Wulgarne zachowanie oraz molestowanie seksualne to główne zarzuty, które postawiła swojemu trenerowi Adamowi Łyczko grupa siatkarek uczniowskiego klubu sportowego Grom. W listopadzie ubiegłego roku zawodniczki poinformowały o tym Urząd Miasta oraz Śląski Związek Piłki Siatkowej. Prezydent Rybnika Adam Fudali zwrócił się do Prokuratury Rejonowej o wyjaśnienie sprawy. Trener Adam Łyczko twierdzi, że zarzuty siatkarek, szczególnie ten o molestowaniu seksualnym, są wyssane z palca. Uważa, że padł ofiarą zemsty za to, że wcześniej ukarał osiem dziewcząt zawieszeniem w prawach zawodniczek na pół roku.
Dwuznaczne zachowanie
- Trener od zawsze miał do nas wulgarny stosunek, poza tym nadużywał swojej władzy. Na treningach i obozach zachowywał się wobec nas dwuznacznie. Zdarzało mu się, że dotknął którąś w tyłek lub w inne miejsce, na wyjazdach kładł się koło nas, gdy spałyśmy - opowiada jedna z byłych zawodniczek Gromu. Jej mama dodaje, że córka dopiero niedawno opowiedziała jej o wszystkim. - Przyznała się, że na jednym z wyjazdów wszedł jej do łóżka. Podobne skargi zgłaszali rodzice uczniów szkoły, w której niegdyś pracował ten pan. Chcemy tę sprawę wyjaśnić do końca. Dlatego razem z dziewczynami napisaliśmy pismo do Urzędu Miasta - dodaje matka dziewiętnastoletniej dziewczyny.
Adam Łyczko pracuje w Zespole Szkół Ponadpodstawowych nr 1 na stanowisku nauczyciela wychowania fizycznego od 1 września 2001 roku. Prócz tego od dwóch lat prowadzi na terenie szkoły zajęcia Gromu. Wcześniej trenował drużynę Energetyka Rybnik i uczył w szkole nr 15. Ma na koncie wiele trenerskich sukcesów. Bez oporu zgadza się na rozmowę z reporterem DZ, bo zapewnia, że nie ma nic na sumieniu i niczego do ukrycia.
Zawieszone na pół roku
- Grom prowadzę praktycznie sam. Dbam o wszystkie sprawy, m.in. finansowe. Klub utrzymuje się ze składek zawodniczek oraz moich pieniędzy - opowiada Adam Łyczko. Przez ostatnie dwa lata wszystko układało się dobrze. Drużyna rozwijała się i odnosiła sukcesy. Problemy, jak mówi trener, pojawiły się w październiku ubiegłego roku. Kilka dziewcząt zaczęło opuszczać treningi. Dowiedział się, że ćwiczą w Rybnickim Młodzieżowym Klubie Sportowym, a tamtejsi działacze już wtedy nosili się z zamiarem utworzenia nowego klubu siatkarskiego TS Volley.
- Klub Volley proponował mi współpracę, ale nie zgodziłem się, bo szkoleniowcem drużyny trzecioligowej miał być kto inny - opowiada Łyczko. Postanowił ukarać osiem dziewcząt, które opuszczały treningi w Gromie i chciały przejść do nowego klubu, zawiesił je więc w prawach zawodniczek. - Nie można od tak sobie zmieniać barw klubowych. Zawiesiłem więc siatkarki na pół roku i od tego momentu zaczęły się cała afera i skargi do Urzędu Miasta - wyjaśnia trener. Siatkarka, z którą rozmawialiśmy, przyznała, że zarówno ona, jak i koleżanki od dawna chciały przejść do innego klubu, bo miały już dość współpracy z trenerem. - Nie mogłyśmy znieść jego zachowania - mówi. Gdy dowiedziały się, że powstaje nowa sekcja, skorzystały z okazji.
Krzyczy, ale nie molestuje
- To prawda, jak trzeba, to krzyczę na treningach, ale żadne molestowanie nigdy nie miało miejsca. Raz rzuciłem w jedną zawodniczkę pustą plastikową butelką. To było po tym, jak usłyszałem od niej, że jakbym nie darł ryja, to by lepiej grały - opowiada trener.
Prokuratura Rejonowa, która bada sprawę, póki co nie ujawnia szczegółów postępowania. Dyrekcja szkoły, w której uczy Adam Łyczko, nie ma żadnych zastrzeżeń do jego pracy. Trener zamierza pozwać siatkarki do sądu o zniesławienie.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?