Co więcej, muszą także oddać okrągły tysiąc złotych, bo częstowali potencjalnych inwestorów kieliszkiem polskiej wódki podczas międzynarodowych targów.
Urzędnicy z Urzędu Marszałkowskiego, nadzorujący unijne projekty, stwierdzili jednak, że takie wydatki nie były przewidziane w projekcie, na nie Unia Europejska pieniędzy nie dawała, więc kazano pieniądze zwrócić. - Nie możemy się już od tej decyzji odwołać - ubolewają urzędnicy z Rybnika.
Nowoczesny stół multimedialny został zamówiony przez nich specjalnie na międzynarodowe targi, które odbywały się w Cannes i Monachium. - W ramach projektu, we wniosku aplikacyjnym, kiedy staraliśmy się o dotację, niektórymi z planowanych działań były między innymi przygotowanie projektu stoiska wystawienniczego oraz jego zabudowa wraz z usługami towarzyszącymi. Z uwagi na dużą konkurencję pomiędzy gminami w zakresie pozyskania inwestorów, stoisko, aby cieszyło się zainteresowaniem wśród odwiedzających, musi być innowacyjne i niepowtarzalne. Nasze spełniło takie kryteria dzięki wykorzystaniu stołu multimedialnego, który był elementem usług towarzyszących zabudowie stoiska - podkreśla Krzysztof Jaroch, naczelnik wydziału promocji i informacji w rybnickim Urzędzie Miasta.
Ponieważ jednak nazwa "stół multimedialny" nie padła we wniosku o przyznanie dotacji, a widniała tam tylko jako "wyposażenie stoiska", kontrolerzy z Urzędu Marszałkowskiego dopatrzyli się nieprawidłowości.
- Przedmiot zamówienia, czyli stół, jest niezgodny w zakresie rzeczowym z umową i wnioskiem o dofinansowanie - podkreślają kontrolerzy w specjalnym protokole. Włodarze Rybnika nie załamują jednak rąk z powodu konieczności zwrotu kasy, bo jak podkreślają, taki stół i tak by kupili, czy to za unijną dotację, czy bez. - Będziemy go wykorzystywali podczas kolejnych targów. To świetne urządzenie - mówi Jaroch.
Zastrzeżenia kontrolerów budzi także fakt, iż podczas targów na rybnickim stoisku, potencjalni inwestorzy mogli skosztować polskich alkoholi.
- To sprzeczne z Ustawą o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi - tłumaczą fachowcy z UM w Katowicach. I za zakup żubrówki, wiśniówki i żołądkowej gorzkiej, też kazali zwrócić tysiąc złotych. - Zawsze podczas takich imprez przygotowujemy zaplecze stoiska. Inwestorom proponujemy kawę, herbatę, napoje. Francuzi często serwują szampana, Grecy uzo. My mieliśmy niewielkie ilości naszego polskiego alkoholu i w myśl protokołu dyplomatycznego i przyjętych zasad, w tym naprawdę nie ma nic złego - podkreśla Jaroch. Oprócz kasy za zakup stołu i alkoholu, włodarze Rybnika muszą oddać także 9 tysięcy złotych za zakup zabawek "jo-jo", które rozdawali inwestorom. Dlaczego? Bo na 5-centymetrowej zabawce nie zamieścili napisu "Projekt jest współfinansowany przez Unię Europejską ze środków RPO WSL na lata 2007-2013".
- Napis był, ale na opakowaniach tych zabawek, ale to okazało się za mało - wyjaśniają urzędnicy.
*NAJZABAWNIEJSZE ŚLĄSKIE SŁOWA - WYNIKI PLEBISCYTU
*WSTRZĄSAJĄCA HISTORIA ŚMIERCI MAGDY Z SOSNOWCA - POZNAJ SZCZEGÓŁY
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?