W czwartek (29 grudnia) rano, związkowcy z pięciu organizacji spotkali się z dyrektorem szpitala, Jarosławem Madowiczem, aby przedyskutować proponowane cięcia.
- Dyrektor poinformował nas, że w kilkunastu obszarach musi wprowadzić oszczędności. Zaraz jednak dodał, że to niewiele da, bo szpital potrzebuje 40 mln złotych na zapłatę należności wymagalnych – mówi Piotr Rajman, przewodniczący zakładowej Solidarności w rybnickim szpitalu.
- W przypadku pielęgniarek chce dostosować stanowiska do wymagalnych, a nie posiadanego wykształcenia. Wiązałoby się to z obniżeniem pensji o około 2 000 złotych, na co nie ma naszej zgody. Była też mowa o zabieraniu dodatków do pensji czy wynagrodzenia za schodzenie po dyżurach – wylicza szef związku.
Jak dodaje, pełną informację o planowanych zmianach dyrektor ma przekazać w styczniu. Ma to być wykaz wszystkich działań oszczędnościowych.
- Do tej pory nie otrzymaliśmy nic na piśmie, więc trudno odnieść się formalnie do propozycji, które usłyszeliśmy na spotkaniu. Natomiast sytuacja szpitala, tak jak mówi dyrektor, rzeczywiście jest skrajnie trudna. Nie jest to jednak wynikiem działań personelu, ale skutkiem zarządzania szpitalem od dobrych paru lat – zaznacza Rajman.
Cięcia miałyby dotyczyć wyłącznie wynagrodzeń osób zatrudnionym na etatach. Związkowcy chcą, aby szukając oszczędności dyrekcja przyjrzała się również pracownikom na umowach cywilno – prawnych, czyli kontraktach. Chodzi tu o lekarzy.
- Jeśli szukamy oszczędności, to róbmy to we wszystkich obszarach, nie tylko umów o pracę. Myślę tu też o racjonalizacji zatrudnienia i wydawania pieniędzy. Nie wiem, czy w obliczu tak trudnej sytuacji szpitala, potrzebny był zakup ze środków własnych samochodu dla urzędników – wskazuje przewodniczący.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?