. Trasa zakończyła się w Wodzi-sławiu Śląskim, skąd 67 lat temu więźniowie (którzy ocaleli) byli wywożeni w głąb III Rzeszy.

Uczestnicy w trakcie marszu zatrzymywali się pod każdym pomnikiem ofiar tego tragicznego wydarzenia z 1944 roku, składali hołd poległym i robili pamiątkowe zdjęcia.

Po zakończeniu tej niezwykłej wyprawy, zostanie stworzona specjalna kronika.

- Znajdą się w niej zdjęcia z opisem odwiedzanych przez nas pomników - zapowiada Robert Furtak, nauczyciel historii i jeden z uczestników marszu.

Dodatkowo nauczyciel z rybnickiej szkoły podstawowej chce zorganizować prezentacje multimedialne oraz spotkania uczestników wyprawy z uczniami. - W ten sposób chcemy uświadomić młodym, jak wielka to była tragedia - mówi Furtak.

Przypominają o tragicznych wydarzeniach

Z Wandą Witek-Malicką, doktorantką Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, rozmawia Arkadiusz Biernat

Czy marsz organizowany przez Jana Stolarza ma sens?
Oczywiście, że tak. Jestem pod wrażeniem jego inicjatywy. Postawa pana Jana jest heroiczna i bardzo potrzebna. Cieszy również to, że dołączyło do niego kilkanaście osób. Jestem pewna, że gdyby pomysł był bardziej nagłośniony w mediach, to poszłoby jeszcze więcej osób.

Dlaczego ta inicjatywa jest tak potrzebna?
Przede wszystkim nie jest ona upolityczniona - jej celem jest uczczenie ofiar. Przypomina o tragicznych wydarzeniach z historii. Dzięki tej inicjatywie historia będzie przypomniana. Takich wydarzeń powinno być więcej, aby przyciągały uwagę młodzieży i zachęcały do poznawania historii.

A jak wygląda poziom wiedzy historycznej wśród młodzieży?
Jestem częstym gościem w liceach i muszę przyznać, że z wiedzą na temat II wojny światowej czy obozów koncentracyjnych nie jest najgorzej. Uczniowie poszukują sami wiedzy na ten temat, pytają o filmy, literaturę wspomnieniową.


*ŚLĄSKIM PIERDOŁĄ ROKU 2011 ZOSTAJE...
*ZAPLANUJ DŁUGIE WEEKENDY 2012 ROKU

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto