Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szychta na bakier z kodeksem

Aldona Minorczyk-Cichy
Przemęczonie górników nie sprzyja bezpieczeństwu na dole
Przemęczonie górników nie sprzyja bezpieczeństwu na dole fot. Arkadiusz Gola
Spółki węglowe, choć oficjalnie na bhp wydają grube miliony, po cichu łamią kodeks pracy. Jak? Formalnie kopalnie pracują tylko od poniedziałku do piątku, ale nieoficjalnie także w weekendy. Fedrują ci sami górnicy, tyle że na papierze - dla zewnętrznych spółek. W ten sposób omijane są przepisy, które pozwalają górnikom na 150 godzin nadliczbowych rocznie.

To jeden z prawnych absurdów, z którym walkę rozpoczęła Państwowa Inspekcja Pracy. Już pod koniec 2009 r. szef PIP, Tadeusz Zając, wysłał w tej sprawie pisma do spółek węglowych. Teraz posyła do kopalń kontrolerów. Wyniki tych inspekcji pokazują, że prawo nadal jest omijane, a wypadków przybywa. Wyższy Urząd Górniczy zbadał, że ich głównym powodem są ludzkie błędy, spowodowane stresem, rutyną, chodzeniem "na skróty" i zwykłym niedbalstwem. W tym roku inspektorzy byli w kopalniach Sobieski, Wieczorek, Budryk, Bolesław Śmiały i Knurów-Szczygłowice.

- Nieprawidłowości dotyczyły głównie niezapewniania pracownikom nieprzerwanego odpoczynku dobowego i tygodniowego, który powinien wynosić odpowiednio 11 i 35 godzin - twierdzi Michał Olesiak z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Katowicach.

Niemal wszystkie możliwe przepisy kodeksu pracy, w tym dotyczące czasu zatrudnienia, naruszono m.in. w kopalni Wujek-Śląsk, w której w ubiegłym roku zginęło 20 górników, a 34 zostało rannych. PIP wykrył , że rekordzista bez odpoczynku przepracował prawie dwa miesiące (inni od 10 do 30 dni). Poza tym wielu górników, w tym z dozoru, nie miało szkoleń bhp.
Kontrola PIP ujawniła, że Katowicki Holding Węglowy, do którego należy Wujek-Śląsk, ma udziały w spółce zewnętrznej zatrudniającej górników. W ten sposób - omijając przepisy - górnik pracuje w tym samym miejscu najpierw na etacie, a potem na umowę w spółce.

- Problem nie polega na braku odpowiednich przepisów, ale na ich omijaniu - mówi Danuta Rutkowska z Państwowej Inspekcji Pracy w Warszawie. Dodaje, że celowe zawieranie przez pracodawcę umowy z kontrahentem, w rezultacie której jego pracownicy zamiast odpoczywać, świadczą taką samą pracę jak na etacie - to łamanie prawa.

- Ta sytuacja jest patologiczna i niestety, może skończyć się tragicznie. Jednak górnicy pracują w weekendy i narażają się na niebezpieczeństwo, bo chcą utrzymać rodziny. Sposobem, by zatrzymać te praktyki, są podwyżki górniczych pensji i odblokowanie przyjęć do pracy w kopalniach - mówi Wacław Czerkawski, wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Tymczasem liczba wypadków w kopalniach rośnie. Z danych Wyższego Urzędu Górniczego wynika, że w ubiegłym roku w kopalniach węgla kamiennego zginęło 36 górników (rok wcześniej 25), a wypadków w ogóle było 2799 (w 2008 roku - 2552).

Górnik tyra na okrągło

Górnicy chcą zarobić, więc w tygodniu pracują na etacie, a w weekendy na umowę dla firmy zewnętrznej. W tej samej kopalni! Rekordzista przepracował w ten sposób 54 dniówki z rzędu. To fatalnie przekłada się na bezpieczeństwo pod ziemią. Z nim z roku na rok jest gorzej.

Problemem podwójnego zatrudnienia zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy. W kopalniach trwają kontrole.

- Kodeks pracy nie upoważnia pracodawców do stosowania takich rozwiązań, które w swoim założeniu powodują wykonywanie pracy takiego samego rodzaju i w tym samym miejscu, bez wymaganego odpoczynku nawet wówczas, gdy ta praca jest świadczona na podstawie umów zawartych przez pracownika z kilkoma podmiotami - wyjaśnia Danuta Rutkowska z Państwowej Inspekcji Pracy w Warszawie. Dodaje, że inspektor, który stwierdzi takie przypadki jest uprawniony do skierowania wystąpienia do pracodawcy.

Główny inspektor pracy Tadeusz Zając podkreśla, że największe problemy (nie tylko w górnictwie) są z czasem pracy, szczególnie zatrudnianiem pracowników w godzinach nadliczbowych, okresami rozliczeniowymi i prawem do 11-godzinnego wypoczynku na dobę. Problemy interpretacyjne dotyczą także wynagrodzeń (terminów wypłat i potrąceń z wynagrodzeń), urlopu wypoczynkowego, okresowych szkoleń i bhp.

Zmęczony, goniący za każdą złotówką górnik, to nie jest wymarzony pracownik. W górnictwie węgla kamiennego w 2009 roku wzrosła liczba wypadków. Śmiertelnych było 36, rok wcześniej 25, a ciężkich 43 (rok wcześniej 19). To oznacza, że w ubiegłym roku każde dwa miliony ton wydobytego węgla kosztowały jedno ludzkie życie. Z kolei dwa lata temu jedna śmierć pod ziemią przypadała na cztery miliony ton surowca.

Dlaczego tak się dzieje, skoro spółki wykazują coraz większe nakłady na bezpieczeństwo? Otóż okazuje się, że "bezpieczeństwo" to kategoria niezwykle pojemna i łatwa do zmanipulowania. Można tu wrzucić dosłownie wszystko, na przykład zakup nowej obudowy czy kombajnu albo wymianę chodnika przed zakładem, żeby "pracownik nie skręcił nogi". Tymczasem te wydatki to przecież nic innego jak inwestycje odtworzeniowe lub prace remontowe.

W Kompanii Węglowej w 2009 roku z każdej tony wydobytego węgla 21 złotych trafiało na bezpieczeństwo. Cztery lata wcześniej była to suma 12,60 zł. W Jastrzębskiej Spółce Węglowej wydawano 40,30 zł (w 2005 r. 27,66 zł), a w Katowickim Holdingu Węglowym 26 zł (w 2005 roku 14,60 zł). Łącznie rok temu KW na bhp wydała 895 mln zł, JSW 460 mln zł, a KHW 355 mln złotych.

Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący ZZ Górników w Polsce, rozumie desperację swoich kolegów, którzy po prostu chcą godnie żyć.
- Pracują w weekendy, bo muszą utrzymać rodziny. Nie widzę recepty, by tę nienormalną sytuację uzdrowić - podkreśla Czerkawski.

Dodaje, że związki miały na początku roku protestować, żądając odblokowania przyjęć nowych pracowników do spółek węglowych oraz podwyżek dla górników.
- Najpierw jednak doszło do tragedii pod Smoleńskiem, teraz mamy powódź. W takiej sytuacji musieliśmy nasze plany zweryfikować - mówi Czerkawski.

PIP tymczasem przypomina, że praca górników na okrągło to nie jest jedyny prawny absurd. Inspekcja proponuje wprowadzenie kilku zmian w prawie. Chodzi o wydłużenie z końca pierwszego kwartału do 31 sierpnia okresu, w którym należy wykorzystać zaległy urlop. - Umożliwi to wykorzystanie zaległego urlopu łącznie z bieżącym - podkreśla Danuta Rutkowska.

PIP proponuje też, by urlopu na żądanie pracownik mógł wymagać najpóźniej w dniu rozpoczęcia tego urlopu, ale przed wyznaczoną godziną pracy. Obecnie może domagać się urlopu na żądanie praktycznie do końca dnia pracy. To jest nadużywane i wykorzystywane przez pracowników w przypadkach konfliktów z pracodawcą lub w celu uniknięcia skutecznego doręczenia wypowiedzenia.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto