Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

To dopiero była zima! Dziś 10 stopni C na plusie, a 93 lata temu było minus 40 stopni!

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Narodowe Archiwum Cyfrowe
To był rekord! Nigdy później nie było aż tak zimo! 93 lata temu, 10 lutego 1929 roku w Rybniku zanotowano najniższą temperaturę w historii. Dzień później miało być jeszcze zimniej, bo według nieoficjalnych pomiarów temperatura w naszym mieście miała spaść do minus 42 stopni C. Nigdy potem, nawet w czasie uznawanej za zimę stulecia zimy na przełomie 1978/1979 roku nie było u nas aż tak zimo! Tak mroźnego miesiąca jak luty 1929 roku nie było nigdy w historii Polski (a na pewno nigdy nie notowano tak rekordowo niskich temperatur w wielu miejscach kraju). Była to wówczas najmroźniejsza zima od 1888 roku, kiedy w Dobrzechowie zanotowano -40 °C.

W dniach 10-11 lutego 1929 roku w kilku miejscowościach w Polsce zanotowano mrozy sięgające -40 °C. Zarejestrowano je w: Żywcu -40,6 °C, Olkuszu -40,4 °C, Poroninie -40,4 °C oraz w Siankach -40,1 °C. Mroźno było także w Zakopanem -37,5 °C i Dusznikach-Zdroju -37 °C (wówczas przynależały do Niemiec). To oficjalne pomiary Państwowego Instytutu Meteorologii. Wyjątkowe temperatury panowały także w Rybniku. 10 lutego miało być w naszym mieście minus 40 stopni, a dzień później nawet minus 42 C. Gdyby wziąć pod uwagę dane nieoficjalne, np. ze szkolnej stacji meteorologicznej w Rabce, to rekord wynosiłby -45°C.

- Niezwykle silna fala zimna, która w ostatnich dniach przechodzi przez niemal całą Europę uczyniła w wielu wypadkach, aktualną kwestię przemarznięcia lub odmrożenia poszczególnych członków ciała i to zarówno u osób dorosłych, jak i dzieci. Silny mróz połączony z wiatrem, czyni dość poważne spustoszenia wywołując u szeregu jednostek poważne cierpienia spowodowane odmrożeniami. Z tego względu warto przypomnieć sobie w jaki sposób uwidaczniają się odmrożenia i jakie sposoby zaleca nowoczesna medycyna, by zwalczyć przemarznięcie poszczególnych części ciała – donosił 10 lutego 1929 roku Sztandar Polski i Gazeta Rybnicka, opisując objawy odmrożeń oraz rady jak je leczyć.

Seria dni z najniższą temperaturą oraz paraliżem komunikacyjnym rozpoczęła się 8 lutego i trwała do 15 lutego. Początkowo nic nie zapowiadało takiej klęski. Kiedy w pierwszej połowie października 1928 roku w górach spadł śnieg nie było to zaskoczenie dla górali. To co jednak działo się w kolejnych miesiącach bacowie opowiadali swoi wnukom. W pierwszych dniach grudnia biały puch pokrył polskie ulice, pola i lasy. W Warszawie było 74 cm śniegu, ale to nic z oficjalnymi pomiarami z Zakopanego, gdzie w okolic Morskiego Oka odnotowano 267 cm śniegu!
Kraj został sparaliżowany. Wiele dróg było nieprzejezdnych, w wszystkich polskich miastach widok ciężarówek, po brzegi załadowanych śniegiem, stał się powszechny. W Łodzi do akcji wysłano nawet specjalnie zakupione samochody-czołgi, które przy pomocy tzw. „skrzydeł” miały udrożnić dojazd do miasta.

Sparaliżowało także kolej. Jak podają źródła pociągi jadące z Lwowa w kierunku Krakowa miały od 2 do 7 godzin opóźnienia, zaś niektóre tabory nigdy nie dotarły do celu. Potężne zaspy śnieżne, sięgające w niektórych miejscach nawet 3-4 metrów, skutecznie blokowały wagony. Zdarzało się, że ze śnieżnymi górami walczyły, wyposażone w materiały wybuchowe, kompanie saperów.
O ile ze śniegiem można było jeszcze jakoś walczyć, tak prawdziwą tragedią były mrozy. Odwoływano zajęcia szkolne, zamykano kina, restauracje i obiekty sportowe. Z powodu przepełnienia większości przytułków dla bezdomnych, w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i innych miejscowościach część księży zdecydowała się całodobowo otworzyć kościoły. Awarii uległo większość krajowych i zagranicznych linii telefonicznych. Podobne awarie dotknęły sieci wodociągowe w całym kraju. Pękały tory kolejowe, rury z wodą, a z mediów wiemy, że mieszkańcy górskich wsi narzekali na wygłodniałe watahy wilków, które atakowały trzody.

Zamarzł nawet port w Gdyni. Nic dziwnego więc, że węgiel stał się najbardziej pożądanym towarem w całym kraju. I to produktem deficytowym. Zwiększyło się bowiem zapotrzebowanie na niego, a transporty węgla stały unieruchomione na torach. W Warszawie sytuacja była naprawdę poważna, bo jak pisał 10 lutego „Głos Poranny”: „Zakładom żyrardowskim zatrudniających około 3 i pół tysiąca robotników, grozi przerwa z powodu braku węgla, którego dowóz z powodu silnych mrozów i zamieci śnieżnych zmniejszył się do minimum.” W Krakowie węgiel był racjonowany. Nie można było kupić więcej niż cetnar (ok. 50 kg) węgla na osobę.

Z powodu mrozu sięgającego w Gdańsku do -27 °C zamarzł port. Natomiast na wodach portu utworzyły się zatory lodowe, uniemożliwiające żeglugę. Z tego powodu został wstrzymany eksport węgla drogą morską. Podobnie zablokowany był port w Gdyni, w którym 10 lutego znajdowało się 18 statków, które nie były wstanie wyjść w morze.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto