Tym razem, kilkanaście dni temu, strażacy zatrzymywali się przy gmachu stojącym przy ulicy Słowackiego 2. Płomienie znów widać było z daleka. Płonęło poddasze. I znów była to tragedia. Bo w pożarze śmierć poniosła jedna osoba, druga została ciężko ranna, a lokatorzy z niepokojem spoglądali na akcję gaśniczą. I znów załamywali ręce. - Oby tylko było co ratować - mówili. W budynku przy Słowackiego zamieszkiwało 18 osób.
Według informacji przekazanych przez Państwową Straż Pożarną w mieszkaniu na poddaszu doszło prawdopodobnie do zaprószenia ognia. Mężczyzna, który zginął był jego właścicielem. Poszkodowany, który trafił do szpitala to jego znajomy, który w familoku nie mieszkał.
Większość mieszkańców noc po pożarze spędziła u swoich bliskich. Tylko jedna - siedmioosobowa rodzina potrzebowała lokalu zastępczego. Ale następnego dnia przyszła dobra wiadomość.
- Gmina otrzymała potwierdzenie z nadzoru budowlanego, że mieszkańcy mogą wrócić do swoich mieszkań. Po dokonaniu przeglądów: elektrycznego, kominiarskiego oraz zabezpieczeniu dachu nadzór budowlany wyraził zgodę na użytkowanie obiektu. Wyłączone z użytkowania i zabezpieczone jest mieszkanie, w którym doszło do pożaru - poinformował Hanna Piórecka-Nowak, rzeczniczka Urzędu Miasta i Gminy w Czerwionce-Leszczynach.
W kolejnych dniach po pożarze na osiedlu jednak wrzało. Bo to nie pierwsze tego typu zdarzenie na osiedlu. Kilka lat temu do zaprószenia ognia doszło też na Kombatantów. Wówczas ludzi przed tragedią ratował jeden z lokatorów. Niedopałek papierosa zostawiony przez jednego z lokatorów był też przyczyną pożaru gmachu przy Kościuszki, w którym dach nad głową 10 rodzin. Mieszkańcy mają dość. Bo zabytkowe familoki za każdym razem płoną jak pochodnia, a straty liczone są w milionach.
- Dopóki władze gminy będą tolerowały meliny, które powstają w mieszkaniach, to się nigdy nie skończy. My mnóstwo pieniędzy i serca wkładamy w to, by żyło nam się tutaj dobrze. Dbamy o swoją okolice, s remontujemy mieszkania, pilnujemy jeden drugiego. Dopóki nie wyprowadzą stąd szemranego towarzystwa, nie zlikwidują melin, ciągle będziemy drżeli o dach nad głową i życie - pisze w internecie jeden z mieszkańców osiedla. Podobnych głosów jest wiele. Docierają także do naszej redakcji.
Na wyprowadzenie jednak wszystkich „kłopotliwych” mieszkańców nie ma szans.
- Każde miasto boryka się z uciążliwymi lokatorami, którzy otrzymują mieszkania od gminy, nie płacą, co więcej - dewastują. Mimo prowadzonej pracy socjalnej, interwencji SM i policji takie osoby czują się często bezkarne - mówi Hanna Piórecka-Nowak. - Lokale socjalne zlokalizowane są w różnych częściach gminy, nie tylko na terenie familoków. Gmina ma obowiązek zapewnienia dachu nad głową każdej osobie. Nie da się przewidzieć czy dany lokator zdewastuje mieszkanie, z jakimi znajomymi będzie się zadawał. Choć oczywiście w pewnym zakresie znamy mieszkańców i ich problemy. Tych sprawiających największe trudności staramy się kierować do lokali o najniższym standardzie - zapewnia.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?