Rozbiórka zabytkowej kamienicy przy Hallera w Rybniku trwa nadal. Na czas prac od strony jezdni, droga będzie jednak zamknięta. Do jutra

Rybnik. Ul. Raciborska, około nr 23. Podczas prac budowlanych osunęła się ściana budynku. Taka informacja, która pojawiła się w internecie, na równe nogi postawiła rybniczan. Mieszkańcy, którzy mieli jeszcze z tyłu głowy zeszłoroczną katastrofę budowlaną, gdy runęła ściana zabytkowego Świerklańca przy deptaku, od razu skojarzyli, że w tym miejscu od pewnego czasu trwa rozbiórka kolejnej zabytkowej kamienicy.

Ostatecznie okazało się, że informacje o zawaleniu się budynku były przedwczesne. Gdy na miejsce dojechały służby - przy ul. Hallera, do której przynależy kamienica interweniowała policja oraz straż pożarna - stwierdzono, że nie doszło do osunięcia się ściany, a na jezdnię posypało się jedynie szkło.

- Podczas rozbiórki kamienicy przy skrzyżowaniu ulic Hallera, Wodzisławskiej i Raciborskiej gruz i szkło poleciało na drogę - przekazała st. asp. Bogusława Kobeszko, oficer prasowa policji w Rybniku.

Mimo, że nie stało się nic poważnego, na teren budowy wszedł Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Ten ocenił, że "katastrofa budowlana" polegała na wybiciu szyby w jednym z okiem przez spadający kawałek gruzu. Dodatkowo, PINB wnikliwie przyjrzał się też prowadzonym pracom rozbiórkowym i uznał, że na czas największych prac rozbiórkowych od strony jezdni, najlepszym rozwiązaniem będzie zamknięcie ulicy.

- Doszliśmy do wniosku, że to będzie najlepszym rozwiązaniem. Inwestor zajął pas jezdni. Ulica została zamknięta - wyjaśnia Tomasz Karakuła, szef PINB w Rybniku, dodając, że taki stan rzeczy ma utrzymać się co najmniej do jutra.

Później rozbiórka będzie trwała dalej, ale już bez konieczności ingerencji w ruch drogowy. - Będą rozbierane elementy wewnętrzne, ale od strony podwórza - wskazuje Tomasz Karakuła.

Rozbiórka zabytkowej kamienicy przy ul. Hallera w Rybniku rozpoczęła się niespełna miesiąc temu, po siedmiu latach od wydania przez PINB decyzji o konieczności rozbiórki budynku. Ten już od lat zagrażał bezpieczeństwu przechodniów, grożąc zawaleniem. Do 2015 roku nie było jednak zgody Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na prowadzenie prac rozbiórkowych, a kiedy wreszcie ją wydano, nie kwapił się do tego jej były właściciel, który rozbiórki nie podjął się ze względów finansowych.

Dopiero, gdy budowla weszła w posiadanie obecnego właściciela, podjęto prace rozbiórkowe. Mówi się, że po rozebraniu obiektu, działka na którym ten stoi zostanie sprzedana.