Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w KWK Pniówek. Pięć osób nie żyje. Siedem pod ziemią jest poszukiwanych. Akcję ratowniczą po raz kolejny przerwano

arc / Jarosław Wieczorek - Wojewoda Śląski
PAWŁOWICE. Wypadek w KWK Pniówek. Rośnie liczba ofiar dwóch wybuchów metanu, do których doszło w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Wśród nich jest ratownik górniczy, natomiast jedna z osób zmarła w szpitalu. Kilometr pod ziemią trwa akcja ratownicza, poszukiwanych jest siedem osób. Sytuacja na dole jest bardzo trudna.

Wypadek w KWK Pniówek, doszło do dwóch wybuchów metanu. Trwa akcja ratunkowa

Aktualizacja, czwartek, godz. 8:15

To już druga doba akcji ratunkowej, która trwa od środowej nocy. Poszukiwanych jest wciąż siedmiu górników. 10 najciężej rannych przebywa w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Do lecznicy w ciągu ostatniej doby nie dowieziono kolejnych górników. Jaki jest stan zdrowia tych, którzy tam przebywają? Wszyscy przeżyli noc.

Czytaj więcej:

Aktualizacja, godz. 20:15

W milczeniu przed kopalnianą bramą, a także przed figurą św. Barbary złożyły kwiaty i zapaliły znicze pod kopalnią Pniówek w Pawłowicach członkinie Stowarzyszenia Wdów i Sierot Górniczych. Czytaj więcej:

Aktualizacja, godz. 18:15

Ratownicy górniczy podejmą kolejną próbę dalszej penetracji chodnika. Ma im to umożliwić rozłożenie linii chromatograficznej, która nieustannie będzie prowadzić pomiar składu atmosfery. - Na obecną chwilę prowadzone są działania na "wyczekiwanie" i na zmniejszenie warunków niebezpiecznych - tłumaczy Waldemar Stachura, dyrektor Biura Strategii i Optymalizacji Procesów w Jastrzębskiej Spółce Węglowej.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem - chodnik zostanie przewietrzony, a stężenie metanu spadnie - ratownicy rozpoczną dalsze penetrowanie chodnika za około godzinę. Chodnik musi być jednak wietrzony bardzo ostrożnie.

- Trzeba to zrobić na tyle rozważnie, mając świadomość, że może tam być zarzewie ognia i dojdzie do kolejnego wybuchu - dodaje Stachura, określając to zagrożenie jako najpoważniejsze w obecnej chwili.

Niezmiennie pod ziemią przebywa siedem osób. Pięć to ratownicy, dwoje to górnicy. W szpitalach przebywa poszkodowanych dwadzieścia osób. - Dziewięć osób jest hospitalizowanych w oparzeniówce w Siemianowicach, jedenaście jest w szpitalach "innych" (przebywają w lecznicach w okolicy: w Rybniku, Żorach, Jastrzębiu-Zdroju - przyp.red) - mówi Aleksander Szymura, dyrektor pracy kopalni Pniówek.

Stan osób przebywających w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach określany jest jako ciężki, kilku poszkodowanych górników znajduje się na Oddziale Intensywnej Terapii. Lepsze rokowania są natomiast co do pozostałych osób, których stan ma być stabilny.

Aktualizacja, godz. 17:20

Po wznowieniu, akcja ratownicza po raz kolejny została przerwana. Powodem niezmiennie jest wysokie stężenie metanu. - Ratownicy górniczy rozpoczęli penetrację chodnika podścianowego N-11, jednak z uwagi na trudne warunki pod ziemią spowodowane przekroczeniem dopuszczalnych stężeń gazów, kierownik akcji ratowniczej zdecydował o ich wycofaniu do czasu wydłużenia linii chromatograficznej bliżej ściany N-6, która służy do ciągłych pomiarów stężeń gazów - informują przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

Aktualizacja, godz. 17:00

Jak poinformował Tomasz Cudny, prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej, ratowników od poszukiwanych osób dzieli odległość około trzystu metrów. Ze względu na stężenie metanu nie można jednak do nich dotrzeć. Przygotowywane są wentylatory lutniowe oraz lutnie, które pozwolą przewietrzyć chodnik.

- Musimy znaleźć takie rozwiązanie, żeby wejście ratowników w tą strefę zagrożenia nie było obarczone ryzykiem kolejnego wybuchu - wyjaśnia Tomasz Cudny.

Obecnie nadmiarowe stężenie metanu jest jedyną przeciwnością, z jaką zmagają się ratownicy górniczy. Wyrobisko w którym zapalił się metan nie zostało zniszczone.

Robert Wnorowski, rzecznik prasowy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego przyznaje, że ratownicy mają do dyspozycji chromotograf. To urządzenie analizujące skład atmosfery pod ziemią. Zebrane przez nie dane są przekazywane na powierzchnię, kierownikowi akcji ratowniczej, który dzięki nim może decydować, co dalej z akcją.

Mimo wyjątkowo skomplikowanej akcji, w CSRG wierzą, że uda się ją zakończyć powodzeniem. - Mamy za zadanie odnaleźć poszukiwanych górników i tego się trzymamy. Nadzieja umiera ostatnia. Historia pokazuje. że to możliwe - zauważa Robert Wnorowski.

Kilometr pod ziemią - do tragedii doszło na poziomie 1000 - wciąż poszukiwanych jest siedem poszkodowanych osób. Nie wiadomo, w jakim są stanie, ani ilu wśród nich jest górników, a ilu ratowników górniczych.

Przed bramą kopalni zaczynają się także pojawiać pierwsze symboliczne wyrazy jedności z poszkodowanymi. Zawisł między innymi baner "Święta Barbaro, miej ich w opiece". Są także znicze, których najprawdopodobniej w kolejnych godzinach będzie przybywać.

Aktualizacja, godz. 14:55

Ratownicy górniczy skończyli pracę przy uzupełnianiu zapory przeciwpyłowej, chroniącej ich przed kolejnym wybuchem metanu. Daje to możliwość w miarę bezpiecznego kontynuowania akcji ratowniczej, której celem jest dotarcie do wciąż przebywających pod ziemią siedmiu osób poszkodowanych.

Aktualizacja, godz. 14:30

Niestety, rośnie bilans ofiar tragicznych dwóch wybuchów metanu w kopalni Pniówek. Informację o kolejnej ofierze przekazał premier Mateusz Morawiecki, który pojawił się w kopalni Pniówek i obradował ze sztabem prowadzącym akcję ratowniczą. Piątą ofiarą śmiertelną jest ratownik górniczy.

- Wiemy już, że pięć osób nie żyje. Ofiarą akcji ratunkowej padł ratownik - przekazał szef rządu, dodając, że kolejnych siedem jest uwięzionych pod ziemią, a ponad dwadzieścia z ciężkimi poparzeniami przebywa w szpitalach.

Jak wynika z najnowszych ustaleń pierwszy wybuch miał nastąpić około kwadransa po północy. Na pomoc poszkodowanym ruszyli ratownicy górniczy, których około godziny 3:00 zastał kolejny wybuch metanu. Miał on odciąć drogę ucieczki ratownikom.

Obecnie sztab koordynujący akcję ratowniczą stara się oszacować, kiedy będzie można przeprowadzić akcję ratowniczą z dwóch stron, tak, aby nie wiązała się ona dla nich z zagrożeniem. Sytuacja pod ziemią określana jest jednak jako bardzo trudna.

Jak podkreślił premier Mateusz Morawiecki, tragedie takie jak ta w kopalni Pniówek pokazują, jak niebezpieczną pracę wykonują na co dzień górnicy.

- Ta straszna tragedia w kopalni Pniówek pokazuje, że praca górnika to nie tylko straszny trud, ale też ogromne ryzyko narażenia na niebezpieczeństwo. Myślmy o tym także, bo górnicy pracują ciężko dla nas, dla Polaków - zaznaczył Morawiecki.

Aktualizacja, godz. 13.40

W Centrum Leczenia Oparzeń jest Minister Zdrowia Adam Niedzielski. - Mamy 25 osób poszkodowanych. Niestety 3 osoby nie żyją. 22 osoby zostały zaopatrzone i są zaopatrywane w różnych szpitalach w całym województwie, ale oczywiście te najcięższe przypadki trafiają tutaj. Mamy informację, że dwie osoby są na intensywnej terapii zaintubowane. Kolejne dwie osoby, które są w lepszym stanie są w komorach tlenowych. Czekamy na ewentualnych kolejnych rannych. Mamy bardzo dynamiczną sytuację - podkreślał pod siemianowicka oparzeniówką szef resortu zdrowia.

Aktualizacja, godz. 11:30

10 górników trafiło do siemianowickiej oparzeniówki.

- Wszyscy poszkodowani są w poważnym stanie i mają rozlegle oparzenia. Najbliższe godziny będą decydujące, jeśli chodzi o rokowania ich stanu – mówi Przemysław Strzelec, dyrektor ds. medycznych w Centrum Lecenia Oparzeń.

Czytaj więcej o stanie górników:

Aktualizacja, godz. 10:50

Jak poinformował Sławomir Starzyński, rzecznik prasowy JSW, bilans ofiar po wybuchu metanu wzrósł do czterech górników. Kolejną ofiarą jest jeden z pracowników kopalni, który przebywał ranny w szpitalu. Ok. kilometr pod ziemią wciąż trwa akcja ratownicza. - Ratownicy budują tamę przeciwpyłową - wyjaśnia Starzyński.

Są już także kolejne ustalenia dotyczące przebiegu tragedii. Wiadomo, że drugi z wybuchów, do którego doszło już po rozpoczęciu akcji ratowniczej był silniejszy. Nie wiadomo natomiast, czy pierwszy wybuch poprzedził pożar, czy też doszło do niego dopiero po eksplozji metanu.

Aktualizacja, godz.9.30

- Do trzech ofiar wzrósł tragiczny bilans prawdopodobnego wybuchu metanu w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Akcja ratownicza została chwilowo wstrzymana do czasu odbudowy zapory pyłowej, zabezpieczającej przed wybuchem metanu bazę ratowniczą - poinformowała właśnie Jastrzębska Spółka Węglowa. Trzecią ofiarą ma być trzeci z poszukiwanych od północy górników.

Aktualizacja, godz. 8.45

21 górników jest w szpitalach, dwóch nie żyje, a ośmiu wciąż jest poszukiwanych - to podsumowanie pierwszych godzin akcji ratunkowej w kopalni Pniówek w Pawłowicach. Wiadomo, że na poziomie 1000 metrów doszło do dwóch wybuchów metanu. - Obecnie, ze względu na wzrost ryzyka ponownego wybuchu metanu oraz z uwagi na sytuację, że doszło do uszkodzenia zabezpieczeń, które chronią nam ratowników, nie prowadzimy na dole żadnych działań. Te działania oczywiście będą wznowione. Zebrał się obecnie zespół doradców, którzy będą nam pomagali w podjęciu decyzji co dalej - mówi Waldemar Stachura, dyrektor Biura Strategii i Optymalizacji Procesów w Jastrzębskiej Spółce Węglowej.
W czasie zwołanej przed kopalnią Pniówek konferencji prasowej prezes JSW Tomasz Cudny, potwierdził, że na dole doszło do dwóch wybuchów. - Jeden został stwierdzony już po rozpoczęciu akcji ratowniczej - mówi Cudny.

Aktualizacja, godz.8.08

Ratownikom udało się dotrzeć do dwóch poszkodowanych osób. Niestety, lekarz stwierdził ich zgon. Ratownicy w dalszym ciągu poszukują ośmiu osób. Póki co nie wiadomo, czy odnalezieni mężczyźni do zaginieni ratownicy górniczy z którymi sztab akcji utracił kontakt czy też to poszukiwani od chwili pierwszego wybuchu pracujący w tym miejscu górnicy.
Wiadomo, że z 12 poszkodowanych w wybuchu górników, których zaraz po pierwszym zdarzeniu wywieziono na powierzchnię trzech trafiło do Wojewódzkiego Specjalistycznego szpitala numer 2 w Jastrzębiu-Zdroju.

Akcja ratownicza w KWK Pniówek. W środę, 20 kwietnia, tuż po północy, ok. 0:15, w kopalni doszło do wybuchu metanu. Metan miał wybuchnąć tysiąc metrów pod ziemią, w ścianie N-6.

W momencie zdarzenia w zagrożonym wybuchem rejonie przebywało czterdziestu dwóch górników. Poszkodowanych miało zostać dwunastu z nich. Górnicy doznali poparzeń, przebywają już w szpitalach.

Zobaczcie zdjęcia z miejsca akcji pod KWK Pniówek

Tragedia w KWK Pniówek. Pięć osób nie żyje. Siedem pod ziemi...

Jak na razie nieznany jest los trzech górników, do których nie udało się dotrzeć. W kopalni trwa akcja ratownicza, w której bierze udział trzynaście zastępów ratowniczych. Jak udało nam się ustalić wśród nich także mają być poszkodowani, którzy ucierpieli najprawdopodobniej w drugim wybuchu metanu, do którego doszło niewiele później.

- Sztab akcji stracił kontakt z siedmioma ratownikami - informują przedstawiciele Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której należy kopalni Pniówek.

Jak zapewniają w spółce, rodziny poszkodowanych zostały objęte opieką psychologów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jastrzebiezdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto