MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Chciał podpalić własne dzieci

Adrian Karpeta
Karol Gacek mieszka tuż obok D. Twierdzi, że nie wie, co działo się u sąsiada.
Karol Gacek mieszka tuż obok D. Twierdzi, że nie wie, co działo się u sąsiada.
Dramatyczne sceny rozegrały się wczoraj na trzecim piętrze bloku przy ulicy Katowickiej w Raciborzu. 42-letni szaleniec chciał podpalić własne dzieci! 15-letnia dziewczynka i jej 12-letni brat zdołali na szczęście uciec.

Dramatyczne sceny rozegrały się wczoraj na trzecim piętrze bloku przy ulicy Katowickiej w Raciborzu. 42-letni szaleniec chciał podpalić własne dzieci! 15-letnia dziewczynka i jej 12-letni brat zdołali na szczęście uciec.

Wczesnym rankiem D. oblał łatwopalną substancją dwa tapczany i podpalił je. Później siłą zaciągnął swoje dzieci, Agnieszkę i Damiana, do łazienki, gdzie się z nimi zabarykadował. Jednak dzieci zdołały się stamtąd wyrwać, uciekły do sąsiadów, a ci wezwali policję. Na Katowicką przyjechała również straż pożarna.

— Mężczyzna został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym. Odpowie prawdopodobnie za usiłowanie zabójstwa dzieci oraz spowodowanie zagrożenia pożarem — powiedział nam wczoraj wieczorem młodszy aspirant Sebastian Dworak, rzecznik prasowy raciborskiej policji.

Dzieci zostały zbadane przez lekarzy. Na szczęście nie odniosły żadnych obrażeń. Zaopiekowała się nimi ciotka, która mieszka poza Raciborzem.

— Ich mama, żona sprawcy, pracuje w Holandii — dodaje Sebastian Dworak.

Mieszkańcy ulicy Katowickiej są wstrząśnięci. Blok, w którym doszło do dramatu, to potężny dziesięciopiętrowiec. Gdyby doszło do pożaru, skutki mogły być tragiczne.

Karol Gacek mieszka tuż obok mieszkania, w którym rozegrała się tragedia. Nie chce mówić zbyt wiele. — Nic nie słyszałem o tym, żeby tym dzieciom działa się jakaś krzywda — mówi. — Nie wiem jednak, co tak naprawdę tam się działo.

Bardziej rozmowni są Zofia i Tadeusz Klimasowie. Mieszkają na tym samym piętrze, ale w innym skrzydle bloku.

— Około 4 nad ranem usłyszałam jakiś huk. Godzinę później były tu już straż pożarna i policja — relacjonuje pani Zofia.

Raciborzanie mówią, że mężczyzna kiedyś pracował jako kierowca w miejscowej cukrowni. Później miał problemy. Sąsiedzi mówią, że leczył się w szpitalu psychiatrycznym.

Kiedyś wyrzucał słoiki przez okno swojego mieszkania. Rzucał nimi w zaparkowane przed blokiem samochody. Później wyrzucał przez okno pufy — opowiadają mieszkańcy bloku przy ulicy Katowickiej.
W szoku są też ci, którzy mieszkają na czwartym piętrze, czyli tuż nad mieszkaniem szaleńca.

— Po prostu strach tutaj żyć — mówią. — Nigdy nie wiadomo, co takiej osobie przyjdzie do głowy.
Na czwartym piętrze mieszka m.in. czternastoletnia Nicoll. Dziewczyna zna dzieci szaleńca. — Nie zauważyłam, żeby były źle traktowane. Agnieszka zwykle miała to, co chciała. Nie sądzę, żeby przyczyną tej tragedii były np. problemy finansowe — opowiada dziewczyna. — Dobrze, że te dzieci są już bezpieczne. Słyszałam, że zostały zawiezione gdzieś do rodziny — dodaje.

Helena Puzio, lokatorka z ósmego piętra, dowiedziała się o dramacie od dziennikarzy. — Kiedy wracałam do mieszkania, czułam potworny swąd. Nie sądziłam, że tutaj rozegrała się taka tragedia — mówi. Dodaje, że blok nie należy do bezpiecznych: — Proszę spojrzeć na kaloryfery na korytarzu: pełno na nich krwi.

Sebastian Dworak nie potwierdzał wczoraj informacji o rzekomych problemach psychicznych 42-latka. — Wszystko sprawdzamy — zapewnił. — Śledztwo jest prowadzone pod nadzorem prokuratury rejonowej.
Desperatowi grozi od ośmiu lat pozbawienia wolności do dożywocia.

od 12 lat
Wideo

Kraków - wymiana schodów ruchomych na dworcu głównym

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto