Natychmiastowej zapłaty 2,6 miliona złotych żąda od miasta Gliwicka Spółka Węglowa. Tymczasem sama jest wobec niego zadłużona na 2,4 miliona i nie zamierza swego długu w tym roku uregulować.
Jeśli nie dojdzie do kompromisu, Czerwionce-Leszczynom grozi paraliż finansowy. - Na rok będziemy musieli wstrzymać wszystkie inwestycje i remonty - mówi Franciszek Stephan, skarbnik gminy.
Nieustępliwi
Kłopoty zaczęły się, kiedy Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że gminy nie powinny pobierać podatku od wyrobisk podziemnych, który od lat płaciły im kopalnie.
- No i Gliwicka Spółka Węglowa nas podsumowała. Dostaliśmy wezwanie do zwrotu pieniędzy za ostatnie cztery lata - wyjaśnia Irena Woźnica, sekretarz gminy.
- Mają do tego prawo. Daje im je ordynacja podatkowa - dodaje Franciszek Stephan.
Czerwionka-Leszczyny ma oddać pieniądze za lata 1997-2000 czyli 2,6 miliona złotych. W 50-milionowym budżecie miasta na rok 2003 to dziura nie do załatania. Co więcej - GSW nie zgodziła się na rozłożenie płatności na raty, żądając gotówki. - Do tej sumy trzeba doliczyć odsetki. Licznik cały czas tyka, a my wciąż nie mamy odpowiedzi na nasze pismo z prośbą o polubowne załatwienie sprawy - mówi Stephan.
Dług za dług
Ta prośba jest związana z długami, jakie Gliwicka Spółka Węglowa ma wobec miasta. Wierzytelności wynoszą 2,4 miliona złotych, które GSW ma wpłacić na miejskie konto do końca 2007 roku.
- Chcemy tę sprawę załatwić na zasadzie wzajemności - oni nam nie płacą zaległości, a my dopłacamy różnicę, czyli ok. 200 tys. zł - mówi Irena Woźnica. - Wciąż liczymy na porozumienie.
Szansa na to jest jednak mizerna, bo kolejne propozycje kierowane do GSW pozostają bez odpowiedzi.
Wczoraj chcieliśmy się skontaktować z wiceprezesem spółki Jerzym Kocjanem, który zajmuje się tą sprawą. Niestety, był dla nas nieuchwytny.
Kopalnia płaciła węglem
W urzędzie miasta nie ukrywają rozczarowania twardą postawą GSW. Wspominają, że kiedy w Czerwionce fedrowała jeszcze kopalnia "Dębieńsko", władze spółki wiele razy prosiły o przesunięcie terminu płatności podatków, czy rozłożenie na raty odsetek od opłaty eksploatacyjnej.
- Argument był zawsze ten sam - jak nam nie pomożecie, kopalnia upadnie - wspomina Irena Woźnica. - My zawsze pomagaliśmy, a kopalni i tak już nie ma. Na dodatek Gliwicka Spółka Węglowa traktuje nas tak brzydko.
Co więcej - kopalnia rzadko płaciła swoje należności w gotówce. Zazwyczaj podstawiała do dyspozycji gminy kilka wagonów węgla, który ta za pośrednictwem wynajętej firmy sprzedawała.
- Braliśmy, bo był to jedyny sposób na uzyskanie jakichkolwiek pieniędzy od górnictwa. Traciliśmy na pośrednictwie, ale przecież sami nie mogliśmy handlować - mówi Irena Woźnica. - A teraz mamy płacić gotówką. I to jak najszybciej.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?