Koniec śledztwa przeciwko żużlowcowi Rafałowi S. Straszliwy wypadek, jaki spowodował prowadząc samochód po spożyciu alkoholu, zniszczył życie 33-letniej Beacie L. z Rudnika
Rafał S. jechał pijany volkswagenem touaregiem 24 marca 2020 roku. Wyprzedzał jedno auto i został na pasie, uderzając czołowo w prawidłowo jadącą mazdę, prowadzoną przez 33-latkę. Popularny żużlowiec o własnych siłach wyszedł z wraku, ale nie udzielił pomocy rannej kobiecie, uciekając z miejsca wypadku. Szybko został zatrzymany przez policjantów, ale nie chciał dmuchać w alkomat. Tymczasem rozgrywał się dramat ciężko rannej kobiety. Miała bardzo poważne obrażenia ciała, w tym głowy. Reanimowano ją.
Dziś już wiadomo, że poszkodowana może nigdy nie odzyskać sprawności. Rodzina wciąż zbiera pieniądze na kosztowną rehabilitację pani Beaty, która feralnego dnia jechała autem po córeczkę do rodziców. Nigdy do nich nie dojechała…
Prokuratura rejonowa w Rybniku zakończyła śledztwo przeciwko Rafałowi S. Zarzucono mu spowodowanie wypadku skutkującego ciężkim uszkodzeniem ciała oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia.
- Podejrzany przyznał się do zarzucanego czynu, choć wyjaśnia, że nie pamięta okoliczności wypadku – wyjaśnia prokurator Malwina Pawela-Szendzielorz, zastępca prokuratury rejonowej w Rybniku.
Żużlowiec, niegdyś bardzo popularny w Rybniku, przyznał, że przed jazdą wypił z kolegą 0,7 litra wódki. Ale to nie przeszkodziło, by wsiadł w auto. Wypadek miał miejsce na ulicy Raciborskiej, gdzie panuje ograniczenie do 50 kilometrów na godzinę. W śledztwie ustalono, że sprawca pędził dwa razy tyle.
- Biegły z zakresu ruchu drogowego wyjaśnił, że w chwili wypadku jego samochód mógł osiągnąć prędkość 102 kilometrów na godzinę. Poszkodowana jechała mazdą z dozwoloną prędkością 44 kilometrów na godzinę. Badanie zawartości alkoholu we krwi wskazało, że mężczyzna miał 2,38 promila – wyjaśnia prokurator.
Świadek, którego wyprzedzał żużlowiec, zeznał, że auto jechało z bardzo dużą prędkością. Kobieta ranna w wypadku cudem uszła z życiem. Doznała bardzo ciężkich obrażeń: uraz mózgowo-czaszkowy, zmiażdżone kręgi szyjne. Spędziła cztery miesiące w śpiączce. Dla niej i jej rodziny życie zmieniło się w koszmar.
- Ma silną motywację - swoją małą córeczkę, z którą nie widziała się od dnia wypadku, której nie może przytulić jak kiedyś… - Od trzech tygodni jesteśmy w Krakowie, w ośrodku, gdzie Beata jest intensywnie rehabilitowana. Jestem tu z córką, cały dzień mamy wypełniony po brzegi zajęciami, które przynoszą znakomite rezultaty. Beata już mówi. Bardzo wolno, części muszę się domyślić, ale mamy kontakt! Odzyskała już władzę nad lewą stroną ciała - opisuje na portalu siepomaga.pl trudną walkę pan Ireneusz, tata poszkodowanej.
- Beata ciężko pracuje, by wrócić do swojego życia. Do tego wspaniałego życia, które w jednej sekundzie odebrał pijany kierowca… Żadna kara nie wróci jej zdrowia. Może osiągnąć je tylko intensywną rehabilitacją, a za nią musimy zapłacić sami. Bardzo proszę, pomóż mojej córce. Ona się nie podda, ale tylko z Twoim wsparciem może wygrać i już niedługo tulić w ramionach swoją córeczkę - czytamy w apelu.
Na portalu siepomaga.pl trwa kolejna zbiórka pieniędzy na czteromiesięczny turnus rehabilitacyjny w specjalistycznym ośrodku. Potrzeba 90 tys. zł, zebrano ponad 48. W poprzedniej zbiórce rodzina uzbierała prawie 130 tysięcy złotych. W pomoc zaangażowały się już tysiące osób.
Żużlowiec przebywa w areszcie śledczym. Grozi mu do 15 lat więzienia.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?