MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Solni Tybetańczycy

MARCIN KASPRZYK
Gabriela Habrom-Rokosz i dr Erich Szewczyk podczas otwarcia wystawy.  MARCIN KASPRZYK
Gabriela Habrom-Rokosz i dr Erich Szewczyk podczas otwarcia wystawy. MARCIN KASPRZYK
W Rybnickim Centrum Kultury można oglądać wystawę zdjęć Ladislava Drezdowicza zatytułowaną "Tybet". Wernisaż otwierający niezwykle ciekawą ekspozycję odbył się w czwartkowy wieczór.

W Rybnickim Centrum Kultury można oglądać wystawę zdjęć Ladislava Drezdowicza zatytułowaną "Tybet". Wernisaż otwierający niezwykle ciekawą ekspozycję odbył się w czwartkowy wieczór. Autor zdjęć nie mógł osobiście przybyć na uroczystość. Reprezentował go natomiast jego przyjaciel dr Erich Szewczyk, a o zdjęciach opowiadała Gabriela Habrom-Rokosz, nauczycielka fotografii w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Raciborzu.

Ekspozycja przedstawia 40 czarno-białych fotogramów z podbitego przez Chińczyków Tybetu. Zdjęcia są efektem wyprawy Ladislava Drezdowicza do tego kraju w 1996 roku. Pojechał tam jako fotograf mający dokumentować realizację filmu "Solni ludzie z Tybetu". Założeniem tego pomysłu było ukazanie tradycji tybetańskich koczowników, którzy każdej wiosny wędrują do solnych jezior północnego Tybetu ciągnąc ze sobą karawany zaprzężone w jaki. Wydobytą tam sól zamieniają później na mąkę lub pieniądze.

- Niestety władze chińskie zabroniły realizacji pomysłu. Filmowcy chcieli jednak kręcić na własną rękę. Autor prezentowanych zdjęć opuścił ekipę filmową i postanowił sam fotografować Tybet - opowiada Gabriela Habrom-Rokosz. Ladislav Drezdowicz jako pierwszy sfotografował stepy wokół jeziora Nams przez koczowników. Ci, których tam można spotkać, codziennie odprawiają buddyjskie obrzędy. W każdym ich namiocie można znaleźć mały ołtarz, przed którym codziennie się modlą. W miastach te zwyczaje już powoli zanikają.

Obszar wokół jeziora Namsto leży na wysokości 4 tys. metrów nad poziomem morza. Warunki życia są tu ekstremalne. W środku lata temperatury spadają grubo poniżej zera. Ludzie są jednak przyjaźni i życzliwi. W czasie śnieżyc pozwalali czeskiemu fotoreporterowi spać w swoich namiotach, aby mógł przeżyć. Sami tymczasem spędzali noc na dworze.

W kolejnym etapie swojej podróży Drezdowicz poznał życie mnichów w lamaistycznych klasztorach środkowego Tybetu. W wyniku chińskiej rewolucji kulturalnej setki klasztorów zostało obróconych w ruiny, co widać na zdjęciach. Wielu mnichów zostało też zamkniętych w obozach pracy. Dwa dni po tym jak Drezdowicz fotografował klasztor Ganden, kilkudziesięciu mnichów zostało aresztowanych przez władze chińskie za to, że nie chcieli zdjąć obrazów Dalajlamy. Ostatnim etapem podróży była Lhasa - była siedziba Dalajlamy. W 1996 roku roiło się tam od chińskich wojsk i robotników oraz otwieranych dla nich domów publicznych.
Drezdowicz uwiecznił na fotografiach przywiązanie koczowników i mnichów do wiary i tradycji. Mimo zakazów komunistycznych władz, wciąż kultywują oni religię swych przodków. Na zdjęciach widać również, jak trudne jest życie na tybetańskim stepie. Fotoreporter uwiecznił mniszkę niosącą pod górę kilkunastomertową deskę do rekonstrukcji klasztoru. Na innych zdjęciach widać ruiny klasztorów oraz mnichów, którzy mimo wszystko starają się w nich żyć. Są też fotografie ukazujące upór z jakim władze Chin starają się zniszczyć tę tradycję. Widzimy wojskową defiladę zorganizowaną przed była siedzibą Dalajlamy oraz prostytutki z domów publicznych działających w pobliżu miejsc kultu religijnego.

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto