Rybnickie Dni Literatury: Po książkę szło się na schody Teatru
- Dawniej, szczególnie w latach 70 i 80. owe Dni Literatury były okazją do tego, by zdobyć książkę spod lady. Na straganach z książkami ustawianymi pod Teatrem Ziemi Rybnickiej, a wcześniej w latach 60. także na rynku, zawsze można było coś kupić, czego nie było w księgarniach – wspomina Bogdan Kloch, dyrektor Muzeum w Rybniku.
Pierwsze Rybnickie Dni Poezji (bo tak się pierwotnie nazywały) zorganizwano na początku lat 60 w Klubie „Kontakty” przy Rybnickiej Fabryce Maszyn. Była to pierwsza tego rodzaju inicjatywa, która dawała miejscowym poetom większe możliwości zaprezentowania swego dorobku, wymiany myśli, doświadczeń i wspólnej pracy nad warsztatem. - Dni Literatury były otwarciem się na świat z jednej strony, pokazaniem trochę innego spojrzenia, dużym wydarzeniem kulturalnym, ale z drugiej były odbierane różnie, jako politycznie poprawne. A czasem szansą na utarcie nosa cenzurze – mówi Kloch.Ale czasy były nieciekawe, a kwestie poprawności politycznej były ważniejsze od literatury, która często w tamtym okresie mimo zakazów chciała podejmować trudne tematy społeczno polityczne.
Dlatego impreza na kilka lat zniknęła z kalendarza kulturalnego Rybnika. - Po 9-letniej przerwie, spowodowanej różnymi przyczynami, w dniach 2-5 października 1983 r. zostały wznowione Rybnickie Dni Literatury. Nawiązano do tradycji sprzed lat, zapraszając teatry warszawskie i literatow z różnych ośrodków w kraju , urzadzając spotkania i wystawy – czytamy w publikacji "Rybnik wydarzyło się... 1900-2000".
- W wyniku zawirowań przełomu lat 70 i 80, także późniejszego stanu wojennego, Rybnickie Dni Literatury się nie odbyły. Pamiętam jednak to wydarzenie z lat między 1984 a 1986 rokiem. Brało się pieniądze od rodziców i kupowało klasykę literatury polskiej – dobre wydania Sienkiewicza, które były trudno dostępne, i to z różnych względów – albo można było znaleźć tylko kiepskiej jakości wydania stare, albo nakłady były bardzo małe albo też do nas dochodziło mało takich książek. Szło się zatem na schody Teatru Ziemi Rybnickiej i ciężkie pieniądze wydawało na literaturę. Pamiętam, miałem koleżankę, która kilka grubych tomów przytargała do domu bo chciała mieć je na włąsność. Czytać w dowolnej chwili, a nie wypożyczać z bibliotei – wspomina Kloch.
Jego zdaniem impreza, która wrosła w krajobraz Rybnika przyczyniła się do świadomości kulturalnej mieszkańców tego miasta. - Na ryku księgarskim na Górnym Śląsku, a zawężę to do Rybnika, książka zawsze odgrywała bardzo dużą role. Mimo spadku czytalnictwa w dniu dzisiejszym, Rybnik w porównaniu do innych miast powiatowych regionu – Wodzisławia, czy Pszczyny dużo czyta. Tam w ogóle nie kupuje się książek. Rybnik był zawsze miejscem chłonnym literatury. Przez lata ta książka występowała i była szanowana. I chyba tak do dzisiaj jest - mówi.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?