Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójcza awaria

Jacek Bombor
Ranny w wypadku 36-letni Grzegorz W. przebywa pod troskliwą opieką w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Jastrzębiu Zdroju.  zdjęcia: Jacek Bombor
Ranny w wypadku 36-letni Grzegorz W. przebywa pod troskliwą opieką w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 w Jastrzębiu Zdroju. zdjęcia: Jacek Bombor
28-letni ślusarz Janusz K. zginął 327 metrów pod ziemią w kopalni Borynia. Silny strumień sprężonego powietrza z pękniętego rurociągu rzucił nim o konstrukcję szybu. Nie miał szans na przeżycie.

28-letni ślusarz Janusz K. zginął 327 metrów pod ziemią w kopalni Borynia. Silny strumień sprężonego powietrza z pękniętego rurociągu rzucił nim o konstrukcję szybu. Nie miał szans na przeżycie. Pracowało z nim dwóch kolegów. Jeden z potłuczeniami trafił do szpitala, drugi wyszedł z wypadku bez szwanku.

Do tragedii doszło ok. 2.50 w nocy z soboty na niedzielę. Ślusarze po zakończeniu pracy na innym poziomie, poszli sprawdzić rurociąg w szybie wydobywczym nr 1, bo odnotowano tam rozszczelnienie.

- W pewnym momencie nastąpiło gwałtowne rozszczelnienie, czyli rozerwanie rurociągu. Na razie nie wiadomo dlaczego. Ślusarz, który zginął, pracował w naszej kopalni od 10 lat. Był kawalerem - mówi Franciszek Niezgoda, dyrektor KWK Borynia.

Mężczyzna zginął na miejscu w wyniku rozległych obrażeń. Dużo szczęścia miał natomiast 36-letni przodowy Grzegorz W., który znajdował się nieco dalej od rurociągu. Powietrze także rzuciło go na ścianę. Mężczyzna zawisł na szelkach zabezpieczających.

- Ten szyb ma 936 metrów głębokości. Można się tylko domyślać, co by było, gdyby szelki się zerwały - kwituje jeden z pracowników kopalni.

Żadnych ran nie odniósł jedynie 43-letni Franciszek W. To on udzielił pierwszej pomocy rannemu koledze i pomógł wydostać go na powierzchnię.

Rozszczelniony rurociąg znajduje się w szybie, którego średnica wynosi 7,2 metra. - Rura ma pół metra średnicy. Sprężone powietrze przepływa przez nią pod ciśnieniem ok. 5 atmosfer, czyli bardzo silnym strumieniem. Na razie wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek, bo górnicy byli prawidłowo zabezpieczeni - dodaje Franciszek Niezgoda.

Ranny Grzegorz W. trafił na oddział ortopedyczno-urazowy Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu Zdroju. Wczoraj był jeszcze w szoku pourazowym.

- Nic za bardzo nie pamiętam. Wiem, że zginął mój kolega z brygady - tylko tyle zdołał powiedzieć.
- Jego stan określiłbym jako średnio ciężki, ale stabilny - stwierdził Tomasz Wodecki, lekarz dyżurny. - Ma ogólne potłuczenia klatki piersiowej, kończyn, tułowia. Na szczęście jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Według kopalnianych służb BHP, nic nie wskazuje na to, by w trakcie kontroli rurociągu doszło do złamania przepisów. - Nasza rola jest dosyć ograniczona. Tu wiele wyjaśni się po dokładnym zbadaniu urządzeń, które uległy zniszczeniu - mówi Zbigniew Schinohl, dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku.

Zmarły górnik to już 33. w tym roku śmiertelna ofiara pracy w kopalniach węgla kamiennego. W całym ubiegłym roku w górnictwie węgla zginęło 24 górników.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto