Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rybnicki Mikołaj dotarł i przekazał kilkaset piżamek dla dzieci z domu dziecka na Ukr

Barbara Kubica-Kasperzec
Barbara Kubica-Kasperzec
Ponad 900 piżamek przekazanych przez rybniczan trafiło już do 220 dzieci mieszkających na co dzień w ukraińskim domu dziecka. Tak a ilość darów, to efektu kilkutygodniowej zbiórki dla sierot zorganizowanej w Rybniku.

- Za nami 28 godzin jazdy busem. Kłopoty na przejściu granicznym, korki i wyjątkowo uciążliwi celnicy. Ale wreszcie udało się! W niedzielę, do domu dziecka na ukraińskim Zakarpaciu, w rejonie miasta Chust, zapukali Mikołajowie z Rybnika. To Mariusz Wiśniewski ze Stowarzyszenia 17-tka z Rybnika i towarzyszący mu Olek Gortat, którzy na odległą Ukrainę pojechali z darami przekazanymi przez mieszkańców Rybnika, okolicznych miast, wsi oraz wielu innych polskich miasteczek. Przywieźli łącznie ponad 900 dziecięcych piżamek! Wszystkie zostały przekazane 220 dzieciakom z miejscowego sierocińca.

- Akcja zakończyła się sukcesem! Niestety, na Ukrainę dotarliśmy dopiero po 28 godzinach i niestety musimy zweryfikować przysłowie, że „Polak i Węgier dwa bratanki” - mówi Mariusz Wiśniewski. Okazało się bowiem, że to węgierscy celnicy zatrzymali rybniczan na granicy.

- Wypakowany po sam dach dziecięcymi piżamkami bus wzbudził ich zainteresowanie. Żądali od nas faktury za zakup tych ubranek. I na nic się zdały nasze tłumaczenia, że to ubranka ze zbiórki społecznej, że nie mamy faktury, bo to dary... - dodaje Wiśniewski.

Koniec końców, Polaków jadącymi z darami celnicy cofnęli z granicy. Ni e oznacza to jednak, że do dzieci z sierocińca nasi Mikołajowie dotarli z pustymi rękoma. - Poznaliśmy panią, która organizuje wycieczki na Węgry i ona w swoim autokarze przewiozła nam większość tych rzeczy. Resztę, głównie proszki, mydła i inną chemię, zdeponowaliśmy na Węgrzech u jej znajomej i ona za każdym razem jak pojedzie z wycieczką, coś do domu dziecka podrzuci - dodaje.

Dla podopiecznych domu dziecka na Ukrainie, przyjazd rybniczan był świętem. - Dom dziecka składa się z dwóch budynków, w jednym mieszkają maluszki, w drugim starsze dzieci. Maluchy nie bardzo rozumiały co się dzieje, ale widoku ich twarzyczek nie da się opisać. Dla starszych dzieci to było święto - wszyscy byli odświętnie ubrani, przygotowali program artystyczny dla nas. Tego, co tu zobaczyliśmy, w sierocińcu dla 220 dzieci, nie da się opisać - podkreśla Wiśniewski.

Przypomnijmy, że zbiórka dla placówki została zorganizowana po tym, jak jedna z mieszkających w Rybniku Ukrainek pokazała Wiśniewskiemu zdjęcia molocha, a na pytanie czego tym dzieciom potrzeba odpowiedziała po prostu: piżam!

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto