Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital w Rybniku ma kłopoty: złożono trzy doniesienia do prokuratury. Dotyczą m.in. podejrzenia o fałszowanie dokumentacji

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
W czwartek w Prokuraturze Rejonowej w Rybniku zostały złożone trzy zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa w rybnickim szpitalu. Dwa z nich dotyczyły śmierci 32-letniej Ani z Rybnika, która zdaniem rodziny miała kilka godzin oczekiwać na wynik testu na covid-19 i nie otrzymała na czas pomocy. Trzecie zawiadomienie złożyła Fundacja Polskie Veto i dotyczy rzekomego fałszowania dokumentów w szpitalu.

Szpital w Rybniku ma kłopoty: złożono trzy doniesienia do prokuratury. Dotyczą m.in. podejrzenia o fałszowanie dokumentacji

Doniesienia do prokuratury to pokłosie posiedzenia Poselskiej Nadużyć i Naruszeń Prawa w związku z COVID-19, która kilka dni temu odbyła się w Warszawie, a w której uczestniczyli także przedstawiciele rybnickiego szpitala. Uczestniczyła w niej także pani Mariola Bednorz, mama 32-letniej Ani, która miesiąc temu zmarła w czasie transport z rybnickiego szpitala do kliniki w Katowicach. Zdaniem rodziny zmarła, bo w rybnickim szpitalu miała zbyt długo czekać na wynik testu na koronawirusa. – Moja córka nie była zaszczepiona. W szpitalu kilka godzin czekała na wynik testu – mówi pani Mariola.

Jak podkreślała dyrekcja lecznicy, kobieta otrzymała pomoc w rybnickim szpitalu od razu, przeprowadzono diagnostykę, a jej stan w chwili wyjazdu karetki był stabilny. Po drodze kobieta jednak zmarła. Śmierć rybniczanki była omawiana na posiedzeniu komisji w ramach projektu o nazwie Norymberga 2.0, sygnowanego przez posłów Konfederacji. Podczas spotkania, Adam Kania oraz poseł Grzegorz Braun zarzucili rybnickiemu szpitalowi nieprawidłowości, w tym fałszowanie dokumentów. Zdaniem posłów jedno z zarządzeń wydanych przez szpital mówiło o tym, że lekarz miał możliwość odstąpienia od procedur, związanych z testowaniem na covid, jeśli wymagał tego stan zdrowia pacjenta. Potem przytoczono jednak drugie zarządzenie, opatrzone tym samym numerem, ale brzmiące nieco inaczej. Stąd posłowie komisji stwierdzili, że w szpitalu miało dojść do fałszerstwa.

Z tym absolutnie nie zgadza się dyrekcja szpitala, która w czasie poniedziałkowej konferencji prasowej, wraz z lekarzami i pielęgniarkami sprzeciwiła się hejtowi, który po posiedzeniu komisji na lecznicę się polał. - Mówi się o nas „faszyści”, „mordercy”. Nie ma na to naszej zgody – podkreślała Ewa Fica, dyrektorka WSS numer 3 w Rybniku.
Ale właśnie tego, czy w szpitalu mogło dojść do sfałszowania zarządzenia dotyczyło jedno z doniesień fundacji. - Składamy trzy zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa. Pierwsze zawiadomienie związane jest z nieudzieleniem pomocy przez panią doktor, która przyjmowała śp. panią Annę. Drugie zawiadomienie dotyczy funkcjonowania szpitala i procedur. To zawiadomienia podpisane przez panią Mariolę, mamę zmarłej. Trzecie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa jest kierowane przez Fundację Polskie Veto, w związku fałszowaniem dokumentów - mówił Adam Kania. Zdaniem posłów ta sprawa ma służyć jako przestroga, by podobna sytuacja czyli tragedia rodziny pani Ani nie zdarzyła się już nigdy w żadnym innym szpitalu.

W czasie poniedziałkowej konferencji w szpitalu w Rybniku lekarze i dyrekcja tłumaczyli, że testowanie pacjentów przed przyjęciem na oddział ma służyć jednemu: zabezpieczeniu przed zachorowaniem pacjentów przebywających na oddziałach. - Pragnę zaznaczyć, że badaniem w kierunku SARS COV 2 nie powoduje opóźnienia w leczeniu. Pacjenci w stanie zagrożenia życia są zaopatrywani od razu, nie ma znaczenia czy mają objawy infekcji czy nie. Nie zdarza się, żebyśmy opóźniali podjęcie leczenia w oczekiwaniu na wynik testu. Takie zarzuty zostały nam postawione przez sejmową komisję, są one bezpodstawne, a my nie jesteśmy w stanie się bronić, bo wiąże nas często tajemnica lekarska - podkreśla w czasie poniedziałkowej konferencji Arkadiusz Niczyporuk, kierownik SOR w rybnickim szpitalu.

Do tej konferencji w szpitalu i słów tamtejszych medyków odniósł się także Roman Fritz z Konfederacji Korony Polskiej.

- Mnóstwo pomyj wylano na prace komisji śledczej, dlatego, że my mielibyśmy przyczyniać się do jakiegoś hejtu na lekarzy. W życiu. Nie jest naszą intencją, żeby kogoś hejtować, oczerniać i bezpodstawnie oskarżać. Odcinamy się od takich postaw, chcemy dociec prawdy - mówił wiceprezes Konfederacji.

- Prawda jest taka, że kilka godzin trzeba oczekiwać na SOR-ach na test - taka sytuacja ma miejsce w zasadzie codziennie w całej Polsce, nie tylko w Rybniku. Jeżeli wyjdzie ujemny, to jest szansa przyjąć na oddział. Jeżeli wyjdzie dodatni, to uruchamiana jest następna procedura szukania szpitala czy oddziału covidowego w pobliżu. Znowu przeciąganie sprawy o kilka kolejnych godzin – podkreśla Kania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto