Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z Bryanem Adamsem - na pięć minut przed koncertem w Rybniku

Ola Szatan
Zdarzało mi się grywać nawet 20 koncertów miesięcznie i nie bywać w domu zbyt częstym gościem. Teraz jest inaczej - powiedział nam Bryan Adams, na kilka dni przed koncertem w Rybniku. Rozmawiała z nim Ola Szatan.

Należysz do najpopularniejszych artystów na światowej scenie muzycznej, funkcjonujesz na niej od trzech dekad. Pokaźny dorobek, wór z przebojami, prestiżowe wyróżnienia... Jak tak sobie zerkniesz wstecz na całą swoją karierę to czujesz się czasem jak taki stary facet, czy wręcz przeciwnie, energia coraz bardziej Cię rozpiera?

A dziękuję bardzo, czuję się całkiem dobrze (śmiech). Ani nie za stary, ani też niezbyt młody. Wiesz... taki w sam raz!

Obserwując to, co wyprawiasz podczas swoich koncertów, przyznaję - kondycję masz niezłą. Policzyłeś, ile czasu spędzasz w trasie?

Dosyć sporo. Jak dobrze zliczyć, to podczas trasy koncertowej gram zazwyczaj powyżej stu koncertów rocznie. Z tego wyjdzie w sumie jakieś dziesięć występów w ciągu miesiąca. Funkcjonuję w ten sposób od jedenastu lat, ale nie są to najbardziej ekstremalne warunki, z jakimi miałem do czynienia, bo wcześniej zdarzało mi się grywać nawet 20 koncertów miesięcznie i w związku z tym nie bywać w swoim domu zbyt częstym gościem (śmiech).

Cała Polska, a przede wszystkim Rybnik, czeka na Twój koncert, który odbędzie się w poniedziałek, 13 czerwca. Tym bardziej, że to będzie największe kulturalne wydarzenie w historii tego miasta.

Cieszę się na tę pierwszą wizytę w Rybniku i na nasze spotkanie ze słuchaczami. Zjawię się tam tak wcześnie, jak będzie to możliwe.

A pamiętasz jeszcze swój pierwszy występ w Polsce w 1996 roku, gdy zagrałeś w katowickim Spodku?

Tak, to było kosmiczne miejsce... (śmiech). Pamiętam Katowice, moim zdaniem ten występ w Spodku był naprawdę bardzo dobry. Ale jestem trochę zaskoczony, że ktokolwiek jeszcze o tym pamięta, przecież to było tak dawno temu...

Tu już pojawia się kokieteria... A swoją drogą, jak to robisz, że twój głos nie zmienia się przez tyle lat. Dbasz jakoś szczególnie o głos?

To moje narzędzie pracy, dlatego pomagam mu na tyle, ile mogę. Ale ja generalnie staram się dbać o siebie. Tak w całokształcie. Nie piję, nie palę - to są najważniejsze rzeczy. Jestem wegetarianinem, co też ma niemały wpływ na moją kondycję i fakt, że nie narzekam na brak dobrego samopoczucia.

Dlaczego twój ostatni album "Bare Bones" jest dla ciebie tak szczególnym wydawnictwem?

Zrobiłem go głównie z powodu ludzi, którzy przychodzili na moje specjalne akustyczne występy, które zagrałem w Stanach Zjednoczonych. To była podstawowa przyczyna. Kiedy program składający się na "Bare Bones" usłyszała moja wytwórnia fonograficzna, zapragnęli go wydać na płycie. Zrealizowanie takiego projektu akustycznego było czymś, co chciałem zrobić już od lat. Ludzie są przecież przede wszystkim przyzwyczajeni do tego bardziej rozbudowanego składu elektrycznego. Teraz ten program "Bare Bones" został umieszczony w harmonogramie trasy koncertowej. Po prostu część koncertu stanowi akustyczny występ. Natomiast z moich kolejnych planów bardzo chcę zrobić takie duże rockowe show z okazji dwudziestolecia premiery mojego albumu "Walking Up The Neighbours" (wydany w 1991 roku - przyp. OSZ).

A wracając jeszcze do płyty "Bare Bones"... Utwory, które znalazły się na tym albumie rzeczywiście wybrali Twoi fani?

To prawda. Pytałem fanów, po koncertach i na Twitterze, które piosenki powinny znaleźć się na płycie, bo chciałem, żeby to oni zdecydowali, co chcą usłyszeć. Sporo osób wskazywało na mało znane kawałki, których nie mieli na płytach, zaś inni chcieli same hity. Mieliśmy więc dwa przeciwstawne obozy. Aby je pogodzić, postanowiłem umieścić na albumie miks tych bardzo znanych piosenek z tymi, które mało kto słyszał. To było niesamowicie intrygujące móc przekonać się co słuchający cię ludzie mają do powiedzenia. A ja ogromnie szanuję wszystkich swoich fanów.

Jak wygląda u Ciebie proces tworzenia? Piszesz w domu, czy wolisz pracować poza miejscem gdzie odpoczywasz?

Najbardziej lubię wyjeżdżać gdzieś daleko, by móc w spokoju popracować. Zazwyczaj są to miejsca, w których jest ciepło.

A co robisz, gdy znajdziesz już chwilę wolnego czasu, który możesz przeznaczyć na przyjemności?

W tej chwili całą swoją energię przeznaczam na bycie tatą (śmiech). Staram się jak najwięcej czasu poświęcić mojej małej córeczce, która urodziła się pod koniec kwietnia (Mirabella Bunny - tak nazywa się córka Bryana Adamsa i jego partnerki Alicii Grimaldi - przyp. OSZ). Chcę jak najwięcej dać jej od siebie. Moja córka sprawia, że jestem teraz bardzo szczęśliwym człowiekiem. I wszystkim dziękuję za życzenia.

Pytać muzyka o ulubioną piosenkę z jego repertuaru, to trochę tak, jakby zapytać ogrodnika, które rośliny są ulubionymi w jego ogrodzie....

Dlatego od razu ci odpowiem, że wszystkie swoje piosenki cenię tak samo (śmiech)

Ale wyobrażałeś sobie, że "(Everything I Do) I Do It For You" osiągnie tak spektakularny sukces i będzie najlepiej sprzedającym się singlem w 1990 roku?

Zawsze byłem zdania, że "(Everything I Do) I Do It For You" jest po prostu bardzo dobrą piosenką i mam naprawdę ogromną satysfakcję, że udało jej się zajść tak daleko i zdobyć szczyt popularności. Na ten fakt oczywiście musiało się złożyć kilka czynników, takich małych rzeczy układających się w jedną szczęśliwą całość... Prawdziwe uczucia, właściwy czas i miejsce...

Ty chyba wiele razy znajdowałeś się na szczęśliwym miejscu. Na koncie masz nie tylko świetne przeboje, ale i bardzo udane współprace z innymi artystami światowej klasy, m.in. Tiną Turner czy Luciano Pavarottim. Która z nich była dla ciebie najlepszym doświadczeniem?

Do świetnych doświadczeń na pewno należała współpraca z Tiną Turner. Przede wszystkim z powodu jej niesamowitej energii. Ale z drugiej strony trudno wyróżnić tylko jedną osobę. Każde z tych doświadczeń było dla mnie dużym wyzwaniem. I wszystkie na swój sposób wspaniałe.


W poniedziałek zagra w Rybniku

Do jednego z najważniejszych tegorocznych koncertów w Polsce pozostały zaledwie trzy dni. Już w najbliższy poniedziałek, 13 czerwca Bryan Adams zagra na stadionie miejskim w Rybniku.

Podobno aż 80 procent słuchaczy, którzy przychodzą na koncerty Bryana Adamsa, to kobiety. To one w zdecydowanej większości szczelnie wypełniają przestrzeń najbliżej sceny. O tym, że ten magnetyzm zadziała w Rybniku możemy być pewni.

- Płoty zaporowe będą odsunięte od sceny zaledwie o 1,2 metra, więc fani, którzy znajdą się w pobliżu wybiegu, będą mieli Bryana Adamsa dosłownie na… wyciągnięcie ręki - mówi Marek Kurzawa z agencji Prestige MJM, która organizuje koncert Bryana Adamsa.

Bryan Adams znany jest z tego, że chętnie i łatwo nawiązuje kontakt z publicznością, biega po całej długości sceny i namawia do wspólnego śpiewania (czasem wyciągając fanki na scenę).

W Rybniku możemy spodziewać się największych przebojów, których Kanadyjczyk ma w swoim dorobku naprawdę sporo. Na szczęście koncert potrwa przynajmniej 1,5 godziny.

Na teren stadionu będzie można wchodzić od godz. 18.30. Najpierw zaśpiewa Kasia Kowalska (ok. 19.00), Potem na scenie odbędzie się uroczystość wręczenia Złotej Płyty grupie Carrantuohill (za album "Inis")

Bilety na koncert Bryana Adamsa kosztują:

120 zł (sektor XIV), 180 zł (płyta B), 250 zł (płyta A), 220 zł (sektory siedzące), 490 zł (trybuna główna VIP). Można je kupować za pośrednictwem strony internetowej Ticketpro, a także w punktach sprzedaży salonów Media Markt, Saturn oraz Empik. W rybnickim Empiku jest także dodatkowa promocja: 10% rabatu na płyty Bryana Adamsa przy zakupie biletu.

"Dziennik Zachodni" jest patronem medialnym koncertu. OSZ

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto